10. rocznica śmierci Krystyny Feldman

24 stycznia 2017 roku mija 10. rocznica śmierci Krystyny Feldman.

Krystyna Feldman urodziła się 1 marca 1916 roku we Lwowie w polsko-żydowskiej rodzinie aktorskiej. Była córką śpiewaczki operowej Katarzyny Feldman (1886-1974) oraz cenionego aktora komediowego przełomu XIX i XX w. Ferdynanda Feldmana (1862-1919). Genialna w kreowaniu postaci charakterystycznych, w czym niewątpliwie pomagał jej również odpowiedni wygląd (drobna, szczupła, o ostrych rysach twarzy). Mówiono o niej: mistrzyni drugiego i trzeciego planu. Pierwsze występy na scenie zaliczyła już w wieku pięciu lat. Na poważnie, jako zawodowa aktorka, zadebiutowała jeszcze przed wojną na deskach Teatru Miejskiego w rodzinnym Lwowie. Przez sześć dekad grała w kilkunastu teatrach w różnych rejonach Polski. W latach 1939-41 w Teatrze Robotniczym w Zimnej Wodzie. W latach 1944-45 była aktorką Polskiego Teatru Dramatycznego we Lwowie, w latach 1945-46 Teatru Śląskiego im. Wyspiańskiego w Katowicach. W latach 1946-47 występowała w Teatrze Ziemi Opolskiej w Opolu, w latach 1947-48 w Teatrze Miejskim w Jeleniej Górze, w latach 1948-50 w Teatrze Polskim w Szczecinie, w latach 1950-52 i 1953-63 w Teatrze Nowym w Łodzi, w latach 1952-53 i 1963-68 w Teatrze Powszechnym w Łodzi. W latach 1968-72 była aktorką Teatru Ludowego w Nowej Hucie, w latach 1972-75 Teatru Dramatycznego w Szczecinie, w latach 1975-76 Teatru im. Kochanowskiego w Opolu. W drugiej połowie lat 70. przeniosła się do Poznania. Najpierw dostała angaż w tamtejszym Teatrze Polskim (1976-83), a następnie w Teatrze Nowym (1983-2007). Od czasu do czasu występowała również w Teatrze Telewizji, współpracując tam m.in. z Jerzym Antczakiem, Olgą Lipińską, Izabellą Cywińską, Rudolfem Zioło.

Pierwszoplanowa aktorka drugoplanowa

Znany był jej perfekcjonizm i znakomite przygotowanie do ról, niezależnie od tego jak skromne by one nie były. W kinie zadebiutowała w 1953 roku epizodyczną rolą dewotki na wykładzie księdza Woydy w socrealistycznej „Celulozie” Jerzego Kawalerowicza. Podobne, choć nieco odmienne osobowościowo postaci, kreowała również w kilku kolejnych filmach (m.in. „Kalosze szczęścia”, „Awantura o Basię”, „Dwa żebra Adama”, „Piekło i niebo”, „Sublokator”). Pierwszą nieepizodyczną rolę, Heli Fabiańczykowej, powierzył jej na początku lat 60. Stanisław Różewicz w swoim „Głosie z tamtego świata”. Jednak szersza widownia mogła ją bliżej poznać dopiero dwie dekady później. Zagrała wówczas lekko szurniętą ciotkę głównego bohatera w „Yesterday” oraz panią Krysię, strażniczkę w Fabryce Snów Nr 1, w „Pociągu do Hollywood” w reżyserii Radosława Piwowarskigo. Zagrała Maryśkę, matkę Gorzelaka, w debiutanckim „Pogrzebie kartofla” Jana Jakuba Kolskiego, ciotkę żony w „Łagodnej” Mariusza Trelińskiego, królową Rozamundę w „Ubu król” Piotra Szulkina, a nawet wróżkę w „Starej baśni” Jerzego Hoffmana. W sumie obsadzano ją w ponad 60 filmach oraz serialach telewizyjnych („Stawka większa niż życie”, „40-latek”, „Jan Serce”, „Boża podszewka”, „Złotopolscy”, „Miodowe lata”, „Plebania”, „Na dobre i na złe”). Sporą popularność przyniosła jej kreacja babci Rozalii w sitcomie „Świat według Kiepskich”. Jeszcze większą przyniosła jej tytułowa rola w biograficznym „Moim Nikiforze” Krzysztofa Krauze. Za znakomite wcielenie się w postać słynnego łemkowskiego malarza prymitywisty zdobyła nagrodę za najlepszą główną rolę kobiecą (mimo że grała mężczyznę) na Festiwalu Filmowym w Gdyni oraz Orła – Polską Nagrodę Filmową (2005). Był to już drugi Orzeł w jej karierze. Pierwszego otrzymała za najlepszą drugoplanową rolę kobiecą w filmie „To ja, złodziej” w reżyserii Jacka Bromskiego (2001). W 2005 roku odznaczono ją również Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski. Jej ostatnią, filmową kreacją aktorską była sprzątaczka w komendzie policji w Suwałkach w komediowym „Rysiu” Stanisława Tyma.

Światła, które nie gasną

„Całą siebie oddawała sztuce” – tak zmarłą w styczniu 2007 roku artystkę wspominała Izabella Cywińska, wieloletnia dyrektor Teatru Nowego w Poznaniu. Krystyna Feldman występowała na tej scenie od 1983 roku aż do swojej śmierci. Pochowano ją w alei Zasłużonych na cmentarzu Miłostowskim, zgodnie z jej życzeniem w kostiumie z ostatniego spektaklu. A był nim autobiograficzny monodram „I to mi zostało…” w reżyserii Roberta Glińskiego. W ciągu półtorej godziny odgrywała w nim 50 lat swojego życia. Od przedwojennego Lwowa i Krakowa poprzez II wojnę światową (była łączniczką AK) po współczesność. Kilka lat później spadkobiercy Krystyny Feldman odnaleźli napisaną przez nią powieść „Światła, które nie gasną”. Została ona wydana w marcu 2016 roku, w 100. rocznicę urodzin aktorki.

24.01.2017