60. urodziny Krzysztofa Kolbergera

Krzysztof Kolberger. Fot. Marcin Kułakowski
Krzysztof Kolberger. Fot. Marcin Kułakowski

 

Jeden z najwybitniejszych polskich aktorów teatralnych i filmowych, doskonale znany z teatru, a także dużego i małego ekranu 13 sierpnia obchodzi swe 60. urodziny. Talentem i charyzmą zdobył sobie rzesze fanów. Potrafi zagrać zarówno „twardziela”, jak i amanta. Od 1998 roku odcisk jego dłoni widnieje na jednej z płyt Promenady Gwiazd w Międzyzdrojach. Krzysztof Kolberger urodził się i wychował w Gdańsku.

 

Ci, którzy wróżyli mu wyjątkową karierę nie mylili się. Zaraz po ukończeniu warszawskiej PWST dane mu było przeżyć najpiękniejszą przygodę romantyczną. Zagrał szekspirowskiego Romea oraz mickiewiczowskiego Gustawa-Konrada. Ta gorączka romantyczna, która długo go trawiła, właściwie nie wygasła do dziś.

 

W filmie debiutował w 1974 roku rolą Kacpra Janasa w serialu „Ile jest życia” Zbigniewa Kuźmińskiego wg powieści Romana Bratnego. Potem zagrał m.in. dziennikarza Romana Wojtana w publicystycznym obrazie Ryszarda Bera „Hotel klasy lux” (1979). W 1980 roku Kolberger pojawił się w telewizyjnym „Kontrakcie” Krzysztofa Zanussiego. Zagrał Piotra Ostoję-Okędzkiego – młodego chłopaka buntującego się przeciwko wartościom wyznawanym przez ojca, wygodnemu życiu dzięki układom. Rola ta przyniosła mu nagrodę „Jantara” na Koszalińskich Spotkaniach Filmowych „Młodzi i Film”. Następny film telewizyjny, serial Jerzego Sztwiertni, „Najdłuższa wojna nowoczesnej Europy” (1981) – fresk historyczny opowiadający o losach ludzi z Wielkopolski walczących o polskość w latach 1815-1918, stał się kolejnym sukcesem Kolbergera, który wcielił się w postać hrabiego Dezyderego Chłapowskiego.

 

W latach 80. w filmie zagrał jeszcze m.in. młodego filozofa Andrzeja Korwina w telewizyjnym „Cieniu” (1981) w reżyserii Andrzeja Domalika, psychologa Maćka w „Jeśli się odnajdziemy” (1982) Romana Załuskiego i Anonimusa w „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny” (1982) w reżyserii Janusza Majewskiego. Najważniejszą rolą w tym czasie był Janek Klimza z obrazu Kazimierza Kutza „Na straży swej stać będę” (1983) – filmu będącego swoistym epilogiem do śląskiej trylogii Kutza. Kolberger zagrał skomplikowaną psychologicznie rolę młodego chłopaka z podziemnej organizacji, który przeżywa tragedię zdrady. Potem wystąpił w filmach Barbary Sass – jako Ignacy Piędzicki, kochanek Bronki w „Dziewczętach z Nowolipek” (1985) i „Rajskiej jabłoni” (1985). 

 

Nowym rozdziałem w jego karierze była postać bezwzględnego blokowego Kornblumenblau w filmie Leszka Wosiewicza, opowiadającym o obozowej rzeczywistości. Po tym filmie reżyserzy odkryli nowe oblicze aktora i coraz chętniej obsadzali go w postaciach mrocznych: np. Jerzego Bergmana, sekretarza Komitetu Wojewódzkiego w czasach stalinizmu w filmie „Kuchnia polska” Jacka Bromskiego (1991), a także m.in. w filmach Wojciecha Wójcika – jako Jerzego Szawłowskiego, szefa UOP w telewizyjnym serialu „Ekstradycja” (1995 – 1998) i jako „Starego” – szefa mafii w sensacyjnym „Bez litości” (2002). Wystąpił także w roli Ojca w „Kronikach domowych” Leszka Wosiewicza (1997).

 

Ponieważ dla wielu do dziś nosi w sobie piętno romantyzmu, Andrzej Wajda w „Panu Tadeuszu” obsadził go w roli Adama Mickiewicza. W czasach stanu wojennego Kolberger jest znanym interpretatorem poezji – Czesława Miłosza, Karola Wojtyły, Goethego, Iwaszkiewicza, Eliota, Norwida, Słowackiego i Mickiewicza. Brał udział w nagraniu dwóch płyt – pierwsza, pt. „Piękna pani”, z wierszami Jana Pawła II, nagrana została z udziałem Jerzego Treli, Joanny Szczepkowskiej, Anny Seniuk i podkładem muzycznym Janusza Strobla. Druga – „Pater noster” – to interpretacja „Tryptyku rzymskiego” nagrana wraz z chórem Uniwersytetu Śląskiego i wydana w 2003 roku z okazji 25-lecia pontyfikatu Jana Pawła II. W 2005 roku brał udział w polskim dubbingu do filmu „Jan Paweł II”, użyczając swojego głosu postaci tytułowej, granej przez Johna Voighta.

 

Wielką pasją aktora zawsze była muzyka. W latach 90-tych zajął się reżyserią w teatrze muzycznym. Wystawił m.in. „Krakowiaków i górali” Wojciecha Bogusławskiego w Operze Wrocławskiej (1991) i „Królewnę Śnieżkę” w Operze i Operetce Szczecińskiej (1999).

 

Dla milionów Polaków jest nie tylko świetnym aktorem, ale i pięknym człowiekiem. Świadczy o tym choćby aktywny udział w Komitecie Prymasowskim Pomocy dla Internowanych w czasie stanu wojennego. Poezja w jego wykonaniu – jak podkreślają słuchacze – przenosi ludzi w inne, lepsze rejony życia. On sam zaś, zwłaszcza w ostatnich latach, daje wielu ludziom nadzieję, tocząc ciężką, ale zwycięską walkę z chorobą nowotworową. Nadal gra w Teatrze Narodowym i bardzo często na życzenie widzów jeździ po całej Polsce z koncertami poetyckimi. W tej chwili pracuje nad miłosną poezją Władysława Broniewskiego.

 

Jan Bończa-Szabłowski

13.08.2010