Anatomia Sceny - "Magnat". 38. Gdynia - Festiwal Filmowy

12 września, podczas 38. Gdynia – Festiwal Filmowy, w ramach cyklu Anatomia Sceny, odbył się warsztat z Filipem Bajonem. Zapoczątkowana dwa lata temu seria masterclassów, polega na analizie jednej ze scen wybranego dzieła filmowego. Wykład Filipa Bajona dotyczył pracy nad „Magnatem”.

„Magnat”

to wyprodukowana w 1986 roku niemal trzygodzinna saga arystokratycznej, śląskiej rodziny napisana i wyreżyserowana przez Filipa Bajona. Tłem opowieści o rodzie von Teuss są historyczne wydarzenia od roku 1900 do nastania czasów hitlerowskich.

 

Świat księcia pszczyńskiego Hansa Friedricha von Teussa rozlatuje się jak domek z kart. Rozpada się jego pierwsze małżeństwo, a potem, w atmosferze skandalu, także drugie. Rozpadają się więzi rodzinne – każdy z synów wybiera inną drogę – zdrady. Jeden zdradza ojca, uwodząc jego żonę. Drugi zdradza Niemcy, wybierając polskość, trzeci zdradza wszystko i wszystkich, wybierając nazizm i doprowadzając rodzinę do bankructwa. Kopalnie von Teussów na Śląsku przechodzą pod polski zarząd przymusowy. Na dziejową scenę wkracza niemiecki faszyzm.

Gwiazdorska obsada

W „Magnacie” zagrali wybitni polscy aktorzy. W rolę księcia Hansa Friedricha von Teuss wcielił się Jan Nowicki. Jego synów zagrali Bogusław Linda, Olgierd Łukaszewicz i Jan Englert, a żony Grażyna Szapołowska i Maria Gładkowska. Na ekranie pojawili się również m.in. Jerzy Binczycki, Jerzy Trela, Henryk Bista.

 

Muzykę do „Magnata” skomponował Jerzy Satanowski, zdjęcia zrealizował Piotr Sobociński. Do odtworzenia atmosfery przełomu XIX i XX wieku zatrudniono niespotykaną w polskich produkcjach liczbę scenografów, specjalistów od kostiumów, dekoratorów wnętrz oraz historyków, znawców epoki i obyczajów dworskich. Film wyprodukowało Studio Filmowe TOR.

Scena makowa

Filip Bajon, w ramach warsztatów, wybrał do analizy tzw. scenę makową, nazywaną najlepszą sceną erotyczną w historii polskiego kina. Na stołach pałacowej kuchni leży kilkadziesiąt przygotowanych na święta, surowych makowców. Bolko (Bogusław Linda) uwodzi swoją macochę Mariscę (Grażyna Szapołowska) kładąc ją na stołach z makowcami.

 

„Magnat” jest oparty na faktach, więc musiałem się ich trzymać. Ta scena mówi o tym, że syn uwiódł ojcu żonę. W ciągu fabularnym wyglądało to tak, że książę łapie Bolka in flagranti, potem widzimy, że lokaj podgląda tę scenę i następnego dnia brat Bolka, Franzel, siedzi na Parteitagu w Niemczech, słucha przemówienia Goebbelsa i dostaje gazetę z tytułem „Skandal w pałacu von Teuss”, czyli to był pewien przebieg faktów. Ale reżyseria nie jest przebiegiem faktów. Te fakty trzeba ubrać, trzeba je ubrać w sytuacje – mówił Filip Bajon.

Bolko na siebie donosi

Widz z wcześniejszej części filmu wie, że Bolko jest w pałacu szpiegowany, dlatego nie dziwi go siedzący w wannie z karpiami lokaj, którego w pewnym momencie wyławia Bolko.

 

Wpadliśmy z Kieślowskim na pomysł, że Bolko sam na siebie donosi. To było w klimacie naszego filmu. Bolko mówi do lokaja, który siedzi w basenie z karpiami i podgląda, żeby powiedział o wszystkim prasie, czyli robi na siebie donos. Po co? Ponieważ jest w konflikcie z Franzlem i chce mu zrobić na złość wywołując skandal. Ojciec rozumie, że to jest pewien rodzaj gry z bratem – tłumaczył Filip Bajon.

Wszystkie sznurki w rękach księcia

Reżyser nakreślił postać głównego bohatera, księcia Hansa Friedricha von Teuss: – W „Magnacie” główny bohater wie, co się zdarzy, choć może nie w detalach. W każdym razie książę uważa, że panuje nad losem, nie przewiduje tylko jednego – że zdarzy się faszyzm. To mu do głowy nie przyszło, ale generalnie ma wszystkie sznurki w ręku.

 

Grany przez Jana Nowickiego książę von Teuss dowiaduje się o zdradzie żony, ponieważ w kuchni znajduje się podsłuch: – W pewnym momencie dokumentacji dowiedziałem się, że w pałacu był podsłuch. Jego konstrukcję wymyśliłem od początku do końca sam. Nie chciałem, żeby była to tuba, bo to nie byłoby widowiskowe. Książę miał podsłuch nie po to, żeby podsłuchiwać żonę, tylko po to, żeby słyszeć, co się dzieje w kuchni. Kuchnia zawsze wiedziała wszystko pierwsza – tłumaczył Filip Bajon.

Zdawanie się na przypadek

Książę, który jeździ na wózku inwalidzkim, słysząc zdradę, rusza w kierunku kuchni. – Jeżeli książę miałby windę i zwyczajnie zjechałby do piwnicy, to nie byłoby sytuacji, nie byłoby sceny. Po prostu by się przemieścił. Wymyśliliśmy zatem, że wózek zjeżdża po schodach, a sam książę jedzie po poręczy – wyjaśniał reżyser. – Wiedziałem, że stosunek seksualny na struclach będzie bardzo widowiskowy. To się sprawdziło. Opadające strucle stały się pewnym rodzajem freudystycznego zobrazowania stosunku seksualnego. Ale nie wiedziałem jednego i tu musieliśmy się zdać na przypadek.

W wyobraźni wszystko jest idealne

– Nie wiedziałem, jak zachowa sie wózek i nie wiedziałem, jak zachowa się aktor – kontynuował Filip Bajon. – Nie mogliśmy tego wózka za bardzo narażać, żeby się nie rozwalił. Nie wiedziałem, czy Jan zdoła się z wózka przesiąść i ześlizgnąć po tej poręczy. W wyobraźni reżysera wszystko jest idealne, wszystko działa, ale jak zmierzasz się z rzeczywistością, to nagle się okazuje, że to może nie wyjść. Gdyby nie wyszło, zapewne ratowałbym się montażem. Ale kiedy Janek zszedł z tego wózka, pojechał, a ten wózek przy nim skakał jak wierny pies, to już wiedziałem, że mam scenę. Zdałem się na szczęście i powiem wam, że jeżeli reżyser zdaje się na szczęście, to generalnie mu to w 90 procentach służy.

 

Do sceny makowej ekipa „Magnata” przez miesiąc specjalnie budowała dekorację w Wytwórni Filmów Oświatowych w Łodzi. Odtworzono działające piece z epoki, stoły, ściany pokryte kaflami, windę oraz basen, w którym ukrywał się lokaj. W kredensach stała porcelana, na kuchennych półkach mosiężne garnki i patelnie. Jest to jedna z najdroższych scen w polskim kinie. Została nakręcona w ciągu dziewięciu godzin, na ekranie trwa sześć minut.

 

Kalina Cybulska

12.09.2013