Artur Barciś kończy 60 lat

12 sierpnia Artur Barciś kończy 60 lat.

Artysta wszechstronny

Artur Barciś urodził się 12 sierpnia 1956 roku w niewielkiej miejscowości Kokawa koło Częstochowy. Na oblegany wydział aktorski w Szkole Filmowej w Łodzi dostał się za pierwszym razem, choć jak mówi „nie obyło się bez kontrowersji” – połowa komisji egzaminacyjnej była za przyjęciem Barcisia na studia, połowa przeciw. – Wyglądałem na 14 lat, byłem bardzo szczupły i taki niepozorny. A to są studia, które wymagają dosyć dużego wysiłku, więc myślano, że nie poradzę sobie fizycznie – wspominał aktor na łamach „Tętna regionu”.  Z kolei w rozmowie z internetowym wydaniem „Filmu” przyznawał, że gdyby jednak nie udało mu się dostać na wymarzone studia, zostałby reżyserem. Na szczęście tak się nie stało, a po czterdziestu latach od tamtego egzaminu Barciś jest jednym z najbardziej znanych i cenionych przez widzów aktorów. W 2009 roku dostał nagrodę dla „najkomiczniejszego aktora” na Ogólnopolskim Festiwalu Filmów Komediowych w Lubomierzu, a przegląd Wakacyjne Kadry w Kręgach Sztuki urządził mu retrospektywę twórczości w 2015 roku.    

Barciś jest artystą wszechstronnym: grywa zarówno uroczych safandułów, nieprzyjemnych cwaniaczków, duchownych czy enigmatyczne postacie przemykające przez ekran bez słowa, za to zapadające w pamięci na długo – tu mowa oczywiście o „Dekalogu” Krzysztofa Kieślowskiego. Barciś wspomina, że spotkanie z tym reżyserem było najważniejszym w jego karierze. Pierwszą rolą u Kieślowskiego nie był jednak tajemniczy „Anioł”, lecz kierujący strajkiem robotnik Dariusz w „Bez końca” (1984).  Zapytany o swój warsztat zawodowy odpowiedział: – Aktorstwo to jest powtarzalność. Chodzi o to, by postać była jak najbardziej prawdziwa i naturalna, ale jednocześnie by mieć nad nią kontrolę, czyli umieć to samo powtórzyć wiele razy. Nie lubię braku kontroli, uważam, że tego rodzaju twórczość jest po prostu gorszej jakości. Improwizacja, rzeczy zupełnie przypadkowe, których nie da się powtórzyć i potem montowanie z takiego materiału, albo robienie całej sceny na jednym ujęciu, to potężne ryzyko, nie wiadomo, co się zdarzy. Takie podejście też bywa cenne, ale to nie jest sztuka. Sztuka to jest kreacja, czyli zaplanowany projekt.

Role filmowe i telewizyjne

Pierwszy raz na planie filmowym Artur Barciś stanął w 1980 roku, w filmie Bohdana Poręby „Polonia Restituta”. W kolejnych latach pojawiał się w niewielkich rolach w „Człowieku z żelaza” Andrzeja Wajdy (1981), „Znachorze” (1981) Jerzego Hoffmana, „Wiernej rzece” Tadeusza Chmielewskiego (1983), „Stanie posiadania” Krzysztofa Zanussiego (1989), „Ostatnim promie” Waldemara Krzystka (1989) czy w „Ucieczce z kina >>Wolność<<” Wojciecha Marczewskiego (1990).  Wystąpił też w czterech filmach Andrzeja Barańskiego – „Kawalerskim życiu na obczyźnie” (1992), „Dwóch księżycach” (1993), „Dniu wielkiej ryby” (1996), „Braciszku” (2007). W tym ostatnim zagrał jedną z nielicznych pierwszoplanowych ról w swojej karierze zawodowej.

Popularność zdobył… przez przypadek, gdy Tadeusz Chudecki zaproponował mu przejęcie prowadzenia programu „Okienko Pankracego”. Artur Barciś miał zastępować kolegę przez kilka miesięcy, skończyło się na dwóch latach „zastępstwa” – od 1988 roku do 1990 roku.

W kolejnych dekadach potwierdził, że potrafi zagrać rewelacyjne postacie drugoplanowe – w „Rozmowach kontrolowanych” Sylwestra Chęcińskiego (1991), „Pułkowniku Kwiatkowskim” Kazimierza Kutza (1995), „Historiach miłosnych” Jerzego Stuhra (1997), „Bezmiarze sprawiedliwości” Wiesława Saniewskiego (2006) czy w „Galeriankach” (2009) Katarzyny Rosłaniec.  

Duże role zaoferowała aktorowi telewizja. W emitowanym w latach 1998-2003 serialu „Miodowe lata” wystąpił jako Tadeusz Norek, a w „Ranczu”(2007-2015) jako Czerepach. – Prowadzę tak swoją karierę i dobór ról, żeby nie pozwolić na zaszufladkowanie. W każdej roli staram się grać kogoś innego, wyglądać inaczej. Nie widzę nic interesującego w powielaniu własnej osoby. Dlatego, kiedy skończyliśmy „Miodowe lata” i wiedziałem, że Norek jest bardzo zapamiętany przez widzów, to kiedy zacząłem grać Czerepacha zrobiłem wszystko, żeby był inny, od zmiany wizerunku zewnętrznego – z charakterystycznym tupecikiem – po sposób wypowiadania się. O charakterze nie mówię, bo są to dwie różne osobowości – komentował na łamach „Tętna regionu”.

Artur Barciś jest nie tylko aktorem, ale także felietonistą, publikował w tygodniku „Newsweek”  oraz na prowadzonej przez siebie od lat stronie internetowej www.barcis.pl.

Zapytany przez dziennikarza internetowego wydania „Filmu”, czy tęskni za dużym ekranem, na którym w ostatnich latach pojawiał się rzadko, odpowiedział: – Oczywiście, że tęsknię. Ale nie mam na to żadnego wpływu. (…) Mam nadzieję, że ten czas minie i ktoś kiedyś znajdzie dla mnie dobry scenariusz. W 2017 roku do kin wejdzie nowy film z udziałem Artura Barcisia – „Sztuka kochania. Historia Michaliny Wisłockiej” w reżyserii Marii Sadowskiej.

12.08.2016