Bardzo dobre przyjęcie "Kamieni na szaniec" w Sejmie

2 kwietnia w sali konferencyjnej Nowego Domu Poselskiego odbył się kolejny pokaz z cyklu „Film polski w kulturze narodowej” zorganizowany przez Polski Instytut Sztuki Filmowej. Posłanki i posłowie obejrzeli film „Kamienie na szaniec” w reżyserii Roberta Glińskiego i spotkali się z twórcami filmu.

 

– Film przekroczył 750 tysięcy widzów w kinach i postanowiliśmy pokazać go Państwu ponieważ, po pierwsze jest to ekranizacja bardzo ważnej dla młodego pokolenia książki. Po drugie, w filmie udział wzięli młodzi, początkujący aktorzy, których z przyjemnością Państwu przedstawiam. I po trzecie chciałam, żeby przy toczącej się wokół filmu dyskusji medialnej mogli wyrobić sobie Państwo swoje własne zdanie – przywitała parlamentarzystów i zaprosiła na seans Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz.

 

Po pokazie z parlamentarzystami spotkali się twórcy filmu: reżyser Robert Gliński, producent Mariusz Łukomski oraz aktorzy Marcel Sabat, Tomasz Ziętek, Kamil Szeptycki, Karol Górski, Magdalena Koleśnik oraz Sandra Staniszewska. Spotkanie prowadził Jerzy Feliks Fedorowicz, zastępca przewodniczącego sejmowej Komisji Kultury i Środków Przekazu.

Film wywołujący wzruszenie

Po obejrzeniu filmu wielu parlamentarzystów nie kryło swoich emocji. – Muszę się przyznać, że ze ściśniętym gardłem oglądałam ten film, jestem po prostu bardzo wzruszona, mówię to z wielką dumą, bo bohaterami filmu są uczniowie liceum Batorego, do którego chodziły też moje dzieci. Moja córka przyszła do mnie i powiedziała: mama musisz obejrzeć ten film, jest wspaniały – mówiła jedna z posłanek.

 

– Ja ten film oglądałem drugi raz i drugi raz ciężko go przeżywam, on robi wrażenie i nie można przejść obok niego obojętnie. Pozostaje w pamięci jak każde wybitne dzieło – podkreślał jeden z parlamentarzystów.

Duch Szarych Szeregów

Podczas pokazu pojawiło się wiele osób osobiście związanych z historią Szarych Szeregów lub innych oddziałów walczących w czasie wojny. – Moja mama była członkiem Szarych Szeregów, brat jej matki był komendantem Szarych Szeregów w Krakowie, mój ojciec był w AK i mówię to dlatego, że to, co Państwo pokazywali w filmie to była część naszego życia, my rozmawialiśmy o tym w domu, bo ze względu na komunę nie mogliśmy o tym mówić nigdzie indziej – wspominała jedna z posłanek.

 

– Mój pradziadek zginął w czasie II wojny światowej i dlatego bardzo bałam się tego filmu. Bałam się konfrontacji z przeszłością, bałam się własnych emocji i odbioru, ale teraz jestem spokojna o ten film. Myślę, że przekaże on młodym ludziom kilka wartości i zmusi do pewnych refleksji. Pokaże, czym jest patriotyzm, odpowiedzialność za drugiego człowieka, bezinteresowność w działaniu, umiejętność wspólnego działania i co jest według mnie najważniejsze, zwróci uwagę na to, jak ważny jest pokój. Dziękuję aktorom, jestem wdzięczna i cieszę się że mogłam być Państwa gościem i że mogłam ten film obejrzeć – opowiadała po pokazie wnuczka przywódcy ludowego Tomasza Nocznickiego.

Skąd wybór „Kamieni na szaniec”

Reżyser i producent zostali poproszeni o zdradzenie motywacji, dla których chcieli jeszcze raz nakręcić film o akcji pod Arsenałem. – Po pierwsze było to wyzwanie reżyserskie, jak opowiedzieć historię, którą wszyscy znają. Po drugie film „Akcja pod Arsenałem” powstał w latach 60., to jest film z tamtej epoki, a my chcieliśmy zrobić film dla współczesnych młodych ludzi. Poza tym temat jest mi bliski, bo moja mama była sanitariuszką w batalionie „Zośka”, więc te historie znałem z domu – opowiadał reżyser Robert Gliński.

 

Producent filmu Mariusz Łukomski swoje zainteresowanie filmem motywował następująco: – Zdecydowałem się na finansowanie tego filmu z kilku powodów. Pamiętam słowa Jacka Kuronia z 1980 roku „Trzeba w życiu dawać świadectwo”. W przypadku tego filmu było wielkie ryzyko finansowe, ale zrobiliśmy ten film w imię pewnych idei. Chcieliśmy zrobić film dla młodzieży, ja mam dwóch synów. Świat się zmienił. Chciałem, żeby poczuli, że to jest ich film. Naszym sukcesem jest to, że wzrosło zainteresowanie książką Kamińskiego, młodzież zaczęła z powrotem interesować się tą historią.

Opowieść o prawdziwy ludziach

– Chcieliśmy opowiedzieć historię o normalnych ludziach. To była wspaniała, energetyczna młodzież, która kochała życie, kochała się bawić. Z listów wiemy, że bawili się w teatr, organizowali wieczorki poetyckie, robili dowcipy. To nie byli chłopcy, którzy zadzierali nosa, jakieś pomnikowe postaci – mówił Robert Gliński dodając: – Wśród harcerzy wspaniałe było to, że oni mieli wątpliwości. Oni byli harcerzami, nie chcieli używać broni. Obecne było pytanie, czy harcerze powinni strzelać, przecież oni mieli wychowywać ludzi dla okresu wolnej polski. Zresztą oni nie umieli strzelać. Trudno jest wziąć odpowiedzialność moralną za zabicie człowieka. Takie dylematy mieli harcerze na początku, czyli w czasie, o którym opowiada ten film. Tu nie chodziło o tchórzostwo tylko o kwestie moralne.

 

– To jest prawda. Oni tacy byli, robili szalone rzeczy, nie zawsze rozsądne. Film oddaje klimat tamtych czasów rzetelnie – poparł słowa reżysera głos z sali. – Ważne dla mnie jest to, że prof. Wolski – przywódca Szarych Szeregów – bardzo dobrze odebrał ten film. Tak samo brat „Grubego” Andrzeja Zawadowskiego, kolegi „Zośki” z jednej klasy, powiedział, że tacy ci chłopcy byli – podsumował reżyser.

Wyzwanie aktorskie

– Sam scenariusz wzbudził we mnie wiele emocji. Kiedy mam skomentować film jest mi bardzo trudno coś powiedzieć. To są tak wielkie przeżycia, które towarzyszą temu, żeby aktor wczuł się w rolę, w emocjonalny stan ciągłego zagrożenia śmiercią, ciągłego lęku o partnera, sympatię, o marzenia o miłości, stabilizacji i o silnej potrzebie bliskości drugiego człowieka. Dziś jest nam trudno sobie to wyobrazić. Bardzo ciężko było powstrzymać łzy na planie filmowym, często musieliśmy zaciskać zęby – opowiadała o swojej roli Sandra Staniszewska.

Pochwały dla młodych aktorów i reżysera

Parlamentarzyści nie kryli swojego zachwytu nad grą młodych aktorów i dziękowali twórcom za realizację filmu:  – Drugi raz widziałam ten film i bardzo mi się podobał. Gra pana Tomka jest świetna. Bardzo ci dziękuję. Na własnym ciele, w każdej komórce czułam tortury których doświadczałeś. 

– Film jest fantastycznie zagrany, piękny w swoim przekazie. Jestem pod ogromnym wrażeniem waszej gry, jesteście wspaniałymi aktorami. Dziękuję reżyserowi za prawdę, za taki sposób przekazu tych treści. Byliście bardzo autentyczni, bardzo się wzruszyłam. Bardzo dziękuję za ten film.

Co film daje młodemu odbiorcy

Posłanki i posłowie byli ciekawi, czego według młodych aktorów mogą nauczyć się z tego filmu ludzie z ich pokolenia i o czym opowiada ten film. Każdy z młodych aktorów miał własne zdanie na temat przekazu „Kamieni na szaniec”. Zdaniem Tomasza Ziętka Film stawia pytanie o granice wolności i czy w walce o wolność można odebrać życie drugiemu człowiekowi.  Według mnie jest to film o przyjaźni między dwoma chłopakami. Moją rolą było to, jak pokazać graną przeze mnie bohaterkę tak, żeby nie stała ona im na drodze do ich ideałów, marzeń. To jest film o tym, jak wiele można zdziałać dzięki lojalności, przyjaźni – tłumaczyła Sandra Staniszewska.

 

– Dla mnie film stawia pytanie, czy warto poświęcić swoje życie, a jeśli tak to w imię jakich wartości i czy ja byłbym w stanie poświęcić własne – odpowiadał Karol Górski. – Ci ludzie mieli tak strasznie pod górkę, a brali z życia wszystko, co mogli. My mamy takie możliwości i nie robimy zupełnie nic, mówiąc że się przepracowujemy. A im się chciało i oni chcieli i dokonywali wielkich rzeczy – mówił Kamil Szeptycki. – Urodziliśmy się w wolnym kraju, więc nie musimy walczyć, ale możemy pokazywać swój patriotyzm poprzez pielęgnowanie historii tych młodych wspaniałych ludzi – podsumował Marcel Sabat.

Przejmująca ostatnia scena

Spotkanie zakończył Jerzy Fedorowicz, który podzielił się z obecnymi na sali swoimi wrażeniami dotyczącymi filmu: – Dla mnie jedną z najtrudniejszych scen do zagrania dla aktora w tym filmie jest scena ostatnia. „Zośka” ginie, bo ma dylemat, widzi chłopaka, który przypomina mu Rudego, to jest chwila, mała wątpliwość. Niezwykle przejmujący moment.

 

Na koniec parlamentarzyści oklaskami nagrodzili twórców filmu.

 

Magdalena Wylężałek

03.04.2014

Galerie zdjęć