Bartek Cierlica: "Oczekuję, że reżyser spuści mnie ze smyczy"

Bartek CierlicaBartek, student Wydziału Operatorskiego PWSFTviT, a wcześniej praskiego FAMU, przygotował godną uwagi fabularną etiudę operatorską „Grobari”, która znalazła się w Konkursie Młodego Kina tegorocznego festiwalu w Gdyni. To 8-minutowa refleksja na temat masakry w Srebrenicy: w lipcu 1995 roku w małej miejscowości uzdrowiskowej na południowym krańcu Bośni i Hercegowiny doszło do największego ludobójstwa w Europie od czasów II wojny światowej.

„Czułem, że muszę zrobić ten film. To był mój temat, dokumentowany przez parę lat. Moim zdaniem czułem go jak nikt inny. Dlatego zdecydowałem się samodzielnie zrealizować zdjęcia i wyreżyserować film” – mówi Bartek.

Wyszło bardzo dobrze. Film robi duże wrażenie głównie dzięki mrocznemu klimatowi i hipnotyzującym zdjęciom. Dostał już ważne nagrody: na koszalińskim festiwalu „Młodzi i Film”, festiwalu „Dwa Brzegi” w Kazimierzu nad Wisłą i trzy nagrody na Pluscamerimage 2008 w Łodzi, w tym prestiżową Srebrną Kijankę.

Film najczęściej pokazywany jest na festiwalach jako fabuła. Czasem organizatorzy zastanawiają się, czy nie stworzyć osobnych pokazów dla etiud operatorskich. „Traktuję swój film jak fabułę” – podkreśla reżyser. „Nie jest chyba konieczne tworzenie jakiejś oddzielnej kategorii filmów operatorskich. Traktowałbym to wręcz jako świadome marginalizowanie tych filmów. Nigdzie na świecie tak się nie robi. Oceniajmy je jako normalne filmy, pod względem reżyserii, scenariusza, gry aktorskiej i zdjęć”- mówi Cierlica. „Zresztą, wydaje mi się, że film jest po prostu dobry lub nie.”

Podkreśla też, że z jego punktu widzenia najważniejsza jest dobra, partnerska współpraca z innymi członkami ekipy: „Reżyser, producent i operator: o sukcesie decyduje dobre zgranie tych pionów”.

„Od reżysera oczekuję zrozumienia mojej pracy, pewnego rodzaju spuszczania mnie ze smyczy. Silna osobowość jest w stanie wyciągnąć ze mnie sto pięć procent moich możliwości. To bardzo pobudza do twórczego działania. Natomiast od producenta chciałbym przede wszystkim zapewnienia spokoju pracy, czyli środków finansowych – niekoniecznie na poziomie hollywoodzkim. Chodzi o zrozumienie, że naprawdę musimy poczekać jeszcze jeden dzień na pogodę, że musimy znaleźć inny obiekt zdjęciowy i tak dalej…” – śmieje się Bartek.

 

Ola Różdżyńska

10.09.2009