Bodo Kox chce nakręcić profesjonalny film

Bodo Kox, uważany za czołowego twórcę polskiego offu, chce nakręcić profesjonalny film. Ale nie rezygnuje z offu. Nam opowiada, nad czym teraz pracuje i że chce dotrzeć do jak największej publiczności.

Reżyser offowy, aktor i scenarzysta. Jego filmy słyną z absurdalnego i czarnego humoru. Obraz „Marco P. i złodzieje rowerów” uważany jest za objawienie polskiego offu, nakręcił też m.in. „Silvermana”  i „Sobowtóra”. Jego najnowszy film „Nie panikuj” dostał Nagrodę Specjalną Jury Konkursu Kina Niezależnego XXXII Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni i Wyróżnienie w Konkursie Debiutów 27. Koszalińskiego Festiwalu Debiutów „Młodzi i Film”.

 


Chcę, żeby moje filmy miały siłę rażenia
Rozmowa z Bodo Koxem 

Nad czym teraz pracujesz?

 

– Piszę scenariusz „Chłopaka z Wadowic”, bo mój plan, żeby to skręcić zupełnie bez scenariusza, wystraszył potencjalnych udziałowców tego projektu. A bez gotówki ciężko będzie mi zrealizować większość scen. Myślę też intensywnie nad dwoma scenariuszami, które mam zamiar wreszcie zacząć pisać. I szukam możliwości zrealizowania jednego scenariusza, który wymaga nieco więcej gotówki, niż ostatni mój film. Więc tak sobie czekam na odpowiedzi różnych ludzi, wymyślając kolejne projekty, na których realizację też pewnie poczekam, ale na szczęście wymyślam kolejne… i tak w kółko. No i od czasu do czasu skręcę jakiś materiał do „Chłopaka z Wadowic”.

 

Jak się czułeś jako jedyny przedstawiciel offu na festiwalu debiutów w Koszalinie? Czy wyróżnienie, które tam dostałeś, przekłada się na zainteresowanie producentów albo ludzi, którzy chcieliby z Tobą współpracować?

 

– Przyzwyczaiłem się do sytuacji, kiedy jako jedyny przedstawiciel „independent” staję w szranki z profesjonalnymi produkcjami. To mnie pociesza, że moje inne kino, inne przez styl, ale też niestety inne przez swoją marną stronę techniczną, bo technika kosztuje, jest doceniane. Świadczy to chyba o tym, że coś tam jednak w tych moich dziwnych filmach jest interesującego. Dostałem już kilka nagród na dość prestiżowych festiwalach i jakoś nie ma kolejki producentów pod moimi drzwiami. Ale takie wyróżnienie może się przydać w kolejce pod drzwiami jakiegoś producenta. Może mnie przepuszczą w tej kolejce albo wreszcie obsłużą poza nią. Póki co cisza.

 

Twoja droga zawodowa wyraźnie wiedzie od filmu offowego do produkcji profesjonalnej. Czy swobodna forma wypowiedzi, jaką jest film offowy, nie jest czasem lepsza, nie przemawia lepiej do widzów? Dlaczego zależy Ci na profesjonalnej produkcji?

 

Każdy ambitny artysta chce, żeby jego dzieło miało jak największą siłę rażenia. A ja mam ambicję, by ta moja offowa, swobodna wypowiedź miała jak największą oglądalność, by dotrzeć z nią jak najdalej, a zawodowe budżety, profesjonalna realizacja i dystrybucja dają taką możliwość. Innymi słowy, to co teraz robię, należałoby tylko sprofesjonalizować. A dla własnej uciechy, nigdy nie zrezygnuję ze stricte offowych realizacji, cały czas coś tam sobie na boku kręcę i istnienie tych form jedynie na Youtube zupełnie mnie satysfakcjonuje.

 

Rozmawiała Aleksandra Różdżyńska

04.07.2008