CentEast: Film jako nietypowy towar

Już po raz szósty Warszawskiemu Festiwalowi Filmowemu towarzyszyły targi CentEast. Te spotkania przedstawicieli branży filmowej zainteresowanych projektami z Europy Wschodniej i Środkowej przyciągają co roku blisko dwustu producentów, dystrybutorów, selekcjonerów festiwali i agentów sprzedaży.

Pierwszego dnia spotkań mieli oni okazję obejrzeć fragmenty filmów w produkcji. Pod hasłem Warsaw Screenings organizatorzy pokazali 7 gotowych polskich filmów i 7 powstających europejskich produkcji. Celem było znalezienie koproducentów, których wkład mógłby zamknąć budżet filmu, dystrybutorów polskich i zagranicznych oraz agentów sprzedaży, którzy reprezentowaliby produkcję na rynku międzynarodowym. Największe zainteresowanie budził nowy projekt Wojciecha Smarzowskiego, nie mający jeszcze tytułu. Niestety, reżyser nie pojawił się na spotkaniu. Wszyscy producenci podkreślali, że taka prezentacja fragmentów utworu bywa trudna dla twórców.
– Wolą raczej operować obrazem, pokazać, co zrobili, a nie opowiadać o tym. Film musi się bronić sam – powiedział nam Łukasz Dzięcioł, producent prezentowanego na CentEast „Wymyku” Grega Zglińskiego.

Taki swoisty pitching odbywał się prawie jednocześnie w Warszawie i Moskwie. To już drugi rok współpracy polsko-rosyjskiej w ramach CentEast. W zeszłym roku zapowiadane były na nim premiery między innymi „Matki Teresy od kotów” Pawła Sali, „Wszystkiego, co kocham” Jacka Borcucha i „Chrztu” Marcina Wrony, pokazywanego w tym roku w Głównym Konkursie warszawskiego festiwalu.

Już w czasie piątkowej prezentacji projektów pojawił się temat agentów sprzedaży. Wszyscy zgodzili się, warto ich zatrudniać. Znacząco ułatwia to dostęp do zagranicznych rynków, na które można sprzedać prawa do filmu. Temat kontynuowany był następnego dnia, w czasie spotkań z zagranicznymi gośćmi z Programu Nipkow, wspierającego profesjonalizację zawodową twórców. Analizowane były dwa przypadki współpracy producenta z agentem sprzedaży i dystrybutorem: „Head on” („Głową w mur”) w reżyserii Fatiha Akina i „Let the right one in” („Pozwól mi wejść”) Tomasa Alfredsona.

W czasie postępującej indywidualizacji, sprzedażą i dystrybucją filmu powinny zajmować się wyspecjalizowane w danych kierunku jednostki. Producent musi jednak wiedzieć, czego oczekiwać od każdej z nich. Agent musi znać specyfikę kraju, w którym działa i dysponować kontaktami. Dystrybutor z kolei powinien mieć długodystansowy plan promocji filmu. Dlatego dobrze, jeśli współprace te producent rozpocznie odpowiednio wcześnie.

– Kiedy już znajdą państwo agenta sprzedaży, proszę im powierzyć całą pracę w tym zakresie, nie próbujcie działać niezależnie samemu. To najczęstszy błąd – mówił Thorsten Ritter, szef Bavaria Film International i jeden z ważniejszych agentów w Europie. – Nie palmy w ten sposób rynków zbytu, ale twórzmy strategię sprzedaży tak, aby agent mógł działać samodzielnie, w porozumieniu z producentem.

Kontynuacją tematu był panel na temat nowych rynków eksploatacji filmów jako szansy dotarcia do większej liczby widzów, uzyskania dodatkowych zysków i poradzenia sobie ze zjawiskiem piractwa. Być może nie zawsze przyjmowanie sprawdzonych zasad działania sprawdza się w dzisiejszych warunkach? „Hurt Locker. W pułapce wojny” w reżyserii Kathryn Bigelow był w Polsce dystybułowany tylko na DVD. Po otrzymaniu Oscara wszedł do kin. Okazało się jednak, że indywidualna dystrybucja na płatach przyniosła większe zyski.

Moim zdaniem powinniśmy przestać myśleć dawnymi schematami i szukać sposobów dystrybucji bazujących nie na kinie, ale na przykład Internecie – mówił prowadzący spotkanie Martin Blaney ze Screen Internetional. – Nie chodzi tylko o leniwych widzów, ale i tych zapracowanych, którzy nie mają czasu chodzić do kina. Oraz samych filmowców, którzy nie zdążą obejrzeć filmu na festiwalu. Bo nawet ludzie, którzy kino bardzo lubią, nie zawsze znajdują na nie chwilę. DVD lub wersję internetową mogą obejrzeć kiedy i gdzie im odpowiada. To duże ułatwienie. Bo czasem jest to dla filmu być albo nie być: jeśli w początkowej fazie dystrybucji pojawi się on tylko w kinie, cześć osób po prostu go nie zobaczy. Dlatego producenci powinni przeanalizować, czy nie warto sprzedawać prawa do eksploatacji filmu na wszystkich polach od razu.

– Rozumiana w ten sposób chronologia dystrybucji: najpierw kino, potem DVD – umiera. Podobnie jak różnie rozumiane „exclusive’y”. Promocja staje się coraz trudniejsza, bo skomplikowana i wielowymiarowa. I jest to zjawisko dynamiczne: nie można nauczyć się nowego sposobu dystrybucji, bo ten szybko się zmienia – dodała Christine Camdessus, francuska producentka i przedstawicielka Programu Nipkowa. – Reżyserzy na pewno wolą oglądać swój film na wielkim ekranie. Ja jako producentka podobnie: lubię widzieć reakcję ludzi na obraz, przy którym pracowałam. Ale musze też przyznać, że odbiór filmu na platformach cyfrowych ma wiele zalet. W dalszej perspektywie to może nawet zmienić myślenie o konstrukcji akcji.

– Nie można też ignorować nowych form promocji filmu – dodał Tobias Pausinger z Programu Nipkow. – Bylibyśmy głupi ignorując na przykład Facebooka. Na takich narzędziach nie da się oprzeć całej strategii reklamy, ale można wykreować szum wokół danego tytułu.


6. Międzynarodowe Targi Projektów CentEast odbyły się w dniach 15-17 października, w ramach 26. Warszawskiego Festiwalu Filmowego.

 

18.10.2010