Duch niespokojny i niepokojący

5 czerwca Grzegorz Królikiewicz kończy 75 lat.

 

Urodził się w 1939 roku Aleksandrowie Kujawskim, po latach wspomina, że był człowiekiem wolnym tylko przez cztery pierwsze miesiące swojego życia, do 1 września. – Potem już byłem tylko niewolnikiem różnych…przedsionków…do…obozów koncentracyjnych. Najpierw tych organizowanych przez towarzyszy z NSDAP, potem przez towarzyszy z PPR i z PZPR – wspominał w rozmowie z Andrzejem Mosiem w książce „Debiuty polskiego kina” pod redakcją Marka Hendrykowskiego. Temat wolności oraz jednostki uwikłanej w wielką historię będzie się wielokrotnie pojawiał w jego twórczości, szczególnie telewizyjnej.

Studia w Łodzi

W klasie maturalnej Królikiewicz postanowił zdawać na wydział operatorski, ale pod namową rodziny podjął studia prawnicze na Uniwersytecie w Łodzi, które skończył w 1962 roku. Już na pierwszym roku studiów dołączył do lokalnego DKF-u, gdzie chłonął filmy, miał też kontakt z wykładowcami Filmówki. Z dyplomem wydziału prawa zdał na reżyserię, studiował razem z Markiem Piestrakiem, Markiem Piwowskim, Wojciechem Frykowskim, Sławomirem Idziakiem i Edwardem Kłosińskim. – Byłem na roku unitarnym, to znaczy, że byliśmy razem z późniejszym operatorami, dopiero po pierwszym roku klarowały się kierunki – powiedział w „Debiutach polskiego kina”. Film dyplomowy ze względów finansowych musiał zrealizować poza szkołą. W Wytwórni Filmów Oświatowych nakręcił etiudę „Mężczyźni” (1969), pokazującą młodych żołnierzy tuż przed zaprzysiężeniem. Film został uznany za antywojskowy i trafił na półkę na 23 lata. Dyplom właściwy Królikiewicz nakręcił w 1970 roku, był to krótki dokument o kapitanie Władysławie Raginisie, krewnym reżysera. W tym czasie reżyser napisał teoretyczną rozprawę „Przestrzeń filmowa poza kadrem”, która będzie podstawą jego pracy reżyserskiej oraz filmoznawczej.

Debiut i filmy pełnometrażowe

Temat głośnego debiutu „Na wylot” (1972) – historia małżeństwa Maliszów, oskarżonych o morderstwo trzech osób – przyniósł reżyserowi kolega ze studiów, meksykański pisarz Juan Torres. Królikiewicz eksperymentował tu z przestrzenią pozakadrową, dźwiękiem, a styl wizualny – jak sam wspomina – był zainspirowany z jednej strony klasycznymi niemieckim ekspresjonizmem oraz arcydziełami pokroju „Obywatela Kane’a”, a także nowoczesnym nurtem Direct Cinema, szczególnie zaś pracami Richarda Leacocka.

 

Debiut Królikiewicza ze względu na temat i wybór bohaterów był źle przyjęty przez ówczesne władze, zachwycił jednak krytyków i zapowiedział status reżysera jako jednego z najbardziej eksperymentujących, osobnych autorów polskiego kina. Walory sonorystyczne opisała w „Kinie” w 1972 roku Alicja Helman, która uznała film za ewenement na tle naszej współczesnej kinematografii, która poza nielicznymi wyjątkami jest tworzona przez głuchych reżyserów dla głuchej publiczności.

 

Tomasz Jopkiewicz, również w magazynie „Kino” (2006) tak zarysowuje główne motywy twórczości artysty: – Coś zdarza się za późno, pokracznie i daremnie. Klęska, zapowiedziana i nieuchronnie spełniająca się katastrofa – to motyw, który powraca uparcie w filmach Grzegorza Królikiewicza, przebija się przez ich bogatą wizualną stylizację, stanowi ich emocjonalne jądro. Reżyser lubi też niespodziewaną, ukrytą, przytłoczoną pozorną dysharmonią symetrię. Ta bardzo mocno dochodzi do głosu w jego najlepszych utworach, zwłaszcza w najsłynniejszym „Na wylot”.

 

Drugi film Królikiewicza „Wieczne pretensje” (1974) był kontynuacją wyborów estetycznych i tematycznych reżysera, który chciał odnaleźć w zwykłej szarej biografii uniwersalne motywy ludzkiej egzystencji, jak mówił na łamach „Kina” w 1975 roku.

 

Kolejne dzieło „Tańczący jastrząb” (1975) – historia awansu społecznego chłopa Michała Topornego – powstało na podstawie powieści Juliana Kawalca. Innowacyjna forma filmu zrobiła na pisarzu ponoć takie wrażenie, że po wyjściu z kina chciał napisać nową wersję książki na podstawie jej adaptacji. Innym eksperymentem jest „Zabicie ciotki” (1984), film zainspirowany prozą Andrzeja Bursy. Podczas prezentacji na festiwalu Dwa Brzegi w 2011 roku, reżyser tak o nim mówił: – Pomysłałem, że Jurek, 20-latek jest performerem i wyobraża sobie, że ciotkę jednak zabił młotkiem, [zrobił to] dla jednego jedynego widza – dla siebie. Ten performans stał się zaczynem formalnym filmu.

 

W międzyczasie Królikiewicz zrealizował dwa filmy historyczne „Klejnot wolnego sumienia” (1981) oraz „Fort 13” (1983) – tematem pierwszego była ustawa z 1573 roku gwarantująca swobodę wyznań, tematem drugiego zaś losy dwóch rosyjskich żołnierzy zasypanych w twierdzy przemyskiej w czasach I wojny światowej. W 1993 roku Królikiewicz nakręcił jeden ze swoich najbardziej znanych filmów – „Przypadek Pekosińskiego”. Tytułowy bohater, Bronisław Pekosiński był bezimiennym sierotą, przerzuconym przez matkę przez druty obozu koncentracyjnego – nazwisko Pekosiński pochodzi od skrótu PKOS – Polski Komitet Obrony Społecznej. W filmie Królikiewicza stał się symbolem człowieka bez przeszłości, którego teraźniejszość i przyszłość chciała ulepić komunistyczna władza według ideologicznych narracji. Pekosiński zagrał w filmie samego siebie.

 

Dwa lata później powstały „Drzewa”, niepokojąca opowieść o doktor biologii i jej eksperymentach. W 2014 roku reżyser kończy pracę nad swoim dziewiątym filmem fabularnym „Sąsiady”.

Filmy dokumentalne, telewizja i teatr

Równie ważnym nurtem twórczości Grzegorza Królikiewicza są jego filmy dokumentalne i spektakle telewizyjne, z których większość odkrywa zapomniane lub wymazane fragmenty polskiej historii. „A potem nazwali go bandytą” (2002) to opowieść o Józefie Kurasiu „Ogniu”, „Po całym ciele” (1999) to wspomnienia harcerzy katowanych przez UB, którzy po latach szukają sprawiedliwości, „Pierwsza, druga i ta trzecia workuta” (2000) o losach byłego partyzanta Eryka Barcza, „Wieczny tułacz” (2012) o reżyserze filmów dokumentalnych Tadeuszu Jaworskim, który musiał wyjechać z Polski po 1968 roku.

 

Królikiewicz zrealizował też dwa filmy biograficzne o reżyserze Januszu Nasfeterze: „Janusz Nasfeter – portret artysty z czasów starości” (1993) oraz „Piękne lata niewoli” (1996). Bohaterami innych dokumentów Królikiewicza byli filozof Michel de Montaigne – „Michel Montaigne – Francuski myśliciel renesansowy i jego próby” (1998) oraz ojciec Tadeusz Pecolt – „Bardziej niż siebie samego” (1996). Królikiewicz zrealizował też dwanaście spektakli telewizyjnych w latach 1974-2001.

 

– Jest duchem niespokojnym i niepokojącym polskiego kina, artystą samotnie błądzącym w poszukiwaniu tej jednej, jedynej 'prawdziwej’ ścieżki zarówno dla duszy jak i dla sztuki – pisała o nim krytyk Maria Kornatowska na łamach „Filmu” w 1986 roku.

Praca pedagogiczna i nagrody

– Odkąd zorientowałem się, że sam nie odbyłem dobrych studiów w Szkole, postanowiłem jeszcze raz studiować, pod pozorem, że jestem tam profesorem. To moje samokształcenie – tak Grzegorz Królikiewicz mówi o swojej pracy dydaktyka w „Debiutach polskiego kina”. Od 1981 roku jest pracownikiem naukowym w Szkoły Filmowej w Łodzi, wykładał także na Filmoznawstwie na Uniwersytecie Łódzkim oraz na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego im. Krzysztofa Kieślowskiego. Jest autorem serii analiz arcydzieł światowego kina, w tym „Obywatela Kane’a”, „Powiększenia”, „Oto jest głowa zdrajcy”, „Generała”, „Mrocznego przedmiotu pożądania”.

 

W 2011 roku Królikiewicz został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Wśród licznych nagród i wyróżnień są Złote Lwy i wyróżnienie jury w Karlowych Warach za „Przypadek Pekosińskiego”, nagroda jury festiwalu w Gdyni za „Tańczącego jastrzębia”, a także trzy nagrody na festiwalu w Mannheim za „Na wylot”.

 

Ola Salwa

05.06.2014