Filmy inspirowane faktami


Konferencja twórców filmu „Daas”. Fot. Marcin Kułakowski, PISF

 

Największe dyskusje budził we wtorek w Gdyni obraz „W imieniu diabła” w reżyserii Barbary Sass, inspirowany prawdziwymi wydarzeniami buntu Zgromadzenia Sióstr Rodziny Betańskiej.

– Interesował mnie temat manipulacji, której w dzisiejszych czasach jesteśmy ciągle poddawani – mówiła na konferencji prasowej autorka filmu. – Prawdziwa historia była jedynie impulsem pod wpływem którego zdecydowałam się wrócić do kina po jedenastu latach przerwy. Chciałam jednak ułożyć sama opowieść o młodej zakonnicy, która zostaje poddana praniu mózgu. Dlatego nie rozmawiałam z Betankami. Czułam, że to, co wiem o życiu i kobietach, wystarczy dla fabuły filmu. Zakonnice są przecież takimi samymi kobietami, jak my. Chcę też podkreślić, że film nie jest wymierzony przeciwko kościołowi. Manipulacje mają miejsce w każdym środowisku.

– Nikt ze światłych przedstawicieli kościoła, nie uznał zresztą tego obrazu za antykościelny – dodał producent Wodzimierz Niderhaus. – Od początku byłem przekonany, że ten film powinien powstać. To jak postawić na pewniaka.

Film „W imieniu diabła” będzie miał światową premierę na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Moskwie. Do polskich kin wejdzie we wrześniu.

 

Dziś w Gdyni premierę miał także film „Daas” Adriana Panka. Ten pierwszy od lat debiut kostiumowy także opowiada autentyczną historię – o Jakubie Franku, który w drugiej połowie osiemnastego wieku przybył do Polski i ogłosił się mesjaszem.

 

– Na jego trop wpadłem czytając Miłosza i „Boże igrzysko” Normana Daviesa. Było tam zresztą napisane, że to świetny materiał na film – śmiał się reżyser w czasie spotkania z dziennikarzami. – Postać Franka była ze mną kilka lat. Napisałem więc scenariusz filmu, jaki sam chciałbym zobaczyć. W tej historii poruszyło mnie to, że oto ludzie są gotowi rzucić swoje dotychczasowe życie i pójść za kimś.

– Debiut kostiumowy to ryzyko, ale ryzyko jest twórcze. O tyle mniejsze w tym przypadku, że pracujący przy nim ludzie byli bardzo oddani temu, co robią – dodał producent Lambros Ziotas.

– Bardzo mi zależało, żeby film, mimo że jest kostiumowy, był także współczesny. Ale także kameralny – podkreślał Panek. – Szersze plany, efektowne sceny – pewnie zwiększyłyby budżet, ale nie dlatego z nich zrezygnowałem. Zależało mi, żeby zachować pewną atmosferę filmu.

– Chcieliśmy pokazać realne postaci. Nie przebrane, ale prawdziwe – potwierdziła do kostiumografka Barbara Sikorska-Bouffał. – Najtrudniej było z ubraniami Żydów tego okresu, bo praktycznie nie są one zdokumentowane.

– Historia wydała mi się niezwykła – przyznał podczas spotkania z publicznością Andrzej Chyra, odtwórca jednej z głównych ról. – Jakub Goliński, którego gram, to zagubiony człowiek, który jest zmuszony do samotnego działania. Walczy, stawia wszystko na jedną kartę.

 

– Czuje się konsekwentne prowadzenie postaci kobiecych w tym filmie – mówiła grająca żonę Golińskiego Magdalena Czerwińska. – Nie spotkałyśmy się na planie, a jednak wizerunek naszych bohaterek jest spójny.

36. Festiwal Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni potrwa do 11 czerwca.

 

07.06.2011