"Iluminacja" w 40. rocznicę śmierci Stanisławy Latałły

W czwartek 18 grudnia, w 40. rocznicę śmierci Stanisława Latałły w warszawskim kinie Iluzjon odbył się specjalny pokaz filmu „Iluminacja”. Po projekcji artystę wspominali: Krzysztof Zanussi, Agnieszka Holland i Marcin Latałło.

Stanisław Latałło idealny do roli Franciszka Retmana

– Nie wyobrażam sobie dziś tego filmu bez Stanisława, ale to nie było tak, że od początku wiedziałem, że to ma być on. Pomyślałem, że byłoby fajnie, gdyby to był Staszek, ale zrozumiałem, że on ma specyficzny sposób mówienia, a nie chciałem w filmie robić żadnych postsynchronów. Miałem wahania, tylko po prostu wszyscy inni kandydaci odpadali po drodze, podczas próbnych zdjęć – tłumaczył Krzysztof Zanussi.

 

Innego zdania była Agnieszka Holland, która w „Iluminacji” była asystentem reżysera. Reżyserka twierdziła, że okres poszukiwania aktora do tej roli trwał tak strasznie długo, ponieważ Krzysztof od początku wiedział, że chce w tej roli obsadzić Stanisława Latałłę, a on się przed tym bronił rękami i nogami.

Człowiek z charyzmą

Oboje byli jednak zgodni, co do wyjątkowości Stanisława Latałły.

 

– Był bardzo prawdziwy i wiarygodny. Miał taką zdolność, która sprawiała, że nie odkształcał się pod wpływem okoliczności. Był taki, jaki był. Nie miał zdolności do udawania i dlatego był idealnym naturszczykiem. Czasami taka odporność na okoliczności jest gwarancją, że bohater nie będzie brzmiał fałszywie – mówił Krzysztof Zanussi.

 

– Staszek miał charyzmę, autentyczność, głębię a jednocześnie pewną „zbójeckość”, romantyzm oraz inteligencję i to wszystko udało się uchwycić w kamerze. Rzeczywiście nie było wielu takich ludzi. Najlepszym dowodem jest to, że po tylu latach wszyscy tak dobrze go pamiętamy. Są ludzie, o których się nie pamięta i tacy, którzy są ciągle żywi, nawet po śmierci. Staszek należy do tych drugich, również dzięki „Iluminacji” – starała się przybliżyć publiczności cechy, które wpłynęły na wyjątkowość Stanisława Latałły Agnieszka Holland.

 

– Od zawsze miałem takie poczucie, że Pan Krzysztof zabrał mi ojca. Jego nie ma w moim życiu, a jest tu na ekranie, wiecznie młody. Ten film jest dla mnie ogromnie inspirujący. Zachęca do zadawania tych najważniejszych pytań: kim jesteśmy? – dzielił się swoimi wrażeniami syn artysty Marcin Latałło, który w czasie kręcenia filmu był jeszcze małym chłopcem.

„Iluminacja” bez iluminacji

– Nie ma jednej recepty na życie dla wszystkich. Dążenie do odkrycia tego do czego się nadajemy to jest ta mądrość, której szukamy jak jesteśmy młodzi, a czujnie sprawdzamy przez resztę życia, bo bardzo często coś nam się wydawało, a w połowie życia przekonujemy się, że poszliśmy nie w tę stronę. W filmie mówię o pewnym oczekiwaniu, ale nie pokazuję momentu iluminacji, bo nawet nie wiedziałem jak miałbym go pokazać i nie to jest najważniejsze – mówił Krzysztof Zanussi.

Jedyny taki film

– Siłą tego filmu jest to, że nie da się go z żadnym innym obrazem porównać i dlatego trudno go oceniać na poziomie rzemieślniczej czy zawodowej analizy. Jego forma i minimalizm, brutalna afabularność była czymś, nawet jak na tamte czasy, nieoczekiwanym. Drugiego takiego filmu nie widziałam. Jest to bardzo oryginalna wypowiedź, również formalnie, nawet jeśli nie każdy z państwa zakomunikuje z tym filmem – chwaliła „Iluminację” Agnieszka Holland.

Katarzyna Herbert o Stanisławie Lattalle

Na pokazie filmu obecna była żona Zbigniewa Herberta, Katarzyna Herbert, która podzieliła się swoimi wspomnieniami dotyczącymi twórcy. Katarzyna Herbert opowiadała o Stanisławie Latalle, jako o człowieku niezwykle odważnym, który potrafił wstawić się za drugiego człowieka i wykazał się niezwykłą przyjaźnią w stosunku do jej męża, gdy naprawdę jej potrzebował.

 

– Odwaga to jest coś co charakteryzuje Stanisława. Taki rodzaj nonkonformizmu, który od zawsze w nim tkwił. Jak patrzę na swoich młodszych kolegów to mało widzę osób, jak Stanisław, którzy mają absolutny brak konformizmu i taką prostą, mocną szlachetność – przyznała Agnieszka Holland.

„Iluminacja” widziana oczami małego chłopca

Marcin Latałło pytany o swoje wspomnienia z czasów kręcenia filmu opowiadał o scenie, która nie znalazła się w filmie, ale zapadła mu głęboko w pamięci.

 

– To była scena 30-tych urodzin głównego bohatera. O tyle jest to ironiczne, że mój ojciec nie dożył swoich 30 urodzin – mówił Marcin Latałło, który w filmie gra syna głównego bohatera.

Stanisław Latałło

Artysta zginął tragicznie 17 grudnia 1974 roku, dwa lata po zagraniu w filmie „Iluminacja” Krzysztofa Zanussiego, podczas pracy nad filmem dokumentalnym o czwartym pod względem wysokości szczycie świata Lhotse, w Nepalu. Był operatorem, reżyserem, scenarzystą. Dzięki roli Franciszka Retmana w „Iluminacji” stał się postacią niemal kultową w polskim kinie. W 1996 roku Marcin Latałło nakręcił film o swoim ojcu „Ślad”.

 

Magdalena Wylężałek

23.12.2014