Jerzy Zelnik kończy 70 lat

14 września Jerzy Zelnik kończy 70 lat.

Urodził się w 1945 roku w Krakowie. Już w trakcie studiów w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej w Warszawie debiutował przed kamerą. W 1963 roku wystąpił w roli chłopaka na prywatce w „Smarkuli” Leonarda Buczkowskiego, opowieści o siedemnastoletniej dziewczynie, którą po śmierci rodziców „adoptuje” małżeństwo z Warszawy.

Filmy fabularne

Druga rola Jerzego Zelnika przeszła do historii kina. W „Faraonie” Jerzego Kawalerowicza (1965), bo o tym filmie mowa, adept aktorstwa – Zelnik miał wówczas ukończony dopiero pierwszy rok studiów – wystąpił w podwójnej roli, tytułowego władcy Ramzesa oraz Lykona. Prace nad adaptacją powieści Bolesława Prusa tak wspomina w rozmowie z Markiem Różyckim: – Minęło już ponad 40 lat od chwili, kiedy stanąłem na planie „Faraona”. Przy kręceniu zdjęć korzystałem głównie ze swojej intuicji, spontaniczności oraz młodzieńczego entuzjazmu, bo przecież nie z doświadczenia zawodowego! Byłem dopiero po pierwszym roku studiów aktorskich w Warszawie. Owszem to była bardzo trudna rola, bo właściwie nie schodziłem z planu. Wymagała wielkiej koncentracji, a także wielkiej, żelaznej wręcz kondycji – zarówno fizycznej, jak i psychicznej – opowiada. I dodaje: – Pracowaliśmy w trudnych warunkach i to przez prawie dwa lata. Wiele tygodni w Egipcie, następnie w Uzbekistanie i w Polsce. Nie znano wówczas komputerowych technik „trickowych”, które mogą zrobić nieomal wszystko na taśmie filmowej. Był to autentyczny, wielki wysiłek – zarówno nas, aktorów, jak i tysięcy statystów czy setek epizodystów. Dzisiaj technika obróbki filmowej poszła tak daleko, że przechodzi to wszelkie wyobrażenia! Gdy kręciliśmy „Faraona” – była tylko bardzo surowa – pod każdym względem – kamera, talent reżysera oraz „nagi” aktor ze swym powołaniem, mniejszym lub większym talentem i ogromnym zapałem do pracy. To było bardzo realne zmaganie się z jakże często oporną materią na dość zgrzebnym planie filmowym.

Zelnik ukończył studia trzy lata po premierze „Faraona”, ale jeszcze przed otrzymaniem dyplomu, intensywnie grał w filmach. Do końca dekady pojawił się choćby w „Pavoncello” Andrzeja Żuławskiego (1967), „Kiedy miłość była zbrodnią” Jana Rybkowskiego (1967), „Ruchomych piaskach”, jednym z nielicznych filmów fabularnych Władysława Ślesickiego (1968), „Przekładańcu” Andrzej Wajdy (1968). Co ciekawe, w 1969 roku Jerzy Zelnik wystąpił w spektaklu telewizyjnym Zygmunta Hubnera „Zygmunt August” (1969), zagrał tam niewielką rolę Leszczyńskiego. Rola króla przypadnie mu dopiero za kilkanaście lat i będzie drugą, najbardziej kojarzoną z aktorem postacią po faraonie Ramzesie.

Zanim jednak do tego dojdzie, Jerzy Zelnik zagra jeszcze w kilkunastu filmach. Między innymi ponownie u Andrzeja Wajdy, w „Krajobrazie po bitwie” (1970), gdzie jest komendantem amerykańskiego wojska, „Ziemi obiecanej” (1974) – w niewielkiej roli Steina, czy w „Smudze cienia” (1976), luźnej adaptacji powieści Josepha Conrada.

W 1971 roku aktor wystąpił w telewizyjnej „Kamizelce” Stanisława Jędryki. – Grałem z piękną Ligią Borowczyk młode, bardzo ubogie małżeństwo: Annę i Filipa. Biednie żyli w małym mieszkanku, w którym jedyną ozdobą był wiszący nad łóżkiem obraz przedstawiający sielski, przepiękny wiejski krajobraz. Oboje lubili sobie wyobrażać, że pewnego dnia, gdy ich sytuacja materialna choć nieco się poprawi, pojadą w takie urocze miejsce na wakacje. Chociaż żyli biednie, to jednak bardzo się kochali. I tą miłością byli bogaci, bardzo bogaci… Właśnie chodziło tu o ukazanie tego rozdźwięku – pomiędzy Być a Mieć – wspominał aktor.

Jednak lata 70. to w filmografii Jerzego Zelnika przede wszystkim „Dzieje grzechu” Waleriana Borowczyka (1975) na podstawie osławionej powieści Stefana Żeromskiego. Aktor zagrał tu żonatego kochanka i niespełnioną miłość głównej bohaterki Ewy Pobratyńskiej (w tej roli Grażyna Długołęcka). 

W 1977 roku Jerzy Zelnik wystąpił w ekscentrycznym „Tańczącym jastrzębiu” Grzegorza Królikiewicza, zagrał też, razem z Jadwigą Barańską w amerykańsko-hiszpańskim filmie „Nido de Viudas” (1977) w reżyserii Tony’ego Navarro. W kolejnej dekadzie grał już w kinie rzadziej, najbardziej znane role z tamtego okresu to król Zygmunt II August w „Epitafium dla Barbary Radziwiłłówny” (1982), Andrzej Gaszewski, jedna z „ofiar” tytułowego „Medium”, reżyserowanego przez Jacka Koprowicza (1985) oraz mężczyzna, który emigruje z Polski, aby ratować małżeństwo w filmie „Ostatni prom” Waldemara Krzystka (1989).  W kolejnych latach aktor wystąpił w niewielkich rolach w „Psach 2. Ostatniej krwi” Władysława Pasikowskiego (1994), „Awanturze o Basię” Kazimierza Tarnasa (1995) oraz „Chopinie. Pragnieniu miłości” Jerzego Antczaka (2002).

Seriale i teatr

Jerzy Zelnik wystąpił też w licznych serialach, z których najbardziej zapisały się w jego filmografii dwa: „Doktor Murek” na podstawie prozy Tadeusza Dołęgi-Mostowicza oraz „Królowa Bona” z genialną Aleksandrą Śląską w roli głównej. – Lubię wszelkie wyzwania, a takim dość szczególnym – są role w filmach kostiumowych. To zawsze jest bardziej pracochłonne i może nawet mniej wygodne, ale niezmiernie ekscytujące. Na planie trzeba chodzić w kostiumach z epoki, z minionych czasów, o których teraz dowiadujemy się jedynie z książek historycznych. To jednak jest duże wyzwanie i ogromne pole do popisu dla wyobraźni… Przecież każdy, kto czyta – sam kreuje, wyobraża sobie świat ledwie opisany. Aktor i reżyser musi się bardzo starać, by nie zubożyć tych wyobrażeń widza, a nawet je wzbogacić, dodać coś, zaskoczyć. Trzeba wiele trudu, także lektur i obcowania z historią, aby wypaść wiarygodnie, bo widz wyczuje każdy fałsz, niedoróbkę – opowiadał zapytany o rolę w „Królowej Bonie” i innych filmach kostiumowych, z którymi wszak jest najbardziej kojarzony.

Aktor ma na koncie także wiele ról teatralnych. Karierę zaczynał na deskach Starego Teatru w Krakowie, gdzie grał w latach 1968-70. Jego pierwszą rolą był Karol Kriebl w sztuce Vaclava Havla „Puzuk, czyli uporczywa niemożność koncentracji”. Przez kolejne lata występował między innymi w Teatrze im. Aleksandra Fredry w Gnieźnie, Teatrze Współczesnym w Szczecinie, Teatrze im. Heleny Modrzejewskiej w Legnicy. Od 1970 roku jest związany także ze stołecznym scenami: Teatrem Dramatycznym, Teatrem Powszechnym i Teatrem Studio.

W 2007 roku Jerzy Zelnik został odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski.

Ola Salwa

14.09.2015