"Joanna" niczym tragedia grecka

Joanna w Sejmie

Michał Kwieciński, Bartłomiej Gliniak, Urszula Grabowska, Izabela Kuna i Feliks Falk. Fot. Paulina Bez, PISF

 

25 listopada w Nowym Domu Poselskim odbył się kolejny pokaz z cyklu „Film Polski w Kulturze Narodowej”. Posłowie i senatorowie oraz inni zaproszeni goście obejrzeli „Joannę” w reżyserii Feliksa Falka.

Gości przywitał Jacek Fuksiewicz, Pełnomocnik Dyrektora PISF ds. Produkcji Filmowej.

– Obejrzymy dziś film reżysera, który debiutował obrazem „Wodzirej”, wpisując się tym samym w nurt polskiego kina moralnego niepokoju. Kilka lat temu „Komornik” przyniósł mu Złote Lwy na Festiwalu w Gdyni. Filmem „Joanna” przypomina, że wielu Polaków ratowało Żydów w czasie okupacji, ponosząc często ogromne konsekwencje swoich wyborów – mówił.

Rozgrywający się w czasach okupacji film opowiada o młodej kobiecie, której mąż zaginął na wojnie. Joanna opiekuje się opuszczoną kilkuletnią Żydówką. Obecność dziewczynki w mieszkaniu to źródło ciągłego strachu. Sytuacja ta definiuje na nowo jej życie i relacje z bliskimi, każe zastanowić się nad ceną wyborów życiowych.

Film otrzymał nagrody za reżyserię, scenariusz, kostiumy i charakteryzację na tegorocznym, 35. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni.

Po projekcji odbyło się spotkanie z twórcami, w którym wzięli udział: Feliks Falk, producent Michał Kwieciński, autor muzyki Bartłomiej Gliniak oraz aktorki: Urszula Grabowska i Izabela Kuna.

– Pisząc scenariusz, uświadomiłem sobie, że nie jest to temat wyłącznie wojenny. Poświęcenie, niesprawiedliwy osąd, to sprawy bardzo współczesne – zaczął Felik Falk. Podobnie było w stanie wojennym. Człowiek, na którego rzuci się oskarżenie, nawet, jeśli zostaje potem oczyszczony, na zawsze już jest tym naznaczony. Pokazaliśmy więc nie wojnę, ale los człowieka. Okupacja dodaje pewien klimat zagrożenia, odseparowania od świata w czterech ścianach.

– To swego rodzaju tragedia grecka, największe zadanie zawodowe, jakie przede mną postawiono. Nigdy wcześniej nie zagrałam w takim repertuarze – dodała Urszula Grabowska, nominowana za tę rolę do tegorocznej Nagrody im. Zbyszka Cybulskiego. Scenariusz dostałam na długo przed zdjęciami, co daje aktorowi ogromny komfort, czas na przemyślenie postaci. Myślę, że najbardziej definiuje tę postać napięcie, w którym żyje. Inna sprawa to gra z aktorem dziecięcym: trzeba było szybko realizować sceny, żeby nie nużyć Sary. Nie można było być nieprzewidywalnym, pozwolić sobie na improwizację.

– Dziś zobaczyłam ten film pierwszy raz. Jest niezwykły, bardzo za niego dziękuję. A muszę przyznać, że trochę się bałam projekcji, bo nie lubię filmów łzawych – mówiła Izabela Kuna, grająca w filmie siostrę głównej bohaterki. – Podoba mi się, że wszyscy aktorzy grają w jednej konwencji, zwykle każdy odgrywa takie samo wyobrażenie siebie w wielu filmach.

Wszystkie postacie rzeczywiście były w scenariuszu bardzo określone, widziałem je – wtórował jej kompozytor Bartłomiej Gliniak. Na podstawie tego materiału poczułem wielką potrzebę oddania uniwersalności tej historii. Wtedy pojawił się pomysł chóru, także nawiązującego przecież do tragedii greckiej. Pomyślałem, że głos ludzi podkreśli wzniosłość tej historii, skłoni widzów do zadumy.

– Kiedy scenariusz jest tak dobry, nie da się tego zepsuć. Wszystko samo się układa – mówił producent filmu Michał Kwieciński.

Publiczność także odebrała „Joannę” jako historię uniwersalną.
– Wydawało mi się do tej pory, że o holokauście powiedziano już wszystko – mówiła przedstawicielka publiczności. Ale po filmie spojrzałam na to z punktów widzenia kobiety opiekującej się dzieckiem i małej dziewczynki.

Film „Joanna” wchodzi do kin w najbliższy piątek, 26 listopada.

Spotkania filmowe z cyklu „Film Polski w Kulturze Narodowej” organizuje Polski Instytut Sztuki Filmowej.

 

 

25.11.2010