Kandydat do Oscara w parlamencie

rewers w sejmie

Agata Buzek, Marcin Dorociński, Andrzej Bart i Borys Lankosz. Fot. Marcin Kułakowski, PISF

 

Posłowie i senatorowie obejrzeli w środę nagrodzony w Gdyni debiut Borysa Lankosza. To był kolejny z cyklu pokazów dla parlamentarzystów organizowanych przez PISF pod nazwą „Film polski w kulturze narodowej”.

 

„Rewers”, który jest polskim kandydatem do Oscara, to rozgrywająca się w latach 50. historia młodej kobiety (w tej roli Agata Buzek), która mieszka z matką (Krystyna Janda) i babcią
(Anna Polony). Pewnego dnia zakochuje się poznanym na ulicy obcym mężczyźnie (Marcin Dorociński). W miarę rozwoju znajomości okazuje się, że spotkanie być może nie było przypadkowe.

 

Gośćmi sejmowego pokazu byli twórcy filmu.

– Mam wrażenie, że ten film jest naturalną konsekwencją tego, co robiłem wcześniej – mówił Borys Lankosz. – Ludzie, których poznawałem przy wcześniejszych projektach, byli podporą mojego debiutu. Mówię przede wszystkim o producencie Jerzym Kapuścińskim i scenarzyście Andrzeju Barcie.


„Rewers” jest powrotem do działalności produkcyjnej legendarnego Studia Filmowego Kadr, w którym powstawały najsłynniejsze filmy przełomu lat 50. i 60. Studiem kierował Jerzy Kawalerowicz.
– Chcieliśmy nawiązać do tej tradycji, to dziedzictwo dało nam siłę – podkreślał Jerzy Kapuściński, nowy dyrektor Studia i producent filmu. – Kadr znowu zajął się produkcją debiutów. Ryzyko powierzenia Borysowi pierwszego filmu nie było duże, wiedziałem, że mogę mu zaufać.
– Bardzo cenię sobie tradycję Szkoły Polskiej, filmy Wajdy, Munka, Kawalerowicza. Nie zmieniłem nic w pomieszczeniach Kadru, pozostały takie, jak w tamtych czasach. Powiesiliśmy tylko plakat „Rewersu” – żartował.

 

– Borys poprosił mnie o scenariusz o kobietach – mówił Andrzej Bart. – Wpadłem na pomysł, żeby oprzeć go na jednym z wątków powieści „Rien ne va plus”, za którą dostałem w 1991 r. Nagrodę Kościelskich. Dziewczyna, którą opisałem wtedy na trzech stronach, bardzo zapadła mi w pamięć. Postanowiłem zinterpretować jej los na nowo. Sporo myślałem nad tym, jak opowiedzieć jej życie w sposób czytelny dla widzów.


– Scenariusz jest znakomity, nic nie zmienialiśmy w dialogach, kiedy graliśmy – opowiadał o pracy nad rolą Marcin Dorociński. – Jako aktor chciałem zmierzyć się z długimi, dziesięciominutowymi scenami i z postacią amanta tamtych lat.


Agata Buzek za rolę w „Rewersie” została nagrodzona na festiwalu w Gdyni. – To był przede wszystkim wielki zaszczyt: zagrać z takimi wspaniałymi partnerami w filmie opartym na bardzo dobrym scenariuszu. Miałam dzięki temu poczucie spokoju i bezpieczeństwa. Musiałam tylko się temu poddać. Moja praca była łatwa – podkreślała.

 

– Przeżywamy bardzo ważną chwilę. Studio Kadr daje szansę zdolnym debiutantom i przywraca honor sztuce filmowej. Stał się cud: dobra literatura znalazła świetnych filmowców – mówił wzruszony Kazimierz Kutz. – Ja też tam debiutowałem, 50 lat temu. Teraz widzę w Kadrze prawdziwą nadzieję polskiego kina.


Inni widzowie też mówili o wielkim wzruszeniu i zaskoczeniu takim typem wrażliwości u młodego reżysera. – To nie są przecież problemy, którymi zajmuje się pańskie pokolenie. Skąd taki pomysł? – pytał prowadzący spotkanie Jerzy Fedorowicz, wiceszef sejmowej komisji kultury.

 

– Zafascynował mnie ten temat. Pracowałem z aktorami nad każdym szczegółem, rozmawialiśmy godzinami. Grali sceny tylko dla mnie. Jako człowiek, który wyszedł z dokumentu, wyczuwałem fałsze, jeśli były i poprawialiśmy to. Praca przy filmie była dla mnie niezwykle satysfakcjonująca – podkreślał Lankosz.
– Przede wszystkim chciałem opowiedzieć o kobietach, to jest hymn na ich cześć. Są wyobcowane w nowej powojennej rzeczywistości, ale dają sobie radę. Dla mnie kobiety więcej wynoszą z życiowych doświadczeń, są znacznie ciekawszymi bohaterami.


„Rewers” wejdzie do kin 13 listopada.

 

05.11.2009