Każdy scenariusz jest prototypem

Ważnym tematem zakończonego wczoraj 4. Script Forum był development scenariusza i projektu filmowego. Prace nad nim podejmowane są nie tylko przez samego scenarzystę, ale i wspierających go script doctorów oraz filmy specjalizujące się w developmencie.

Najważniejsze pytania

W Debacie script doctorów „Recepty na polski development” wzięli udział praktycy pracujący na co dzień ze scenariuszami na różnym etapie rozwoju. Wszyscy zgodzili się, że bardzo ważna jest otwartość autora na zmiany mające ulepszyć tekst.

 

– Rozwój scenariusza to rozwój osobowości autora – mówił Maciej Sobieszczański. – Uczę w szkołach filmowych, więc uczestniczę w obu tych procesach. Nigdy nie stawiam się w roli wszechwiedzącego, raczej szukam drogi wspólnie ze scenarzystą. Zadaję podstawowe pytania: Kim jest bohater? Czego chce? Gdzie tkwi konflikt i jak jest realizowany? Oczywiście, o co innego pyta się na poziomie treatmentu, a o co innego kiedy tekst jest prawie gotowy.

Dopracowanie projektu

– Mam wrażenie, ze w Polsce jest ogromny potencjał, tylko trochę się boimy – dodał Andrzej Mellin. – Tymczasem trzeba właśnie ciągle zadać sobie pytanie, jak daleko można pójść z tekstem. Mam wrażenie, że wiele projektów jest w Polsce realizowanych zbyt szybko, nie są dopracowane.

 

Czasem scenarzysta nie wie, dlaczego historia idzie w innym kierunku, niż by sobie tego życzył. Dobrze, żeby on i producent mieli w rozmowie ze script doctorem poczucie, że przedstawiają mi produkt niedoskonały – podkreślił Paweł Mossakowski. – Niestety, jeśli scenarzysta jest także reżyserem, to najczęściej ma poczucie, że przedstawia mi idealny materiał i powinien już wchodzić na plan. To widać potem w części polskich filmów. Dlatego doradztwo powinno być bardzo konkretne. Pamiętam, że kiedy sam pisałem, nie lubiłem słyszeć impresji, typu: „Coś siada w tym miejscu”. To nie jest rada. Script doctor powinien zaproponować rozwiązanie alternatywne.

Dialog

– Świeża para oczu czytająca tekst jest zawsze bardzo cenna. Dla mnie najważniejsze jest, czy autor nie obawia się moich uwag – przyznał goszczący na Script Forum doradca scenariuszowy Martin Daniel. – Bo przecież ja też nie wiem od pierwszego momentu, co finalnie powinno z tekstu postać. Do tego potrzeba dialogu i czasu. Dzięki niemu odkrywam w scenariuszu rzeczy, o którym nie miałem wcześniej pojęcia. Najważniejsze, żeby nie ulec pokusie „przepisania” scenariusza we własnym stylu. To jest czyjś tekst i my mamy go tylko ulepszyć, nie zmieniać.

Na tych samych falach

– Podstawowe pytanie brzmi: po co ten film ma powstać. Drugie: czy publiczność pójdzie za bohaterem? Sam tekst jest dopiero na trzecim miejscu. Ale o tym wszystkim trzeba pamiętać pracując nad nim. Oczywiście, ważne, żeby autor i script doctor nadawali na tych samych falach. Inaczej trzeba się rozejść. Musi być uczucie i chemia, jak w małżeństwie – żartował Paweł Mossakowski.

Jak kameleon

Porównania do związków pojawiały się również na spotkaniu z Isabele Fauvel, zajmującą się developmentem projektów we Francji.

 

– Dobry projekt to nie tylko tekst. Trzeba znaleźć się we właściwym miejscu i czasie, to jak z mężczyzną i kobietą – podkreślała. – Ale oprócz tego, talent scenarzysty to jego umiejętność bycia kameleonem. Musi zapomnieć o tym, kim jest i nie pisać tylko z własnego punktu widzenia. Myślę, że młodzi scenarzyści powinni też szukać młodych reżyserów, którzy myślą podobnie i którzy mogą być dla nich partnerami. Dobry konsultant pozwala się zdystansować i znaleźć odpowiednie rozwiązanie. Z doświadczenie wiem, że warto scenarzystę prowokować, stawiać przed nim wyzwania

Dobry, czyli uniwersalny

Firma, która prowadzę, pozwala ustrzec się błędów, które w tej branży kosztują bardzo dużo. Pełni funkcję pośrednika między autorem tekstu, który zwykle czuje duży opór przed poprawkami, a krytycyzmem z zewnątrz – kontynuowała. – Generalnie doradzam i pomagam w dwóch typach sytuacji: kiedy projekt utkwi w martwym punkcie i producent nie wie, jak to rozwiązać. Prowadzę też całe projekty. Robię swoiste „castingi scenarzystów” – szukając nie tyle najlepszego, co najbardziej pasującego do pomysłu, z wizją filmu.

 

Każdy film jest prototypem, każdy robi się inaczej. Nie da się powtórzyć pewnych rozwiązań. I nie polecam promowania go jako uniwersalnego. To banał, każdy dobry film jest uniwersalny. Przyznam, że nie wierzę do końca w pitchingi. Na dużych festiwalach można być na stu takich prezentacjach i zapamiętać tylko jedną. Ale pamięta się twarze, energie ludzi. Dlatego warto wysłać potem projekt pocztą elektroniczną. Zawsze odpowiadam na takie maile.

 

4. Script Forum zostało dofinansowane przez PISF – Polski Instytut Sztuki Filmowej.

 

Towarzyszące mu IV Forum Scenarzystów Polskich odbędzie się w Warszawie 9 grudnia.

 

Aleksandra Różdżyńska

08.12.2011