Kino jest jak pudełko czekoladek - rozmowa z Jury Młodych

Z Jury Młodych na 9. festiwalu Netia Off Camera: Laurą Lenkiewicz, Kają Folgą i Dawidem Wincenciakiem, laureatami konkursu „Skrytykuj” rozmawiamy o wrażeniach po festiwalu i zwycięskim filmie „Bodkin Ras”, a także polskiej kinematografii i kinie niezależnym.

Jakie są wasze wrażenia po festiwalu?

Laura Lenkiewicz: Bardzo pozytywne, udało nam się obejrzeć ok. 30 filmów, było kilka mniej udanych, ale trafiły się też naprawdę dobre. Festiwal jest miejscem, który stwarza okazję rozwijania swojej pasji i zainteresowań. Dzięki obecności na festiwalu jeszcze bardziej utwierdziłam się w przekonaniu, że przemysł filmowy to jest dobry plan na przyszłość.

Kaja Folga: Nie przyjechałam tu jako specjalna fanka filmów, która często chodzi do kina, a będąc tutaj miałam okazję zobaczyć, czym teraz stoi kino niezależne i bardzo miło się zaskoczyłam.

Dawid Wincenciak: W moim przypadku najśmieszniejsze jest to, że mieszkając w Krakowie od urodzenia, pierwszy raz jestem na Off-ie. Cieszę się, że miałem okazję uczestniczyć w takim wydarzeniu, gdzie mogłem zobaczyć niezależne filmy, z którymi do tej pory tak naprawdę nie miałem do czynienia, a tym bardziej, że mogłem je oceniać. To świetne doświadczenie, które polecam każdemu.

Zanim trafiliście na festiwal wzięliście udział w konkursie „Skrytykuj”, jak się o nim dowiedzieliście?

Kaja: O konkursie dowiedziałam się od mojego nauczyciela języka polskiego, który szuka dla nas różnych ciekawych konkursów, bo sam interesuje się kinem i zachęca nas do rozwijania swoich zainteresowań. Zrobiłam to bez większego przekonania, nie liczyłam na wygraną. Byłam zaskoczona, że się udało, i że doprowadziło mnie to na ten festiwal.

Dawid: U mnie było podobnie, też dowiedziałem się o „Skrytykuj” w szkole. Do tej pory pisałem felietony, reportaże. Na zajęciach z filmoznawstwa cała klasa dostała za zadanie napisać recenzję „Pokoju”. Moja recenzja została wybrana przez nauczycielkę i wysłana na konkurs.

Laura: U mnie było inaczej. Piszę dużo recenzji, prowadzę gazetkę szkolną. O „Skrytykuj” dowiedziałam się najpierw na kanale Juliana Płoskiego, laureata poprzedniej edycji, a potem wzięłam udział w warsztatach krytyki filmowej z Anią Bielak i Kają Klimek podczas festiwalu w Gdyni.

Reżyser filmu „Bodkin Ras” Kaweh Modiri odbiera nagrodę Jury Młodych, fot. materiały prasowe

Opowiedzcie o tym, jak to się stało, że postanowiliście przyznać nagrodę filmowi „Bodkin Ras”?

Kaja: Trzeba sobie uświadomić, że taki festiwal to jest pośpiech. Tutaj filmy festiwalowe lecą po sobie w odstępie 20 minut. Musieliśmy zaufać temu, co nam się podoba, co budzi w nas emocje.

Laura: Kategoria, którą mieliśmy oceniać nazywała się „Wytyczanie drogi”. Staraliśmy się znaleźć film, który wprowadza coś nowego, jest jakimś powiewem świeżości. Chcieliśmy wybrać coś, czego jeszcze nigdy nie widzieliśmy.

Dawid: I taki właśnie jest film „Bodkin Ras”. Część fabularna i dokumentalna pokazuje w przenośni wyznaczanie drogi przez człowieka. Sam film też wytycza drogę, pokazując, że połączenie filmu dokumentalnego i fabularnego jest możliwe i może wyglądać naprawdę bardzo dobrze. Podejrzewam, że powstało wiele filmów, które łączą fikcję i dokument, ale ile z tych filmów się pamięta? A „Bodkin Ras” od momentu obejrzenia nie wychodzi mi z głowy.

Wybraliście też swój ulubiony film w Konkursie Polskich Filmów Fabularnych?

Dawid: Wybraliśmy „Demona”. Wszyscy zgodziliśmy się co do wyniku. Chociaż upodobania filmowe mamy często różne.

Kaja: My z Laurą miałyśmy jeszcze innych kandydatów, mi podobał się „Baby Bump”, a Laurze „Intruz”, ale wszyscy troje umieściliśmy „Demona” w swojej pierwszej „trójce” najlepszych filmów.

Laura: W „Demonie” podobało nam się to, że jest to film bardzo wielowymiarowy, bawi się konwencjami i dla każdego z nas była to historia o czymś innym. To skłoniło nas do tego, żeby wybrać właśnie ten film.

Dawid: Doceniliśmy też aktorstwo w tym filmie, zwłaszcza rolę Andrzeja Grabowskiego.

Jak po obejrzeniu polskich filmów oceniacie polskie kino? Czy zmienił się wasz stosunek do polskiej kinematografii?

Kaja: W tej kwestii potrzebna jest duża praca i nauczycieli, i organizacji takich jak np. „Skrytykuj”, bo cały czas obecny jest stereotyp, że polskie kino równa się głupia komedia. Tak się przyjęło i tu potrzebna jest praca wszystkich wokoło, żeby nam pokazać, że polskie kino nie stoi tylko komediami. Wszelkie podejmowane inicjatywy edukacyjne są na wagę złota. Jestem tego przykładem, przyjechałam tutaj jako zdecydowana przeciwniczka polskiego kina a nieoczekiwanie, oglądając filmy festiwalowe, znalazłam parę wartych uwagi.

Dawid: Ja jeszcze się do końca nie przekonałem do polskiego kina, bo mimo, że podziwiam festiwalowe filmy takie jak „Demon” czy „Czerwony pająk”, uważam, że to są wyjątki i te wyjątki zdarzają się raz na jakiś czas, ale kino jest właśnie takim pudełkiem z czekoladkami, wybierasz film i dopiero po seansie wiesz czy spełnił twoje oczekiwania. Dopóki go nie obejrzysz, nie przekonasz się, czy ci się podoba.

Laura: Nie zgadzam się z często słyszanym stwierdzeniem, że na świecie mamy lepsze filmy niż w Polsce, jest to generalizacja. Wszędzie są filmy słabe i beznadziejne. Powinniśmy nauczyć się doceniać filmy, które powstają w Polsce. Mamy wielu wspaniałych twórców. Mnie zachwyciły filmy „Demon” i „Intruz”.

A co sądzicie o kinie niezależnym po obejrzeniu filmów z obu konkursów na festiwalu Netia Off Camera?

Laura: Filmów pokazywanych na takich festiwalach jak Netia Off Camera nie należy się bać. Podziwiam twórców, którzy próbują tworzyć kino artystyczne. Trzeba się nastawić, że nie wszystkie filmy będą nam podchodzić, ale trzeba dać im szansę.

Kaja: Moim zdaniem, żeby oglądać kino niezależne trzeba być odważnym i otwartym. Ważne jest podejście i wiara w to, że nie jest się za głupim na te filmy, że nie ma jednej drogi interpretacji. Każda osoba ma prawo do innej interpretacji i to jest w tym kinie najpiękniejsze, że pozwala nam myśleć na swój sposób, a nie narzuca nam jednej możliwej drogi interpretacji.

Dawid: Większość filmów niezależnych w przeciwieństwie do filmów komercyjnych pozwala widzom przyjrzeć się problemom na większej ilości płaszczyzn, co przekłada się na to, że są to filmy wielowymiarowe. Z tego powodu nierzadko przerastają masówki lub przynajmniej są względem nich konkurencyjne. Jednak wspólnie doszliśmy do wniosku, że niektóre filmy offowe są czasem przeintelektualizowane, przeładowane symboliką. Czasami, żeby je dobrze zrozumieć, trzeba im poświęcić więcej uwagi, obejrzeć je dwa razy.

Czy da się jeszcze powiedzieć coś nowego w sztuce, kiedy wszystko zostało już powiedziane?

Laura: Ten festiwal jest dowodem na to, że jest niesamowicie dużo twórców, którzy mają świeże pomysły, inne spojrzenie na świat. Nie zgadzam się, że wszystko zostało już powiedziane. Szczególnie jury młodych nie może tak mówić, bo my chcemy powiedzieć coś nowego!

Kaja: Sztuka zatacza koło, ale nie cierpię, kiedy czuję, że twórcy nie starają się pokazać niczego nowego, tylko chcą podejść ludzi, dać im to, co już znają, bo wiedzą, że to się sprzeda. Podchodzę do takich produkcji ze sceptycyzmem, bo ok może mi się to spodoba, ale o wiele bardziej wolałabym być czymś zaskoczona. Dlatego spodobał mi się film „Baby Bump”, który był czymś zupełnie nowym.

Dawid: Zgadzam się z Kają, że sztuka zatacza koło, ale sposobem na tworzenie czegoś nowego jest łączenie gatunków, tworzenie hybryd filmowych. Trzeba kombinować.

Kaja: I ryzykować. Bez ryzyka ludzie nie mogliby realizować swoich dziwnych pomysłów, które do jednych trafią, do innych nie, ale trzeba próbować.

Jakich filmów wam brakuje?

Kaja: Dawno nie widziałam filmu, który nie był by nacechowany wielkim dramatem. Brakuje mi bohaterów, którzy nie borykają się z wielkimi problemami. Obecnie w filmach cały czas albo ktoś ma raka, albo ktoś komuś umiera. Te filmy są obciążone wielkim ciężarem. Panuje moda na takie filmy. Zastanawiam się czy tylko filmy o cierpieniu mogą być „dobre”. Co by było gdyby pokazać film, który niekoniecznie porusza ciężkie zagadnienia ale budzi zaciekawienie?

Dawid: Ludzie chcą cierpieć, idą do kina, żeby sobie popłakać. Ja osobiście dawno nie widziałem dobrego filmu o tematyce sportowej, a chciałbym zobaczyć taki film.

A co myślicie o filmach historycznych?

Laura: Filmy wojenne i historyczne to są filmy, które często popadają w patos i w kreowanie bohatera narodowego, romantycznego, odważnego. Dla mnie te filmy są sposobem na dowartościowanie się. Nie lubię ich, bo są zazwyczaj robione bez pomysłu, zbyt dosłowne. Osobną kwestią jest ich stronniczość. W filmach, które możemy zobaczyć, bohaterowie są jasno podzieleni na dobrych i złych. Wszystko jest albo białe albo czarne. A tak nigdy nie jest w historii. Fajnie byłoby zobaczyć dobry film historyczny, ale bez żadnej nadbudowy ideologicznej.

Dawid: Amerykańskie filmy są przesiąknięte patriotyzmem, a mimo tego pokazują jakąś cząstkę zła, która tkwi w człowieku, wątpliwości, które nim rządzą, tak jak np. w filmach Eastwooda.

Kaja: Czasami trudno jest nam się zidentyfikować z bohaterem historycznym, polubić go, bo są to bohaterowie wiecznie cierpiący. Oglądając te filmy, ciężko jest nam się powstrzymać od ironii, przewracania oczami. Czasami jest to kwestia nastawienia, a czasami tego, że film nie trafia do młodych ludzi, którzy go nie oglądają, tylko się z niego śmieją. 

Co w takim razie zrobić, żeby młodzi ludzie nie śmiali się na filmach historycznych?

Kaja: Skończyć z wiecznie cierpiącymi bohaterami i śmiesznością. Zrobić z nich ludzi nie bohaterów.

Laura: Pokazać ich wady, choć trochę. Mimo, że byli wspaniałymi bohaterami, mieli też na pewno swoje słabości.

Dawid: W Polsce mamy wielu ludzi, którzy są przekonani o swojej racji i wielu, którzy nic nie wiedzą o historii. Gdyby odbiorca i reżyser byli oboje świadomi prawdy historycznej i udałoby się stworzyć film dla ludzi, którzy mają już wiedzę historyczną na ten temat i nie dadzą sobą manipulować, może w końcu udałoby się stworzyć coś wartego uwagi.

O jakim wydarzeniu historycznym można by zrobić taki film lub serial?

Laura: Może o powstawaniu Polski.

Dawid: Rozbicie dzielnicowe jest interesującym tematem, panowało wtedy takie zamieszanie, że taki film byłby na pewno ciekawy. Mogłoby z tego wyjść takie historyczne „House of Cards”. Ciekawa byłaby historia tworzenia poszczególnych pułków pod dowództwem Napoleona. Jest mnóstwo dobrych tematów, mniej wojennych a bardziej politycznych. Polska historia jest bogatsza w kwestie polityczne, aniżeli wojenne, które są nastawione głównie na patriotyzm, a polityczne wątki są ciekawsze, pełne kontrowersji, brudnych gier.  

Kaja: Takie polityczne historie się teraz nawet lepiej sprzedają.

Podczas 9. Netia Off Camera w Jury Młodych rozmawiała Magda Wylężałek. 

18.05.2016