Kino to przede wszystkim sztuka!

Z Darią Grabarek, Łukaszem Kiełpińskim i Joanną Krygier, laureatami konkursu towarzyszącego prowadzonej przez PISF – Polski Instytut Sztuki Filmowej kampanii społecznej „Skrytykuj!”, promującej świadomą dyskusję o kinie wśród młodzieży, rozmawiamy o oczekiwaniach na temat kina dla młodego widza, pracy jurora i roli filmu w życiu nastolatków.

Festiwal dobiega końca, za Wami ostateczne decyzje. Co sądzicie o werdyktach, które zapadły?

Łukasz Kiełpiński: – W przypadku jury filmów krótkometrażowych dyskusje były naprawdę burzliwe. Rozmawialiśmy dwie godziny i większa część jury była za przyznaniem nagrody filmowi „Nie możemy żyć bez kosmosu”. Ja miałem straszny problem, bo film nie do końca mnie przekonał. Staraliśmy się nasze decyzje jakoś uzasadniać, ale okazało się, że do niczego to nie prowadzi. Postanowiliśmy omówić każdy film jeszcze raz, m. in. polski film „Przerwanie”, nad którym się też zastanawialiśmy, ostatecznie zostaliśmy jednak przy „Kosmosie…”, o którym nieco zmieniłem zdanie.

Daria Grabarek: – W  jury filmów pełnometrażowych mieliśmy dwóch faworytów – „Mustanga” i „Tańczących Arabów”. Musieliśmy zastanowić się, co w każdym filmie nas urzekło. Ale okazało się, że wszyscy byli niemal zgodni, wybraliśmy „Tańczących Arabów”.

W zestawach produkcji krótkometrażowych były zarówno filmy aktorskie, jak i animowane. Czy to utrudniło ich ocenę?

Joanna Krygier: – Ostatecznie wybieraliśmy pomiędzy filmem aktorskim i animacją i rzeczywiście był z tym kłopot. Jak ułożyć je na jednej płaszczyźnie, skoro rządzą się swoimi prawami? 

Łukasz Kiełpiński: – Na pewno to utrudnia, bo nie da się tych filmów porównać liniowo i trzeba bardziej zdać się na swoją intuicję. Szczerze mówiąc, nawet jestem zdziwiony, że wybraliśmy animację. Byłem pewien, że wygra obraz aktorski. Ale jednak było w tym filmie coś takiego, że ostatecznie nawet i mnie przekonał.

Czy możecie zdradzić kulisy zasiadania w jury?

Joanna Krygier: – W krótkim metrażu mieliśmy jeden panel dziennie po półtorej godziny, w którym zazwyczaj oglądaliśmy od pięciu do siedmiu filmów. Podczas seansów robiliśmy notatki, przyświecając sobie telefonami. Dyskutowaliśmy po każdym panelu i czasem zdarzało się, że gubiliśmy się w filmach. Notatki okazały się więc bardzo dobrym pomysłem. Oglądaliśmy też filmy pełnometrażowe, później wymienialiśmy opinie z drugim jury. Wieczorami chodziliśmy na spotkania i kolacje organizowane dla wszystkich gości.

Daria Grabarek: – My mieliśmy dziennie dwa filmy. W zasadzie do obiadu był czas wolny, ludzie z Poznania chodzili do szkoły. Bardzo mi się podobało, że nie narzucono nam z góry co mamy robić od rana do wieczora.

Kogo ciekawego poznaliście podczas tych spotkań?

Łukasz Kiełpiński: – Na pewno mieliśmy szansę porozmawiać z wieloma bardzo cenionymi osobami. Na przykład pierwszego dnia rozmawiałem z członkiem Jury Międzynarodowego z Kanady o naszych zainteresowaniach filmowych. Później dowiedziałem się, że to reżyser nominowany kilkanaście lat temu do Oscara za swoją animację. Taki festiwal daje możliwość porozmawiania z ludźmi, którzy obracają się w świecie filmu na co dzień.

Daria Grabarek: – Wczoraj mieliśmy bardzo ciekawą rozmowę z jedną z aktorek, która zagrała w „Innych dziewczynach”. Myślę, że to świetne, że możemy porozmawiać też ze starszymi osobami, które są w branży od długiego czasu i mają duże doświadczenie, ale też z ludźmi mniej więcej w naszym wieku, którzy są dopiero na początku swojej drogi.

Czyli mieliście czas, żeby oglądać filmy pozakonkursowe?

Daria Grabarek: – Oglądałam głównie animacje w Videobarze. Zakochałam się w filmach Paula Driessena i wielu innych. Może dziś mi się uda zobaczyć coś jeszcze poza konkursem.

Joanna Krygier: – Właśnie chciałabym wspomnieć o Videobarze, bo to bardzo fajna sprawa. Można zobaczyć coś, co pokrywa się z innymi seansami, chociaż niestety nie są tam udostępnione wszystkie filmy. Ale i tak zawsze toczy się walka o miejsca.

Wszyscy jesteście w klasie maturalnej. Film to Wasze hobby, czy może planujecie związać z nim swoją dalszą drogę?

Daria Grabarek: – Właściwie nie wiem co chcę robić, ale bardzo lubię oglądać filmy i wszystko co jest z tym związane. Jeśli dostałabym się na takie studia, albo w jakiś sposób mogła z filmem pracować, to byłabym bardzo szczęśliwa, byłoby to spełnienie marzeń i taka idealna praca.

Joanna Krygier: – Ja prawdopodobnie pójdę w tym kierunku. Im więcej filmów oglądam i im więcej ludzi spotykam z tego środowiska, to tym bardziej się przekonuję. Nie wiem, czy będzie to tworzenie filmów, póki co po głowie chodzi mi filmoznawstwo.

Łukasz Kiełpiński: – Do września tego roku traktowałem film jako hobby. Wcześniej wybierałem się na medycynę, ale stwierdziłem, że to nie jest to, co chciałbym robić przez resztę życia. Więc raczej będę myślał o filmie, ale pod kątem pisania o nim, ponieważ nie czuję się jeszcze wystarczająco kompetentny, by filmy tworzyć.

Jakimi kryteriami posługujecie się jako widzowie przy wyborze filmów, które chcecie obejrzeć?

Joanna Krygier: – W dużej mierze wybór zależy od reżysera i aktorów, ale najważniejsza jest oczywiście historia.

Łukasz Kiełpiński: – Kieruję się sprawdzonymi twórcami, tym czy ich dzieła mi się podobają.

Daria Grabarek: – Obsada jest ważna i czy jest tam znane nazwisko. Ale też opis filmu i jego fabuła. Historie spoza Europy są bardzo interesujące, bo zazwyczaj nie mamy pojęcia o tamtych kulturach i nie oglądamy na co dzień takich filmów. To jest takie inne, a ja lubię wygrzebywać to, co jest nieoczywiste.

Jesteśmy na festiwalu filmów młodego widza. Czym to kino różni się od produkcji dla dorosłych?

Joanna Krygier: – Przyznam, że unikałam filmów skierowanych do młodzieży, bo według mnie są bardzo zakłamane, przesadzone albo w jedną, albo w drugą stronę. Ten festiwal był dla mnie ciekawym doświadczeniem, bo zmusił mnie do innego spojrzenia na ten konkretny typ kina. Nie widziałam tutaj żadnych filmów dla dzieci. Myślę, że przynajmniej niektórym twórcom udało się pokazać trochę lepiej i prawdziwiej świat nastolatków.

Łukasz Kiełpiński: – Ten festiwal pokazuje, z czym w życiu spotykają się ludzie w naszym wieku. I nie zawsze są to typowe, młodzieńcze problemy. Na przykład w filmie „Tańczący Arabowie” nie ma pokazanego klasycznego buntu nastolatków, ale raczej przedstawione jest, jak szerokie konflikty społeczne, kulturalne, polityczne wpływają na codzienne życie młodego człowieka.

Joanna Krygier: – Stworzyliśmy tutaj spis rzeczy, które cechują nastolatków w filmach. Wiadomo: pofarbowane włosy, ktoś jeździ na deskorolce, ktoś koniecznie musi coś ukraść ze sklepu, mieć bardzo napięte relacje z rodzicami. To już trochę zakrawa na śmieszność, te stereotypy nie stanowią naszej codzienności. „Tańczący Arabowie” byli ciekawi właśnie ze względu na to, że główny bohater został wpisany w jakąś historię ogólną, umiejętnie osadzającą typowe problemy nastolatków w sytuacji polityczno-społecznej.

Daria Grabarek: – Wydaje mi się, że młodzi ludzie nie oglądają za dużo filmów o sobie, bo ich nie ma aż tak wiele. Ale ja się zakochałam w animacjach dla dzieci, które oglądałam. Dzieci jeszcze nic nie wiedzą o dorosłym życiu i ten świat jest taki… prosty. Ale dobrze, że jest taki festiwal, bo młodzi ludzie częściej powinni korzystać z kultury skierowanej właśnie do nich.

Jakich filmów Wy byście oczekiwali? Jakie tematy Was interesują?

Joanna Krygier: – Wydaje mi się, że młodego widza powinno się traktować jak każdego innego, nie stosując żadnych podziałów. Oglądaliśmy animację z wypowiedziami typowych nastolatków o dorastaniu. Mówili, że jesteśmy ,,pomiędzy”, ani nie jesteśmy dziećmi, ani dorosłymi, co nie dyskwalifikuje nas jednak jako świadomych widzów. Czasem  wydaje mi się, że te filmy są robione według szablonu, że twórcy mają taki pogląd, że, to jest jednak film dla młodego widza, więc powinniśmy gdzieś tam przystopować”. To nie zawsze działa. Jesteśmy gotowi na normalne kino i prawdziwe życie, które zbliża się wielkimi krokami, więc możemy oglądać filmy na każdy temat. Potrafimy docenić zarówno produkcje dla dzieci, jak i dla dorosłych widzów.

Czy macie jakieś ulubione filmy ze swojego dzieciństwa?

Daria Grabarek: – Zobaczyłam dzisiaj, że pan Jędryka był tutaj i od razu sobie przypomniałam, że rzeczywiście oglądałam „Podróż za jeden uśmiech”. Moja siostra kiedy była dzieckiem obejrzała „Pana Kleksa” oraz „ Przygody wesołego diabła” i mi też je pokazała jak byłam mała. Zdecydowanie starsze rodzeństwo miało wpływ na to, co oglądałam, więc z sentymentem wracam do tych produkcji.

Co sądzicie o polskim kinie?

Łukasz Kiełpiński: – Żyjemy teraz w takim okresie, kiedy polskie kino rozkwita tak, jak nie rozkwitało od bardzo dawna. Dostajemy Oscary i nagrody na Berlinale. I te filmy rzeczywiście poruszają tematy, które są czymś więcej niż tylko powtarzalnymi schematami komedii romantycznych oraz podręcznikowym pokazywaniem polskiej historii. To też jest potrzebne, ale nie możemy się skupiać tylko na patriotycznych motywach. Kino to przede wszystkim sztuka i nie ma promować kraju, tylko uniwersalne wartości, mówić o człowieku. 

Daria Grabarek: – Mnie kino historyczne nie przeszkadza. Myślę, że warto cieszyć się z własnej historii, a mamy dużo motywów, które by się nadawały na scenariusz filmowy. Ja bym z chęcią taki film zobaczyła, zwłaszcza że kino ma teraz duże możliwości.

Joanna Krygier: – Rodzime kino zawsze powinno się zobaczyć. Jednym z ostatnich polskich filmów, jaki widziałam, był „Intruz”, który urzekł mnie surowymi zdjęciami. Opowiadana w nim historia może była dość typowa, jeśli spojrzeć na współczesne kino, ale umiejętnie nabudowane napięcie i charakterystyczni bohaterowie nadały jej sznytu. Byłam też na spotkaniu z reżyserem, Magnusem von Hornem, czuło się, że jest świadomy tego, co chce powiedzieć i jaki temat podejmuje.

Czy po tym doświadczeniu na „Ale kino!” planujecie wyjazdy na kolejne festiwale?

Łukasz Kiełpiński: – Festiwale to jest niesamowite przeżycie, można poszerzać swoje horyzonty, jeżeli chodzi o doświadczenia filmowe. Bo te filmy tutaj, to nie jest to, co widzimy na co dzień w multipleksach. Nawet produkcje niezależne nie zawsze są w stanie pójść w inną stronę, a na festiwalu naprawdę mamy cały przekrój twórczości, którą ciężko zobaczyć na co dzień.

Joanna Krygier: – Każdy festiwal to jest tak naprawdę osobny świat. Polecam wszystkim, którzy mogą wziąć udział w następnych edycjach Skrytykuj!, albo w jakiś inny sposób uczestniczyć w podobnych wydarzeniach jak Ale Kino!.

Czyli warto wziąć udział w Skrytykuj?

Łukasz Kiełpiński: – Na pewno warto! Pozwala to oderwać się od rzeczywistości, a udział w takim festiwalu poszerza perspektywę. Jest to szansa na doświadczenia, które normalnie nie są w zasięgu naszej ręki.

Joanna Krygier: – Można się też ćwiczyć w pisaniu. Nawet jeśli nie od razu uda się pojechać na festiwal, to warto zawalczyć o świetnie nagrody książkowe, które otrzymują uczestnicy.

Daria Grabarek: – Można też spotkać ludzi, którzy naprawdę interesują się tym, co ty. Na pewno znajdziecie tematy do rozmowy.

Łukasz Kiełpiński: – Można się też lepiej poznać przez to, kto jakie filmy lubi, co o nich sądzi. To najczęściej wychodzi nie przy bezpośrednich pytaniach, tylko podczas samej dyskusji, kiedy widać kto na co zwraca uwagę. Na pewno to jak widz odbiera film, wiele mówi o nim samym.

Z Darią Grabarek, Łukaszem Kiełpińskim i Joanną Krygier, członkami Jury Młodych 33. Międzynarodowego Festiwalu Filmów Młodego Widza „Ale kino!” w Poznaniu rozmawiała Agata Sotomska.

23.12.2015