Konferencja "Dokumenty do kontroli"

Ostatniego dnia 51. edycji Krakowskiego Festiwalu Filmowego w Państwowej Wyższej Szkole Teatralnej im. Wyspiańskiego odbyła się konferencja poświęcona polskim filmom dokumentalnym i ich sytuacji na krajowym rynku.

 

Konferencja została zorganizowana przez firmę producencką Otter Films i Krakowską Fundację Filmową, przy wsparciu Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. W debacie wzięli udział: koordynatorka marketów na Visions du Réel i Dok Leipzig Susanne Guggenberger , reżyserka filmów dokumentalnych Maria Zmarz-Koczanowicz, przedstawicielka Krakowskiej Fundacji Filmowej Katarzyna Wilk, producenta filmowa Anna Wydra, szefowa promocji i dystrybucji w Szkole Wajdy Joanna Skalska, reżyser filmów dokumentalnych Andrzej Fidyk, kierownik Działu Produkcji Filmowej w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej Artur Majer oraz producent i dystrybutor Dariusz Kowalski.

Pierwsza część debaty była poświęcona analizie rynku i finansowania filmów dokumentalnych w Polsce. Anna Wydra przedstawiła zebrane przez nią i zespół współpracowników dane statystyczne na temat polskich dokumentów. Według podanych przez nią informacji w latach 2005- 2010 w Polsce powstały 462 filmy dokumentalne zrealizowane przez około 350 reżyserów. W produkcji tych filmów uczestniczyło około 300 różnych podmiotów, w tym 120 firm producenckich.

Maria Zmarz-Koczanowicz powiedziała, że film dokumentalny jest w Polsce bardzo potrzebny. – Ludzie chcą takie filmy oglądać. Film dokumentalny nie jest żadną twórczością niszową. Zauważyła, że widzów filmów dokumentalnych trzeba też wychować, czego nie robi telewizja. – Film dokumentalny jest ludziom potrzebny, a obecni decydenci telewizji tego nie zauważają.

Artur Majer opowiedział o realiach amerykańskich. – Amerykanie są już bardzo obyci z fabułą, więc jak pojawia się dokument to wszyscy są zachwyceni. (…) Gdyby zaryzykować i wpuszczać tych filmów więcej do kin w Polsce, to mogłoby się okazać, że u nas byłoby podobnie. Dodał, że trzeba edukować widzów do odbierania produkcji dokumentalnych. Wspomniał o programie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej – Filmotece Szkolnej – której celem jest edukacja filmowa uczniów szkół gimnazjalnych i ponadgimnazjalnych. W pakietach Filmoteki oprócz fabuły, jest też zawsze jakiś polski dokument.

Andrzej Fidyk opowiedział o systemie wybierania filmów, które są pokazywane w telewizji publicznej.

– Przede wszystkim trzeba dać satysfakcję widzom.(…) Na polskim rynku jest bardzo mało filmów, które są dziełami sztuki i które są atrakcyjne dla widzów. Nawiązując do wypowiedzi Andrzeja Fidyka, Anna Wydra wspomniała o apelu dokumentalistów, który został stworzony w celu zwrócenia uwagi na marginalizację tego gatunku filmowego przez telewizję publiczną.

 

Maria Zamrz-Koczanowicz wypowiedziała się na temat złej kondycji polskiego dokumentu. – Z wielu powodów dzieje się tak, że dokument jest rozmywany publicystyką, reportażem. Dzieje się coś złego. Dokumentaliści chcą więc, żeby był lepiej traktowany i żeby był częściej pokazywany polskim widzom. Najlepszym rozwiązaniem byłoby stworzenie jednej, kompetentnej redakcji, która prezentowałaby kilka różnych pasam z filmami dokumentalnymi.

Zespół Anny Wydry przez 13 tygodni obserwował polskie stacje telewizyjne, które prezentują dokumenty. Według ich obliczeń  w ciągu jednego tygodnia  2 godziny czasu antenowego zajmują filmy popularno-naukowe, 8 godzin filmy przyrodnicze, 10 godzin reportaże, 35 godzin filmy historyczne, a 56 godzin przeznaczonych jest na pozostałe filmy, w tym artystyczne. W sumie daje to 111 godzin czasu antenowego tygodniowo we wszystkich polskich kanałach dla filmów dokumentalnych. Porównując te liczby z czasem przeznaczonym na inne programy, jest to niewielka liczba godzin. W dodatku filmy dokumentalne pokazywane są najczęściej poza najważniejszym pasmem wieczornym.

Uczestnicy konferencji zastanawiali się, czy da się zapełnienić anteny polskich programów telewizyjnych dobrymi filmami dokumentalnymi. Według Marii Zmarz-Koczanowicz jest to możliwe. – Ja bardzo wierzę w polski dokument. Uważam, że jest świetny i że tyle filmów się znajdzie. (…) Myślę, że mamy teraz nową fale dokumentalistów, która niesie świeże, dobre filmy. Według Andrzeja Fidyka nie stanie się to od razu. – To musi być proces powstawania dobrych filmów, gdzie każdy będzie widział kilkuletnią perspektywę, bo filmy dokumentalne robi się przecież długo. Zadaniem Artura Majera jest możliwe zwiększenie liczby filmów dokumentalnych w telewizji ze względu na niezbyt duży koszt produkcji tego typu filmów. – Dokument może być jednym z najtańszych rodzajów filmowych do zrobienia. Fabuły się tak tanio nie zrobi. W zawiązku z tym dokumentów będzie powstawać najwięcej. – mówił.

Kolejnym wątkiem poruszonym przez uczestników debaty był sposób finansowanie produkcji dokumentalnych. W Polsce producenci filmów dokumentalnych mogą pozyskać pieniądze z Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, z telewizji publicznej i stacji prywatnych, a także regionalnych funduszy filmowych. Niewielu producentów korzysta z dofinansowania na development z europejskiego programu Media.

 

Konkluzją pierwszej części debaty było wyliczenie Anny Wydry, że średni budżet produkcji dokumentalnych w Polsce wynosi około 150 tysięcy złotych, który wydaje się bardzo mały w porównaniu do budżetów produkcji fabularnych.

Druga część konferencji dotyczyła promocji i dystrybucji filmów dokumentalnych. Anna Wydra we wstępie powiedziała, że według zebranych przez nią danych w latach 2005-2010 tylko 11 polskich dokumentalnych filmów pełnometrażowych zostało wprowadzonych do dystrybucji. Obecność filmów dokumentalnych w ostatnim czasie rośnie, są to jednak przeważnie produkcje zagraniczne.

Susanne Guggenberger opowiedziała o tym, jakie kryteria muszą spełniać filmy, żeby dobrze się sprzedały. – Wprowadzenie filmów dokumentalnych do kin jest bardzo trudne. Nie zawsze filmy, które wygrywają ważne festiwale światowe spodobają się przeciętnemu widzowi. Opowiedziała, że w Austrii w ramach dofinansowań z regionalnych funduszy filmowych przewidziane są specjalne środki na dystrybucję i promocję filmu.

Joanna Skalska, która zajmuje się promocją i dystrybucją filmów w Szkole Filmowej Wajdy, opowiedziała o dystrybucji filmu Marcina Sautera „Na północ od Kalabrii”. – Nie udało nam się znaleźć dystrybutora na polskim rynku, bo nikt nie chciał zainwestować w promocję dosyć niszowego dokumentu. W tej sytuacji sami podjęliśmy się dystrybucji, która nie była zbyt duża i która nie zwróciła się nam finansowo. Akcja promocyjna zakończyła się jednak sukcesem, bo film Marcina Sautera znalazł swoich odbiorców i zaistniał również w prasie branżowej.

Katarzyna Wilk zwróciła uwagę na brak wiary polskich filmowców w sukces filmu. – Większość polskich producentów i filmowców nie do końca wierzy w to, że ich film może mieć dobrą promocję. (…) Jeśli ktoś myśli, że promocja to są ulotki, plakaty i trailer, to się myli. W niej powinna być zawarta cała strategia udziału filmu w targach, dyskusje z agentami sprzedaży. – radziła Katarzyna Wilk.

Najlepszym rozwiązaniem jest zaplanowanie promocji jeszcze przed rozpoczęciem produkcji filmu. Opowiedziała o tym Susanne Gunnerberger. – Obecnie powstaje wiele filmów. Konkurencja jest bardzo duża. Filmy fabularne mają bardzo dobrą promocję. (…) Przygotowanie dobrej promocji jest długim procesem. Film jest sztuką, ale to także przemysł. Susanne Gunnerberger jako dobrą formę promocji filmu poleciła pojawianie się dystrybutorów na branżowych festiwalach, pitchingach, targach. – Pojedźcie na festiwal połączony z marketem takim jak IDFA czy Dok Leipzig, żeby poznać ludzi i ich oczekiwania wobec filmów.

Anna Wydra zwróciła uwagę na bardzo ważną rolę trailera. – Jako pierwszy pokazuje temat, bohatera i styl filmu. Dzięki trailerowi można pokazywać film redaktorom zamawiającym, ale też znajomym i dzięki temu można dowiedzieć się, co inni sądzą na temat naszego projektu. (…) Dzięki temu dyskusja o filmie pojawia się zanim on jest zrobiony. Anna Wydra na koniec opowiedziała o promocji i dystrybucji filmu Bartka Konopki „Królik po berlińsku”. Objęła ona festiwale filmowe, pokazy telewizyjne, wydanie filmu na dvd i umieszczenie go na platformie VOD Telewizji Polskiej, która jest koproducentem filmu. Anna Wydra powiedziała, że rozważane jest umieszczenie „Królika po berlińsku” również na innych platformach VOD. Na koniec zwróciła również uwagę na to, że polskim filmom bardzo potrzebni są zagraniczni agenci sprzedaży.

 

Paulina Bez

03.06.2011