Konferencja prasowa "Bejbi Blues"

konferencja Bejbi blues

Fot. Marcin Kułakowski, PISF

 

3 stycznia w warszawskim kinie Kultura odbył się pokaz prasowy filmu „Bejbi Blues” Katarzyny Rosłaniec. Po projekcji twórcy filmu spotkali się z dziennikarzami.

 

Spotkanie poprowadził Marcin Prokop. Gośćmi konferencji byli: reżyserka i scenarzystka Katarzyna Rosłaniec, producentki Inga Kruk i Agnieszka Kurzydło z firmy Mental Disorder 4, Sylwia Chutnik z Fundacji MaMa, Magdalena Boczarska, Mateusz Kościukiewicz oraz debiutujący na ekranie Magdalena Berus, Klaudia Bułka, Nikodem Rozbicki i Michał Trzeciakowski.

Historia, obok której nie można przejść obojętnie

-Film fabularny musi mieć jakąś historię, coś co jest fajne i żeby ludzie to też obejrzeli. W moim przypadku trafiłam na konkretną, bardzo osobistą historię (…). Dla mnie to było coś takiego, że muszę z tego zrobić film, nie mogę przejść obok – podkreślała na początku spotkania Katarzyna Rosłaniec, mówiąc również o inspiracji, jaką był dla niej m.in. artykuł prasowy o nastoletnich matkach. -Dla mnie jest to film o samotności. O samotności i egoizmie, zderzeniu tych dwóch sytuacji, w jakich się znajdujemy.

Film jak blog

-Moja Natalia, którą ja już sobie stworzyłam z kilku tak naprawdę dziewczyn, z którymi rozmawiałam, jest taką nastolatką, która z jednej strony jest samotna, a posiadanie dzieci jest dla niej fajne i w ogóle świat nagle stał się łatwy, że wszystko można mieć, to sobie wymyśliła, że urodziła Antosia – opowiadała scenarzystka i reżyserka. -Ten film mógłby być swego rodzaju blogiem, pamiętnikiem Natalii (…). Ona tylko jak daje radę i może, to próbuje swój świat robić takim, jaki jej się podoba, dlatego tak wygląda – podkreślała Katarzyna Rosłaniec, pytana o stronę wizualną „Bejbi Blues”.

Zentropa Polska koproducentem filmu

Producentki  „Bejbi Blues” opowiedziały o współpracy przy tworzeniu filmu z zagranicznymi partnerami: -Żyjemy w Europie (…) i w związku z tym z Kasią rozmawiałyśmy długo na temat tego, jak ten film ma wyglądać przede wszystkim (…). Szukałyśmy scenografa i operatora obrazu właściwie w całej Europie (…). Przez to, że koproducentem filmu jest Zentropa Polska i mamy silne związki ze Skandynawią to akurat tak się zdarzyło, że i scenografa i autora zdjęć znalazłyśmy w Norwegii – mówiła Agnieszka Kurzydło.

Znakomite przyjęcie na festiwalu w Toronto

Prowadzący spotkanie pytał m.in. o odbiór filmu na Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Toronto, gdzie jesienią odbyła się światowa premiera filmu. -W Toronto bardzo wiele ludzi było poruszonych filmem. Z tego co widziałyśmy w odbiorze, to film dla wielu jest wstrząsający. Ludzie dorośli są wstrząśnięci tym, jak się zachowują nastolatki na ekranie – mówiła producentka, zauważając iż odbiór „Bejbi Blues” nie zależy od kraju w którym film jest oglądany, ale bardziej od wieku widza i jego sytuacji życiowej.

Historia dająca do myślenia

-Uważam że pomimo tego, że ten film jest dość specyficzny, może i wiele elementów wydaje się nierealnych, może ten świat jest kolorowy w takim blogowym klimacie, ale pomimo tego myślę, że każdy młody człowiek może w tym odnaleźć jakiś element prawdy. Myślenie młodych ludzi, to jak się zachowujemy, jak podchodzimy do życia może jest przerażające, może jest trochę smutne, ale w dzisiejszych czasach trochę tak to wygląda. Myślę, że ten film da każdej młodej osobie da do myślenia – mówił grający rolę młodego ojca Nikodem Rozbicki.

Rola, która stanowiła wyzwanie

O swojej roli w „Bejbi Blues” opowiedział podczas konferencji także Mateusz Kościukiewicz: -My z Kasią od początku kiedy zaczęliśmy rozmawiać o tej postaci założyliśmy, że to będzie postać koturnowa, taka operowa, jednowymiarowa można powiedzieć. Dla mnie to było gdzieś takie nowe odkrycie w aktorstwie, że nie musiałem grać wrażliwca, rozpoetyzowanego romantyka, tylko mogłem zagrać taką postać, która zmierza prosto do celu. Ten cel może jest prostacki i jakby taki bardzo „samczy” w negatywnym znaczeniu tego słowa, ale dla mnie to było wyzwanie – podkreślał aktor.  -Cały wygląd, design tego filmu wypływa z kreacji reżyserki. To jest jej drugi film i ona jako młoda reżyserka kształtuje swój styl i pewna skrajność w kreacji reżysera jest całkowicie normalną formą poszukiwania na jej drodze artystycznej – dodawał.

Odpowiedzialność kobiet

Sylwia Chutnik, pisarka i współtwórczyni Fundacji MaMa skupiła się m.in. na analizie postaw mężczyzn pokazanych w „Bejbi Blues”: -Film pokazuje pewnego rodzaju problem w naszym społeczeństwie, który polega nadal jednak na przerzucaniu całej, a przynajmniej większej odpowiedzialności wychowywania dziecka, opiekowania się nim na barki kobiety. Natomiast sytuacja się zmienia – podkreślała. -Myślę że to co było bardzo ważne i też podkreślone w tym filmie, a przynajmniej bardzo widoczne, to fakt pełnej odpowiedzialności kobiet w ogóle. Nawet nieodpowiedzialność bohaterek w pewnym sensie rzutowała, czy miała swoje konsekwencje w losach pozostałych bohaterów – mówiła, podkreślając, że dla niej film jest przede wszystkim próbą zdiagnozowania tego, co dzieje się ze współczesnym rodzicielstwem.

Macierzyństwo jako moda?

-Niesamowita gadżetomania, nie chcę powiedzieć „moda”, bo jest to słowo, które nie pasuje do rodzicielstwa, ale zachłyśnięcie się wspaniałymi ubraniami, zabawkami, tym wszystkim, co możemy sobie kliknąć na portalu zakupowym sprawia, że ten egoizm, o którym mówiła Kasia, jest połączony z konsumpcjonizmem, co jest mieszanką dość wybuchową – dodawała Chutnik.

Samotność, pogubienie, brak pomocy z zewnątrz

-Myślę, że moja postać jest też gdzieś sama ofiarą – mówiła odgrywająca rolę matki głównej bohaterki Magdalena Boczarska. -Sama została mamą w bardzo młodym wieku (…). Gdzieś los ją zderzył z tym, z czym nie do końca umie sobie poradzić. Fakt, że zostaje babcią w wieku 33 lat również jest dla niej wielką, osobistą tragedią. Myślę, że to, że nie jest w stanie być może przekazać pewnych wzorców może jest wynikiem tego, że sama czegoś jako dziecko nie dostała. Zakładałyśmy z Kasią, że została z tą córką zupełnie sama, próbując jej zapewnić  najlepsze wychowanie, na jakie ją stać (…). Pobudki mojej postaci też są spowodowane jakąś wielką samotnością, pogubieniem i też brakiem jakiejś pomocy z zewnątrz – podkreślała.

Nowatorskie podejście do montażu

Dziennikarze pytali reżyserkę m.in. o zastosowane w filmie nowatorskie podejście do montażu obrazu. -Urywanie ujęć i czarne plansze wiążą się z tym, co wcześniej powiedziałam o tym, że film jest swego rodzaju pamiętnikiem, czy właśnie blogiem(…). Te czarne plansze są takimi wyrwanymi momentami z tego jej pamiętnika, jej bloga, momentami z jej życia, których ona czasami nie chce zapamiętać, albo nie może. Jeśli chodzi o urywanie ujęć (…) tak mi się właśnie wydawało, że to jest dobry moment, żeby skończyć trochę smutną scenę, że takie opowiadanie „za daleko” już nigdzie nie prowadzi, a czasami warto jeszcze pokazać, że tam jest życie – podkreślała Katarzyna Rosłaniec.

Wszyscy są egoistami

-To jest film, w którym wszyscy są egoistami – dodawała pytana o to, dlaczego pomoc dla młodych rodziców jest tak nikła ze strony ich najbliższych. –Na przykład rodzice Kuby chcą pomóc, ale najbardziej Kubie, bo to jest ich dziecko. I oczywiście ja ich rozumiem, bo to jest ich syn (…). Najpierw każdy patrzy na siebie, a dopiero potem na kogoś drugiego (…). Zachowanie mamy – też mogę się w tym odnaleźć, sama mam 32 lata i wydaje mi się, że mogłabym się tak zachować (…). Z drugiej strony próbuję również patrzeć oczami Natalii i tak jest po kolei z każdym. Człowiek jest bardzo złożony i każdy ma swoje powody, dlaczego tak postępuje. Ja staram się patrzeć na każdego z nich osobno, z jego punktu widzenia – mówiła reżyserka pod koniec spotkania.

 

Współfinansowany przez PISF – Polski Instytut Sztuki Filmowej obraz od 4 stycznia będzie można zobaczyć w polskich kinach. Polskim dystrybutorem jest firma Kino Świat. Już w lutym „Bejbi Blues” zostanie pokazany w ramach sekcji Generation 14plus na 63. Międzynarodowym Festiwalu Filmowym w Berlinie.

 

Marta Sikorska

03.01.2013