Las istnieje poza czasem

Piotr Dumała

Piotr Dumała. Fot. M. Kułakowski, PISF

 

Z Piotrem Dumałą o filmie „Las” rozmawia Jan Bończa-Szabłowski

 

– Co wybitnego twórcę kina animowanego popchnęło w kierunku fabuły?

 

– Na pewno ciekawość. Ale też fakt, że filmy animowane robi się strasznie powoli. W moim przypadku godzinny film wymagałby 10 lat pracy. Jest wiele tematów, z którymi jako reżyser chciałbym się zmierzyć. A czas ucieka…

 

– Na początku zapowiadał pan, że „Las” będzie kompilacją fabuły i animacji. W konsekwencji te proporcje są mocno zaburzone. W niemal półtoragodzinnym obrazie animacja stanowi zaledwie kilka minut…

 

– W rysunkowym scenopisie właściwie nie uwzględniłem animacji. Uznałem, że pojawi się ona po nakręceniu zdjęć aktorskich. Okazało się jednak, że całość fabularna była na tyle spójna, że uzupełnienie jej animacją w sposób, jaki wyobrażałem sobie wcześniej byłoby czymś sztucznym i szkodliwym dla filmu. Zdecydowałem się wiec jedynie na animowany prolog.

 

– „Las” wydaje się filmem bardzo osobistym, być może nawet rozliczeniowym. Próbą ukazania skomplikowanych relacji ojciec syn…

 

– Nie wiem, czy chciałem się nim rozliczyć z czegokolwiek. Raczej podzielić doświadczeniem na temat bliskości śmierci. Przekraczania granicy. Bycia blisko kogoś, kto umiera i opowiedzenia własnych odczuć.  Ale nie jest to film autobiograficzny. Raczej ogólniejsza refleksja na temat śmierci, poprzez sytuację, której doświadczyłem osobiście, poznałem i poczułem jej dotknięcie. Chciałem się tym podzielić, a nie ukazywać kim był mój ojciec, kim byłem ja, co nas łączyło. Ta strefa jest w filmie całkowicie fikcyjna.

 

– Można w tej opowieści znaleźć wiele odniesień do Biblii…

 

– Najbardziej widoczna dotyczy ofiary Abrahama, ale szukałem inspiracji także w mitach i rytuałach inicjacyjnych, np. u plemion indiańskich. Patrzyłem, co u nich oznacza wędrówka przez las. Konstrukcja filmu jest – jak zauważono – na tyle luźna, że sensy i świadome lub nieświadome inspiracje można podkładać, z zachowaniem pewnych granic, w dużej mierze samemu.

 

– Sam las okazał się w tym filmie pojęciem bardzo pojemnym…


– To zawsze była niezwykła i tajemnicza kraina. Tam – jak wierzono – zamieszkują duchy zwierząt, duchy przodków. Będąc w lesie tracimy pojęcie czasu, bo las właściwie istnieje poza czasem. Jest też rzeka, będąca odpowiednikiem tego, czego w tej opowieści brakuje, czyli kobiety. A para głównych bohaterów to ludzie żyjący w szczególnej zależności. I nie chodziło mi tylko o ukazanie relacji ojciec:syn. W  moich myślach byli tez Don Kichote i Sancho Pansa, John Dee i Edward Kelley a nawet Flip i Flap.


– Młodszy bohater grany przez Mariusza Bonaszewskiego bardzo przypomina Pana. Stąd pojawiły się przypuszczenia, że „Las” jest rodzajem opowieści tak osobistej jak „33 sceny z życia” Małgorzaty Szumowskiej…


– Film Małgorzaty Szumowskiej, w którym tak mocno eksponowany był temat śmierci najbliższych, pojawił się nieco wcześniej niż mój. Autorka nie odżegnywała się od wątków autobiograficznych. „Las” mógł sugerować coś podobnego. A jednak to nie do końca prawda. Ważne były dla mnie kwestie czysto formalne. Ten film jest wyrazem miłości do języka kina, które najbardziej kocham, czyli niemego. Kina obrazu. I mam wrażenie, że mi się to udało. To film, jakich nie robi się dzisiaj, jakby archiwalny, eksperymentujący tez z obrazem, tempem narracji i przez to na swój sposób awangardowy. Na taki trop odczytywania „Lasu” może naprowadzać animowany prolog.

 

– Drugi wątek filmu, kiedy syn pielęgnuje zniedołężniałego, umierającego ojca rozgrywa się w starym mieszkaniu, w którym spędził pan dzieciństwo i młodość.  Ma się wrażenie, że to symboliczne pożegnanie z dawnym, odchodzącym światem…

 

– Sceneria starego mieszkania, w którym kiedyś spędziłem wiele lat, od dzieciństwa miała w sobie autentyzm i nastrój, jakich nie znalazłbym nigdzie indziej. Było to chyba najbardziej moje pożegnanie z tym miejscem. Kiedy tydzień po zakończeniu zdjęć oddałem klucze, zamurowano okna. Opuszczony juz przez wszystkich lokatorów dom-widmo przy Wolskiej 6 nadal czeka na rozbiórkę. Uratował go kryzys światowy.  A ojciec, matka, świat dzieciństwa – z tym się nie można rozstać, to mamy w genach.

 

Film „Las” Piotra Dumały wejdzie na ekrany kin 26 lutego.

17.02.2010