Marc Guidoni o polskim kinie

Marc Guidoni. Fot. Marcin Kułakowski, PISF
Marc Guidoni. Fot. Marcin Kułakowski, PISF

 

Podczas 36. edycji Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, jeden z zagranicznych gości – dystrybutor i producent filmowy Marc Guidoni – opowiedział nam o odbiorze „Wszystko, co kocham” Jacka Borcucha we Francji i najnowszym projekcie filmowym Andrzeja Żuławskiego.

 

PISF: Jak doszło do tego, że stał się Pan francuskim dystrybutorem filmu Jacka Borcucha „Wszystko, co kocham”?


Marc Guidoni: Odkryłem ten film jako widz w na zeszłorocznym festiwalu w Rotterdamie. Kocham kino. Jestem dystrybutorem, ale przede wszystkim widzem. Ten film od razu mi się spodobał. To oczywiście film polski, który opowiada o czymś, co należy do waszej historii. Jednocześnie jest to film bardzo uniwersalny, poprzez sposób, w jaki opowiada o wieku dorastania, wkraczaniu w dorosłość, buncie nastolatków. Od dłuższego czasu Francja jest ciekawa polskiego kina. Francuzi bardzo lubią polskie kino. Nie tylko filmy Jacka Borcucha, ale również Polańskiego, Żuławskiego, Kieślowskiego. Jestem dystrybutorem tego filmu, bo on się ludziom podoba, ma większą szansę na znalezienie publiczności. Widzowie francuscy będą zainteresowani odkryciem młodego twórcy, z nowego pokolenia polskich reżyserów. W tym filmie zainteresowało mnie również to, że on może przemawiać do dwóch pokoleń jednocześnie: ludzi takich jak ja, którzy mają więcej niż 40 lat, który żyli w okresie „Solidarności” i do młodych. Francuzi w tamtym czasie bardzo się z Polską solidaryzowali, wszyscy nosili znaczki. Ludzie powyżej 40-tki, 50-tki mogą się w tym filmie odnaleźć. Może się w nim odnaleźć też nowa generacja, poprzez muzykę. To według mnie może się spodobać trochę młodszej publiczności. Teraz młodzież w Polsce i też we Francji odkrywa na nowo muzykę punk. Słuchają grup sprzed 30 lat.

 

Jak film został przyjęty we Francji?

 

Był bardzo dobrze odebrany przez prasę. Miał bardzo dobre recenzje. Jacek Borcuch, kiedy przyjechał do Francji, udzielał wywiadów w radiu i telewizji. „Wszystko, co kocham” było również dobrze odebrane przez publiczność. Film został rozprowadzony w 16 kopiach, a od daty premiery, dwa miesiące temu, zobaczyło go dziesięć tysięcy widzów w Paryżu i innych miastach. Tak dobry odbiór filmu nie był oczywisty. Grają w nim aktorzy nieznani we Francji. Jacek Borcuch też nie jest znanym reżyserem. Dystrybucja tego filmu nie była łatwa właśnie z tego względu.

 

Było to pewne ryzyko z Pana strony.


Oczywiście. To było ryzykowne. Kiedy jest się dystrybutorem, trzeba ryzykować. We Francji duży wpływ na odbiór filmu ma również pogoda. Od połowy kwietnia mamy wspaniałą pogodę, więc ludzie dużo spacerują, chodzą na plażę. Dlatego teraz jest bardzo trudny okres dla wszystkich filmów. Ludzi wolą nacieszyć się słońcem, niż iść do kina. Pogoda i nieznani twórcy, to były dwie trudności przy tym filmie. Jednak udało się.

 

Jaka jest Pana strategia przy dystrybucji filmów?

 

Przede wszystkim jestem producentem filmowym. To moje główne zajęcie. Dystrybucją zajmuję się od niedawna. Film Jacka Borcucha jest pierwszym obrazem, który dystrybuuję. Bardzo lubię to robić i mam ochotę rozwijać coraz bardziej moją działalność. Jeśli się chce dystrybuować jakiś film, to trzeba być jego zagorzałym fanem. Produkcja i dystrybucja filmów to ciężki zawód, więc jeśli nie ma się wielkiej pasji do projektu, to wtedy nie ma mowy o jakimkolwiek sukcesie. Bardzo porusza mnie kino z Europy środkowej i zachodniej. Myślę, że jest ono niebywale kreatywne, żywe, bogate. Od czterech lat powstaje tam coraz więcej filmów. Mocno obecne jest kino rumuńskie. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że następny film, który zdecyduję się dystrybuować będzie także z Polski, Rumunii albo innego kraju, w którym tworzy wielu młodych reżyserów. Na festiwalu w Gdyni obejrzałem dużo dobrych filmów.

 

Które z filmów prezentowanych w czasie festiwalu udało się Panu obejrzeć?


Obejrzałem film „Kret” młodego reżysera polsko-francuskiego Rafaela Lewandowskiego. Uważam, że jest bardzo dobry, poruszający, zrobiony w sposób inteligentny. Reżyser bardzo dobrze dobrał aktorów. Udało mi się zobaczyć również „Czarny czwartek. Janek Wiśniewski padł” Antoniego Krauze, który opowiada o wydarzeniach, które miały miejsce tutaj w Gdyni, w 1970 roku. To zupełnie inny obraz, zrealizowany przez starszego reżysera, który ma więcej doświadczenia. To bardzo lokalna historia, wydarzenie związane z Polską i Polakami, ale poruszył mnie bardzo. Bardzo interesująca w tym filmie jest równowaga między zdjęciami archiwalnymi i fabularną rekonstrukcją. Widziałem film, o którym mówi się od kilku miesięcy, „Salę Samobójców”. Jest inny niż wszystkie pozostałe, jest dobrze zrobiony, interesujący. Jakub Gierszał, który zagrał też we „Wszystko, co kocham” jest bardzo dobrym aktorem. Ciżęko było mi go rozpoznać w tej nowej roli. Na festiwalu obejrzałem ponownie – tym razem w sali kinowej – film Andrzeja Żuławskiego „Diabeł”. Trudno uwierzyć, że został zrealizowany 40 lat temu w komunistycznej Polsce. Zobaczyłem również blok z filmami krótkometrażowymi w Konkursie Młodego Kina. Jestem tu pierwszy raz. To fantastyczne, że festiwal odbywa się właśnie w Gdyni. Panuje tu wspaniała atmosfera. Czuję się tutaj bardzo dobrze. Myślę, że organizatorzy wykonali dobrą pracę, wybrali dobre filmy.

 

Czy któryś z tych filmów ma Pana zdaniem szansę na dystrybucję we Francji?


Myślę, że „Sala Samobójców” znalazłaby swoje miejsce na francuskich ekranach. To film bardzo uniwersalny. Może dotrzeć do młodej publiczności. Mógłby być dystrybuowany przez jakąś doświadczoną firmę nawet w setkach kopii. Czymś odpowiednim dla mojej niewielkiej firmy jest „Kret” Rafaela Lewandowskiego. Opowiada o Polsce, ale przede wszystkim o relacjach między ojcem i synem i o wyborach, których dokonujemy w naszym życiu.

 

We Francji działa wielu dystrybutorów. Czy jest między nimi duża konkurencja?


Francja jest krajem, który produkuje dużo filmów. Powstaje u nas od 200 do 250 obrazów rocznie. Oprócz filmów krajowych pokazywane są również te zagraniczne. Tygodniowo do kin wchodzi od 15 do 20 nowych tytułów. Jeśli jesteś dystrybutorem, wiesz, że oprócz twojego filmu, w tym samym czasie w kinach pokazywanych będzie kilkanaście innych. Widzowie potencjalnie mogą zainteresować się wszystkimi innymi filmami, oprócz twojego. Nie lubię mówić o konkurencji między dystrybutorami. Nie sprzedajemy w końcu samochodów, a filmy. Oczywiście życzymy sobie, żeby film obejrzało jak najwięcej osób, ale muszą mieć na to czas. A różnie z tym bywa. Żeby jakiś film zaistniał musi być bardzo dobry. Musi mieć również odpowiednią strategię marketingową. Publiczności proponuje się dzisiaj wiele filmów. To obliguje dystrybutora do bycia profesjonalistą. We Francji, tak samo jak w Polsce, jest kilku dobrych dystrybutorów, którzy przyciągają ludzi, bo wiedzą, że proponują oni dobre filmy. Nie znam bardzo dobrze rynku polskiego, ale wiem, że Roman Gutek jest u Was właśnie takim dystrybutorem.

 

Jest Pan również producentem filmowym. Obecnie pracuje Pan wspólnie z Andrzejem Żuławskim nad jego nowym filmem.

 

Jesteśmy w trakcie pracy nad jego następnym filmem pełnometrażowym. Jestem przesądny, Andrzej Żuławski również. Nie lubimy mówić o tym za wiele, bo może to przynieść jakieś nieszczęście. Ten film będzie nakręcony po francusku, we Francji, w Lyonie. Będzie jednak bardzo uniwersalny. Mam nadzieję, że spodoba się również Polakom. Chcemy, żeby to była koprodukcja. Szukamy polskiego koproducenta. Mam nadzieję, że otrzymamy również wsparcie od Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Ten projekt nazywa się „Matière noire”. To będzie wspaniały film. Ma fantastyczny scenariusz.

 

Co Pan myśli na temat polskiego kina?


Polskie kino jest pasjonujące. Mam wrażenie, że ono się cały czas wymyśla od nowa. Macie szczęście do prawdziwych mistrzów i do szkoły filmowej w Łodzi. Polański, Wajda, Kieślowski, Żuławski. Nie dam rady zacytować teraz wszystkich. Macie dziesiątki bardzo dobrych reżyserów. Kiedy patrzymy teraz na młodych twórców kina w Polsce widać, że nie zostali przytłoczeni przez swoich poprzedników. Obecne pokolenie ma dużo energii i chęci do działania, jest bardzo zdolne.

Rozmawiała Paulina Bez

 

21.06.2011