Miało być odważnie

Rozmawiamy z Renatą Gąsiorowską, studentką Szkoły Filmowej w Łodzi – której działalność jest współfinansowana przez PISF – autorką animacji „Niezwykła noc” – tajemniczej opowieści erotycznej opartej o marzenia senne i fantazje – pokazywanej w konkursie współfinansowanego przez PISF festiwalu „Łodzią po Wiśle”, który obywa się w Warszawie w dniach 25-26 kwietnia.

Pierwsze Ujęcie PISF: Już w drugim, po „Łukaszu i Lottcie”, pani filmie pojawia się wątek łączenia w pary – opowiedziany ciepło i życzliwością dla bohaterów. Czy to temat, który panią fascynuje jako autorkę? Będzie pani do niego wracać?

Renata Gąsiorowska: Nigdy się nad tym nie zastanawiałam, ale chyba rzeczywiście coś jest na rzeczy. W mojej pierwszorocznej etiudzie „Pułapki” też występowała para bohaterów, ale w filmie byli rozdzieleni. A wątek łączenia w pary na pewno będzie się jeszcze pojawiał, mam już nawet w głowie zaczątek takiej historii na mój dyplom.

W „Niezwykłej nocy” erotyka pokazana jest pięknie i prosto. Ale dość odważnie. Zastanawiam się, czy od razu miała pani pomysł na takie przestawienie pewnych scen, czy do takich rozwiązań się dochodzi w procesie tworzenia, pracy?

Nie, od razu miałam pomysł na przykład na scenę seksu z motylem. W zamierzeniu to miał być filmem pornograficznym, więc musiało być odważnie. Mój styl jest chyba jednak zbyt ciepły i niewinny, więc żadna pornografia z tego nie wyszła – jedynie wesoły film erotyczny. Może to i lepiej.

Film jest pełen podskórnych odniesień do różnych naszych skojarzeń, marzeń sennych, żeby nie powiedzieć mitów i archetypów.

Brałam pierwsze pomysły, które przychodziły mi do głowy, czyli ten seks z motylem, chłopiec w uniformie oraz wielka pluszowa larwa i sklejałam w jedną całość. Mam wrażenie, że najlepsze filmy i rysunki wychodzą mi, kiedy pracuję intuicyjnie i za długo się nie zastanawiam. Nie myślałam więc nad tym, żeby ukryć tam jakieś skojarzenia czy odniesienia czytelne dla wszystkich. A że tak wyszło, to chyba też dobrze.

 

Jedyne skojarzenie, które chciałam przemycić, to to, że główny bohater nosi mundurek i czapkę podobne do tych jakie nosili chłopcy w „Niepokojach wychowanka Törlessa” Volkera Schlöndorffa. Ale tego i tak pewnie nikt nie zauważył.

Przed nami projekcja filmu na „Łodzią po Wiśle”. Jak odbiera pani pokazy na tym typowo studenckim festiwalu?

To nie będzie pierwszy pokaz „Niezwykłej Nocy” przed większą publicznością, film był już wyświetlany na „Walkach w klatkach” czyli przeglądzie filmów animowanych z naszej szkoły organizowanych przez studentów animacji w Łodzi i w innych miastach.

 

Lubię projekcje na festiwalach studenckich i cieszę się, że będę na „Łodzią po Wiśle”, bo w ciągu roku rzadko chodzę na egzaminy oglądać studenckie etiudy i tutaj wreszcie mogę zobaczyć, co kto zrobił. Ale dla mnie nie ma różnicy: dokładnie tak samo stresuję się kiedy pokazuję film na festiwalu studenckim jak i na projekcji skierowanej do profesjonalnych twórców.

 

Rozmawiała Aleksandra Różdżyńska

 

Festiwal „Łodzią po Wiśle” oraz produkcja etiud Szkoły Filmowej w Łodzi jest współfinansowana przez PISF – Polski Instytut Sztuki Filmowej.

24.04.2014