Urodziny Doroty Roqueplo

18 marca Dorota Roqueplo obchodzi 55 urodziny.

Dorota Roqueplo przyszła na świat we francuskim miasteczku Neuilly. Jej matką była Maria Świeżawska. – (Mama) w rodzinie nazywana Mają, zanim wyjechała do Francji, była asystentką Lidii i Jerzego Skarżyńskich, w Paryżu miała uczyć się scenografii, ale wylądowała na malarstwie i witrażach, którym się poświęciła – opłaciła to zresztą ołowicą. Zakochała się i wyszła za mąż. Żyliśmy jak normalna francuska rodzina – wspominała kostiumografka w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej”. To właśnie we Francji pierwszy raz wpadła na pomysł, co może robić w przyszłości. Roqueplo wspomina, że w jej domu rodzinnym nigdy nie było telewizora, ponieważ jej matka uważała go za zbędny mebel. Za to często zabierała trójkę dzieci do kina. – Jako siedmolatka obejrzałam „Sissi” z Romy Schneider, po seansie złapałam mamę za rękę i powiedziałam, że kiedyś też będę robiła takie suknie, tylko piękniejsze. Wiele lat później dowiedziałam się, że w tym filmie Romy Schneider grała w prawdziwych sukniach z epoki.

Gdy w 1976 roku państwo Roqueplo się rozstali, przyszła autorka kostiumów przeprowadziła się z mamą i rodzeństwem do PRL-owskiej Warszawy. Wspomina, że początkowo uczyła się w szkole francuskiej, potem przeniosła się do liceum im. Narcyzy Żmichowskiej. I już wtedy zdecydowała, że będzie zdawać na ASP.

Studia i filmy fabularne

Po maturze, zdanej przy ambasadzie francuskiej w Warszawie, Roqueplo wyjechała na studia za granicę. – Nie dostałam się na ASP, więc skończyłam w Paryżu Szkołę Projektowania i Kostiumu, trochę robiłam przy reklamówkach i teatrze.

Już w trakcie studiów szykowała kostiumy do polskich produkcji. Wspomina, że w 1980 roku współpracowała z Janem Kidawą-Błońskim przy jego studenckiej etiudzie „Pierścień w świńskim ryju”. Ze szczegółami wspomina tamtą pierwszą pracę. – Materiały farbowałam w wannie, część rzeczy uszyłam, kilka wypożyczyłam. Na dokładkę zagrałam dziewicę gwałconą przez Emiliana Kamińskiego.

Dorota Roqueplo na stałe wróciła do Polski w drugiej połowie lat 80. Wspomina, że dostała wtedy propozycję współpracy z Magdaleną Tesławską przy tworzeniu kostiumów do jednego z ostatnich filmów Wojciecha Jerzego Hasa, niestety musiała odmówić z powodów rodzinnych. – Widocznie tak musiało być, bo kilka miesięcy później Ewa Krauze szukała asystentki. Zgłosiłam się, miałam gruby notes z rysunkami i projektami, pokazałam go i dostałam pracę przy serialu „Mistrz i Małgorzata” Macieja Wojtyszki. To był 1987 rok . Jednak za swój właściwy debiut uznaje „300 mil do nieba” Macieja Dejczera (1989), opowieść o dwóch nastoletnich chłopcach, którzy ukrywają się pod podwoziem ciężarówki jadącej do Szwecji.

Od początku samodzielnej kariery zawodowej Dorota Roqueplo pracowała także przy projektach międzynarodowych. Odpowiadała za kostiumy do realizowanego w warszawskich i gdańskich plenerach „Eminent Domain” („W matni”) Johna Irvina (1990), hiszpańsko-holenderskiego „Belntenebrosa” Pilar Miro (1990) oraz polsko-niemieckiego dramatu Krzysztofa Zanussiego „Życie za życie. Maksymilian Kolbe” (1990). Z tym ostatnim reżyserem spotka się jeszcze przy „Dotknięciu ręki” (1992). Wkrótce, za zaprojektowanie kostiumów z pierwszej dekady XX wieku dostanie swoją pierwszą nagrodę na festiwalu filmów fabularnych w Gdyni. Mowa tu o zapomnianym „Prowokatorze” Krzysztofa Langa z Bogusławem Lindą i Andrzejem Pieczyńskim w rolach głównych.

W kolejnych latach Dorota Roqueplo współpracowała z autorami filmowymi o różnej stylistyce i temperamencie takimi jak Jacek Bromski, Magdalena Łazarkiewicz, Joanna Kos-Krauze i Krzysztof Krauze, Lech Majewski, Olaf Lubaszenko, Magdalena Piekorz, Jan Komasa, Łukasz Barczyk czy Siergiej Łoźnica.

Tworzyła współczesne, miejskie kostiumy do „Lejdis” (2008), w tym pamiętne turbany dla Korby granej przez Annę Dereszowską, a także do „Ki” (2011), czy „Zbliżeń” (2014). Stworzyła też rewelacyjne stroje dopełniające breuglowski świat w „Młynie i krzyżu”. – Do każdego filmu, którego akcja dzieje się w przeszłości, farbuję materiały – współczesne mają inną gamę kolorystyczną. Ale oprócz farbowania patynuję – bywa, że postaci mają po kilka wersji tego samego kostiumu, w różnych fazach zniszczenia, zabrudzenia. Materiał poddaje się obróbce rozmaitymi płynami, proszkami, ściera się go pumeksem – każdy kostiumograf ma swoje sposoby. Uwielbiam patynować, z tego powodu nieżyjący już Henryk Bista nazywał mnie „Patynką” – mówiła w wywiadzie udzielonym portalowi www.interia.pl. Za kostiumy do filmu „Młyn i krzyż” otrzymała nagrodę w Gdyni w 2011, jednocześnie wyróżnioną ją w tym samym roku za przygotowanie strojów realnych i wirtualnych do „Sali Samobójców” Jana Komasy. Festiwalowe jury przyznawało jej podwójne laury już wcześniej, w 2004 za „Pręgi” oraz „Mojego Nikofora”. W ciągu ostatnich dwóch miesięcy na ekranach kin pojawiły się dwie widowiskowe produkcje z kostiumami zaprojektowanymi przez Dorotę Roqueplo: „Miasto’44” Jana Komasy (2014) oraz „Hiszpanka” Łukasza Barczyka (2015).

Moda, kostium, stylizacja

Co ciekawe, Dorota Roqueplo dostała też propozycję doradzania politykom w tworzeniu wizerunku. Kostiumografka nie współpracuje wyłącznie z kinem, tworzy też kostiumy dla teatru, m.in. dla scen warszawskich: Teatru Polskiego, Teatru Polonia i Teatru Komedia oraz Teatru Telewizji.

W licznych wywiadach podkreśla różnicę między modą, stylizacją i kostiumem. – Od samego początku chciałam być kostiumografem. Moda mnie fascynuje, ale jest dla mnie zbyt ulotna, abym mogła poświęcić jej całe życie. Ponadto, przede wszystkim interesuje mnie człowiek, podczas gdy moda skupia się głównie na ubiorze. Nie zależy mi tylko na tym, aby ktoś wyglądał ładnie. Wolę usłyszeć komplement: 'Wow! Ale ta postać nabrała charakteru poprzez kostium’.

Ola Salwa

18.03.2015