Nie żyje Tadeusz Chmielewski

4 grudnia 2016 roku zmarł Tadeusz Chmielewski. Miał 89 lat.

Tadeusz Chmielewski urodził się 7 czerwca 1927 roku w Tomaszowie Mazowieckim. Był jednym z najbardziej lubianych przez publiczność i cenionych przez krytyków reżyserów filmowych, a przy tym znaczącą i wpływową postacią środowiska filmowego. Wspierał to ostatnie zarówno jako wiceprezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich (w trudnych latach 1983-1987), członek Komitetu Kinematografii (1987-1989), oraz producent w Studiu, a następnie Zespole Filmowy „Oko”. W 2010 roku został odznaczony Srebrnym Medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis”, w 2011 roku przyznano mu nagrodą „Orła” w kategorii „Za osiągnięcia życiowe”.

„Chmielewski jak chyba nikt inny w naszym kinie łączy socjologiczną obserwację, komediowy warsztat i poetycką wrażliwość” pisał o twórczości reżysera Michał Oleszczyk, krytyk filmowy i dyrektor artystyczny festiwalu filmowego w Gdyni, gdzie w 2015 roku Tadeusz Chmielewski otrzymał nagrodę Platynowego Lwa za całokształt twórczości. Choć najmocniej jest kojarzony z komediami „Ewa chce spać” (1957) oraz „Jak rozpętałem II wojnę światową” jego realizacyjna, intelektualna i artystyczna wszechstronność nie ogranicza się do tego jednego gatunku filmowego. Tadeusz Chmielewski jest też autorem adaptacji „Wiernej rzeki” Stefana Żeromskiego (1983), niedopuszczanego przez cenzurę przez cztery kolejne lata do kin oraz kryminałów „Dwaj panowie N” (1961) i „Wśród nocnej ciszy” (1978).

Zabawny debiut

Chmielewski uczył się filmowego fachu na Wydziale Reżyserii w Szkole Filmowej w Łodzi, który ukończył w 1954 roku. „Trudno w to uwierzyć, ale kiedy zdawałem do Szkoły Filmowej, a nawet jeszcze przez jakiś czas na studiach, sądziłem, że reżyser to ktoś, kto opisuje wszystko, co ma znaleźć się na ekranie. Nie wiedziałem, że jest to zadanie scenarzysty, nie słyszałem o kimś takim. Może dlatego potem do większości swoich filmów sam pisałem scenariusze i starałem się mieć filmy poniekąd »wyreżyserowane« już na papierze oraz w okresie przygotowawczym” opowiadał w rozmowie z Andrzejem Bukowieckim w „Magazynie SFP” (9/2015). Chmielewski był zresztą jednym z niewielu reżyserów, którzy sami wówczas pisali sobie scenariusze – większość jego kolegów po fachu opierała się na doświadczeniu zawodowych scenarzystów lub dokonywała adaptacji literatury.

W innym wywiadzie z kolei podkreślał, że jego spojrzenie na kino zmieniły francuskie komedie Rene’go Claira i Jacquesa Tatiego. Ale o swojej drodze do debiutu w tym gatunku mówi tak: „Kiedy na czwartym roku studiów w Szkole Filmowej zostałem asystentem reżysera, a ściślej reżyserów – Jana Batorego i Henryka Hetchtkopfa – przy »Podhalu w ogniu«, wiedziałem, że nieubłaganie zbliża się moment, w którym przyjdzie mi zaproponować publiczności coś własnego. Zastanawiałem się, czym by tu zadebiutować, żeby płacić możliwie najmniejszą daninę na rzecz ustroju i władzy, która – mówiąc w uproszczeniu dawała pieniądze na filmy. (…) Stosunkowo najbardziej neutralna wydała mi się komedia. Nauczony przez Antoniego Bohdziewicza, wspaniałego profesora Szkoły Filmowej, dzięki któremu stałem się reżyserem, uważnie śledziłem prasę w poszukiwaniu ewentualnych tematów na film. W jednej z gazet znalazłem wzmiankę o tym, że pewien chłopak o dwa dni za wcześnie przyjechał do miasta, w którym miał rozpocząć naukę. Z powodu chwilowego braku miejsca na nocleg, przyjął ofertę milicji – nocował w komisariacie”. („Magazyn SFP” 9/2015).

Po latach krytyk Bogumił Drozdowski tak pisał o pierwszym filmie Tadeusza Chmielewskiego: „Był to film bez żadnego rodowodu literackiego, którego ranga mogłaby stanowić jakiekolwiek gwarancje dla publiczności, nie poparty ani czarem modnej wtenczas tematyki, ani nawet blaskiem nazwiska realizatora. Komedię filmową »Ewa chce spać« zrealizował na podstawie scenariusza napisanego wspólnie z Andrzejem Czekalskim, debiutant Tadeusz Chmielewski. Sukces filmu był niespodziewany, zaś jednomyślność ocen publiczności, krytyki i sędziów konkursowych międzynarodowych festiwali – zadziwiająca. A sam Chmielewski przesądził o swoim losie na najbliższe dwanaście lat co najmniej, obierając specjalność deficytową, poszukiwaną i potrzebną, ale szalenie trudną i niewdzięczną (…) Chmielewski znalazł się od razu w wąskiej ścisłej czołówce (…) poszukiwaczy, tym ściślejszej zresztą, że właśnie film rozrywkowy jest jego jedyną specjalnością zawodową, a nie jak bywa najczęściej (Wajda, Różewicz, Morgenstern), relaksowym odpryskiem innych zainteresowań”. (KINO 4/1970). „Ewa chce spać” to jeden z najpopularniejszych i najbardziej docenionych debiutów polskiego kina – w 1957 jury festiwalu w San Sebastian przyznało filmowi Złotą Muszlę.

Współpraca z innymi twórcami

Tadeusz Chmielewski wspierał też innych twórców: napisane przez niego scenariusze realizowali Jacek Bromski („U Pana Boga za piecem” z 1998 roku, napisany pod pseudonimem Zofia Miller) oraz Andrzej Czekalski („Pełnia nad głowami” z 1974 roku). W kierowanym przez niego „Oku” powstały filmy Andrzeja Barańskiego, Doroty Kędzierzawskiej, Romana Załuskiego. Jako koproducent wspierał też kolejne pokolenia filmowców – Wojciecha Smarzowskiego („Róża”, 2011), Katarzynę Rosłaniec („Galerianki”, 2009), Julię Kolberger („Jutro mnie tu nie będzie”, krótki metraż, 2010).

W wywiadzie udzielonym z okazji 25-lecia „Oka” zapytany o to, jaką miał koncepcję kierowania zespołem, odparł: „Przede wszystkim żadnego kierowania. To było moje motto. Przeszedłem przez cztery różne Zespoły i wiedziałem czym to pachnie. Reżyser, jak każdy artysta musi być indywidualistą i bronić swojego stanowiska, jak tylko potrafi”. („Oko szeroko otwarte” pod redakcją Anny Wróblewskiej).

Ola Salwa

05.12.2016