Nominacje - Promocja za granicą

W tym roku do Nagrody PISF w kategorii: Promocja polskiego kina za granicą nominację otrzymały cztery festiwale filmowe. Trzy z nich to festiwale polskich filmów: 10. Festiwal Nowego Filmu Polskiego Filmland Polen w Niemczech, 7. Festiwal Filmu Polskiego Kinopolis w Dublinie oraz 10. Festiwal Filmów Polskich Kinoteka w Wielkiej Brytanii. Czwarta nominacja została przyznana 19. Międzynarodowemu Przeglądowi Filmu, Telewizji i Wideo Febiofest w Bratysławie. Przegląd Febiofest jest organizowany przez Asocjację Słowackich Klubów Filmowych oraz Słowacki Instytut Filmowy, którymi kierują Silvia Dubecká i Peter Dubecký – najwięksi popularyzatorzy polskiego kina na rynku słowackim.

 

PISF: Jaka jest specyfika wydarzenia promującego kino polskie, które Państwo organizują?

 

Peter Dubecký (Febiofest): Na Febiofest co roku jedna sekcja programowa jest dedykowana wyłącznie nowemu kinu polskiemu. Sekcje poświęcone wybitnym osobowościom polskiego kina również stały się rdzenną cześcią programu festiwalowego. Co roku zapraszamy gości z Polski, a doroczna nagroda Asocjacji Słowackich Klubów Filmowych za wkład w kino światowe została już kilkakrotnie przyznana Polakom (Wajda, Łoziński, Majewski). ASKF jest wyłącznym dystrybutorem polskiego kina arthouse’owego na terenie Słowacji. Wprowadziliśmy do dystrybucji m.in. „Salę Samobójców” Jana Komasy, „Tatarak” i „Katyń” Andrzeja Wajdy, „W ciemności” Agnieszki Holland, sporo filmów Kieślowskiego i wiele innych polskich tytułów.

 

Grażyna Słomka (Filmland Polen): Filmland Polen to festiwal „zapętlony” – permanentne święto polskiego kina. Odbywa się od marca do grudnia. Polskie filmy pokazywane są w trzech lub czterech miastach (Hamburgu, Hanowerze, Lubece i Bremie) raz w miesiącu przez cały rok. Na całość festiwalowej mapy składają się także wydarzenia specjalne – okazjonalne imprezy interdyscyplinarne jak np. Polska Zadymka Kulturalna, czy związane z ważnymi wydarzeniami przeglądy, jak Rok Chopinowski, 20. rocznica Okrągłego Stołu oraz projekcje w innych miastach, np. w Berlinie, Brunszwiku, Norymberdze. Nie zapominam także o klasyce polskiego filmu i edukacji najmłodszego widza, czyli o pokazach filmów dla dzieci i młodzieży. Rokrocznie skupiam się na prezentacji najciekawszych i najlepszych, nowych filmów fabularnych z roku poprzedzającego rok organizacji festiwalu. Dopełnieniem i atrakcją projekcji są jak zwykle rozmowy widzów z zaproszonymi z Polski twórcami. Było ich u nas na przestrzeni lat już 70-ciu. Organizowane regularnie pokazy z dyskusjami z twórcami z Polski, tłumaczone symultanicznie na język niemiecki, dają naszym widzom możliwość nie tylko zapoznania się ze współczesnymi polskimi dokonaniami filmowymi, ale także spotkania się różnych pokoleń Niemców i Polaków. Z roku na rok Festiwal cieszy się coraz większym zainteresowaniem publiczności niemieckiej.

 

Klementyna Kasprzyk-Kucharz (Kinopolis): Kinopolis – Festiwal Filmu Polskiego w Dublinie ma charakter dorocznego przeglądu, prezentującego klasykę rodzimej kinematografii i jej najnowsze dokonania. Szczególne miejsce w repertuarze zajmuje animacja. Zależało nam na stworzeniu wydarzenia, które zintegruje środowisko polonijne z irlandzkim. Tak też się stało. Irlandczycy nie tylko uczestniczą w Kinopolis jako widzowie czy odbiorcy warsztatów. Irlandzcy wolontariusze biorą udział w promocji, obsługując nasze stanowisko informacyjne, przygotowując spoty reklamowe, kręcąc i montując wywiady podczas trwania wydarzenia, zaś pracownicy naukowi uczelni artystycznych oraz filmowcy wypowiadają się na łamach katalogu festiwalowego, przemawiają podczas otwarcia imprezy i nawiązują kontakty z polskimi twórcami filmowymi, którzy są naszymi gośćmi.

 

Marlena Łukasiak (Kinoteka): Festiwal Kinoteka jest wydarzeniem interdyscyplinarnym, którego oczywiście najważniejszą częścią są pokazy filmowe, ale zawsze staramy się je obudować imprezami muzycznymi, dyskusjami, projekcjami, instalacjami wideo, wystawami, a ostatnio także warsztatami i konkursami. Celem naszego festiwalu jest dotarcie do mieszkańców Wielkiej Brytanii, których interesuje kino europejskie, dlatego też współpracujemy z wieloma brytyjskimi krytykami i organizacjami (takimi jak British Film Institute, BAFTA etc.), które pomagają nam zaprezentować polskie kino w szerszym, europejskim kontekście. Temu celowi służył także pomysł zaproszenia dziesięciu polskich i brytyjskich twórców filmowych do wybrania najważniejszych polskich filmów, które zaprezentowaliśmy podczas jubileuszowej, 10. Kinoteki.

 

PISF: Czy promowanie polskiego kina za granicą wymaga wielkiego samozaparcia? Co jest najtrudniejsze w tej pracy?

 

Peter Dubecký (Febiofest): Promocja filmów arthouse’owych, niezależnie od tego z jakiego kraju pochodzą, jest dzisiaj długą, wymagającą i trudną podróżą. Słowacja jest małym krajem, w którym filmy komercyjne, podobnie jak gdziekolwiek indziej na świecie, wdarły się do wszystkich kin. Nasz główny wysiłek koncentrujemy właśnie na opieraniu się silnemu wpływowi kina komercyjnego i prezentowaniu tej innej – artystycznej strony kinematografii. Dla przykładu w zeszłym roku „Sala Samobójców” była najczęściej oglądanym tytułem w naszych klubach filmowych. To było wspaniałe, ponieważ lubimy wchodzić w interakcje z młodymi ludźmi, a dzięki temu filmowi mogliśmy nawiązać z nimi komunikację i pokazać współczesne problemy społeczne. Stworzyliśmy specjalne materiały metodologiczne, które w połączeniu z filmem, pozwoliły młodzieży licealnej sporo się nauczyć.

 

Grażyna Słomka (Filmland Polen): Przez 15 lat pracy w Hanowerze z projektem – Filmland Polen i 10 lat Festiwalu Nowego Filmu Polskiego w czterech miastach niemieckich i… łącznie 30-tu latach mojej pracy zawodowej z filmem, każdego dnia wyobrażałam sobie Syzyfa Szczęśliwego. Szczęście buduję na nadziei i wierze, że dzieląc się z innymi polskim filmem, uda mi się zaszczepić w nich uznanie dla jego twórców. Nie jest łatwo promować polskie filmy zarówno w Polsce, jak poza granicami kraju… i to szczególnie w Niemczech, jednak to nie powód by ustąpić. W polskich kinach nie ma filmów niemieckich, w niemieckich polskich. Może obie strony są zainteresowane własną kulturą, ale jakoś nie umieją mówić o niej do innych. Na początku pokazy Filmland Polen były głównie okazją do nadrabiania zaległości filmowych i spotkań Polaków mieszkających w Niemczech. Dopiero z czasem pojawili się Niemcy i to tylko ci, którzy znali język angielski, ponieważ filmy polskie miały tylko napisy angielskie. Niemieckie napisy pojawiły się u nas już i dopiero 7 lat temu, dzięki wsparciu finansowemu najpierw IAM, potem SFP i PISF.

 

Jak zwykle największym problem były pieniądze. Aby umożliwić pozyskiwanie finansów i sprawniejszą realizację festiwalu od roku 2004 głównym organizatorem festiwalu Filmland Polen jest Stowarzyszenie o nazwie Deutsch-Polnisches FilmForum e.V. Hannover, które założyłam z grupą przyjaciół. To formalnie rozwiązało wiele problemów. A w kwestii finansowej rozwiązaniem największych problemów było powstanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. To PISF daje nam największe wsparcie, chociaż pozyskujemy też środki od niemieckich sponsorów. Najtrudniej jednak jest w mojej pracy przekonać prasę niemiecką, że warto polskie kino promować i o nim pisać. Wydawcy nie widzą w nas atrakcyjnego towaru, a jedynie „trudne dywagacje zbyt głęboko zanurzone w lokalnym kontekście”. Ale i w tej kwestii w ostatnich 2 latach coś drgnęło. Pocieszam się, że szczególnie niemieccy widzowie, jeśli już do kina przyjdą, są zawsze zadowoleni i chwalą nasze filmy szczerze.

 

Klementyna Kasprzyk-Kucharz (Kinopolis): Promowanie polskiego kina za granicą wymaga ogromnego samozaparcia dlatego, że polega na wychodzeniu „na zewnątrz”. Zależy nam przede wszystkim, by dotrzeć do irlandzkiego odbiorcy. Kiedy zaczynaliśmy, mieszkałam w Irlandii zaledwie od kilku miesięcy. Jako autorka programu Kinopolis musiałam poznać lepiej irlandzką mentalność i kulturę, przyjrzeć się strategiom promocyjnym, stosowanym na Zielonej Wyspie. Pomogła mi w tym praca w charakterze dziennikarza prasowego i korespondentki TVP Polonia, ale także zawdzięczam wiele moim współpracownikom w Dublinie. Chodzi o przedstawicieli Polonii, profesjonalistów, którzy godzą czas poświęcony festiwalowi ze swoimi codziennymi obowiązkami zawodowymi. Mówię tu o Kasi Żukowskiej, Annie Pospieszyńskiej i Sabinie Wasik, o Nikoli Sękowskiej z działu kulturalnego ambasady RP, a także o wolontariuszach. W dobie kryzysu sporą trudność stanowi też pozyskiwanie środków finansowych, czym zajmują się moi współpracownicy w Gdyni. Od początku aż do dzisiaj największe wsparcie swoich działań otrzymuję od Leszka Kopcia, Prezesa Zarządu Pomorskiej Fundacji Filmowej.

 

Marlena Łukasiak (Kinoteka): Myślę, że promowanie polskiego kina za granicą z roku na rok staje się łatwiejsze. Powstaje coraz więcej filmów o międzynarodowym potencjale, z których przynajmniej 2-3 rocznie wprowadzanych jest do dystrybucji przez prestiżowe brytyjskie firmy takie jak Artificial Eye czy Metrodome. Coraz więcej młodych polskich reżyserów docenianych jest przez brytyjskich krytyków, a ci z większym dorobkiem, jak np. Agnieszka Holland, Jerzy Skolimowski czy Andrzej Żuławski mają na Wyspach status twórców kultowych. To właśnie o pokazy ich filmów zabiega kino w Barbican Centre czy galeria Tate Modern. Ale właśnie z pokazami filmów tych reżyserów są, wbrew pozorom, największe problemy wynikające z braku kopii o dobrej jakości. Większość liczących się kin chce pokazywać tylko odnowione kopie, wiedząc, że widz, dla którego jakość obrazu nie ma znaczenia, obejrzy sobie dany film na You Tube. Tak samo wygląda sytuacja, jeśli chodzi o wydawanie filmów na DVD – dystrybutorów interesują tylko odrestaurowane wersje.

 

PISF: Czy widzowie festiwalu to głównie Polonia czy publiczność jest bardziej zróżnicowana?

 

Peter Dubecký (Febiofest): Wydaje mi się, że współczesnym polskim kinem czy też ważnymi polskimi filmami w ogóle, interesuje się szeroka widownia. Publiczność naszych klubów filmowych czy słowaccy studenci kierunków związanych z filmem, to w dużej mierze wielbiciele polskiego kina.

 

Grażyna Słomka (Filmland Polen): Dziś naszą publiczność stanowi już pół na pół Polonia i Niemcy. Czasem nawet, kiedy pokazujemy głośne filmy, takie jak „Katyń” A. Wajdy czy „Młyn i krzyż” L. Majewskiego salę wypełniają głównie niemieccy widzowie. Tak naprawdę publiczność, w szczególności niemiecką, przyciąga możliwość rozmowy z polskimi artystami – spotkania od początku były tłumaczone na język niemiecki. W Niemczech okazji do „dotknięcia” prawdziwego artysty w kinie jest bardzo niewiele. To, że nasze pokazy wzbogacane są spotkaniami z twórcami, na pewno wielu niemiecki widzów dziwi, ale i elektryzuje zarazem.

 

Klementyna Kasprzyk-Kucharz (Kinopolis): Publika Kinopolis jest zróżnicowana. Oprócz Polaków i Irlandczyków wśród widzów spotkać można Rosjan, Czechów, Hiszpanów, Włochów i Japończyków, szczególnie podczas pokazów polskiej animacji.

 

Marlena Łukasiak (Kinoteka): Nasza widownia jest bardzo różnorodna i zależy w dużej mierze od rodzaju filmu i kina, w którym odbywa się projekcja. Na współczesne polskie filmy przychodzi sporo Polaków, ale bardzo często z brytyjskimi partnerami lub przyjaciółmi. Natomiast na pokazy videoartów czy polskiej klasyki przychodzą głównie kinomani, którzy przeczytali o festiwalu w prasie brytyjskiej, takiej jak „Sight & Sound” czy „The Guardian”.

 

PISF: Jak oceniają Państwo kondycję polskiego kina? Czy przez ostatnie lata wiele się zmieniło?

 

Peter Dubecký (Febiofest): Jakość i zróżnicowanie polskiego kina ogromnie wzrosły. Widać to także na naszym festiwalu. W 2013 roku wprowadziliśmy konkurs filmów krótkometrażowych Czwórki Wyszehradzkiej. Wygrał go film polski – „Gwizdek” Grzegorza Zaricznego.

 

Grażyna Słomka (Filmland Polen): Jaka jest kondycja polskiego kina? Można śmiało powiedzieć, że całkiem niezła. W Polsce kręci się dobre filmy, o czym świadczy też ich udział i nagrody na wielu międzynarodowych festiwalach. Należy zauważyć, że w filmach z ostatnich kilku lat większy nacisk kładzie się na staranność narracji i precyzję kompozycji. To jedna z najważniejszych i najbardziej istotnych zmian. Pojawiło się parę ważnych debiutów, paru niedawnych debiutantów potwierdziło swoją klasę, a i mistrzowie pokazali nowe filmy, choć nie zawsze wybitne. Owszem, ciągle jeszcze scenariusze w Polsce nie należą do najlepszych, to nasza „pięta achillesowa”… obok finansów . To dwie główne bolączki naszego kina. Gdyby polskie budżety były większe, to i poziom filmów byłby o wiele większy. Mamy przecież tylu wyśmienitych reżyserów, operatorów i aktorów. Polskie kino zdecydowanie zyskało na formie, objawiły się też w nim nowe treści związane z przeszłością. W dwadzieścia kilka lat po odzyskaniu przez nasz kraj wolności, polskie kino zaczęło się wreszcie rozliczać z Peerelem. Filmowcy częściej zastanawiają się nad tym, skąd przyszliśmy, by lepiej zrozumieć, kim jesteśmy dziś i dokąd zmierzamy.

 

Klementyna Kasprzyk-Kucharz (Kinopolis): Niewątpliwie w Polsce powstaje dużo więcej filmów niż przed dekadą. Ufam, że konsekwencją nie stanie się spadek ich jakości. Cieszę się, że zaczynamy sięgać po tematykę uniwersalną, tworzyć obrazy zróżnicowane formalnie, dawać szansę debiutantom, co umożliwia nam uzyskanie wyższego statusu w świecie. W ostatnim dziesięcioleciu wzrosła liczba przeglądów polskich filmów za granicą. Więcej obrazów przechodzi selekcję festiwali międzynarodowych i zyskuje nagrody. Wszystko to przyczynia się do poszerzenia rynku dystrybucyjnego.

 

Marlena Łukasiak (Kinoteka): Myślę, że polskie kino ma się bardzo dobrze, a już za chwilę będzie miało się znakomicie. Stworzenie stabilnego systemu finansowania produkcji filmowych oraz ich promowania przynosi rezultaty. Nie tylko coraz częściej polskie filmy goszczą na międzynarodowych festiwalach, ale coraz więcej polskich reżyserów realizuje międzynarodowe filmy dla międzynarodowej publiczności.

 

PISF: Jak widzą Państwo przyszłość swojego festiwalu? Co jeszcze chcieliby Państwo rozwinąć?

 

Peter Dubecký (Febiofest): Mamy wiele pomysłów i kilka inspirujących projektów. To, czego potrzebujemy, to finansowe wsparcie tych aktywności. Jesteśmy niezmiernie wdzięczni za wieloletnią współpracę i wsparcie Instytutu Polskiego w Bratysławie. Będziemy dążyć do doskonalenia i poszerzania wzajemnego dialogu z Polakami.

 

Grażyna Słomka (Filmland Polen): „…teatr mój widzę ogromny… , a i pomysłów mi nie brakuje. Jeśli w dalszym ciągu będę miała możliwość pozyskania wsparcia finansowego z PISF-u i innych instytucji, to nie obawiam się o przyszłość Filmland Polen. Dzięki długoletniej wytrwałości i uporowi w realizacji i dążeniu do celu, udało się nam zjednać sympatię nie tylko Polonii, ale przede wszystkim instytucji i wielu widzów niemieckich, którzy poprzez nasze działania przez cały rok poznają swoich sąsiadów – Polaków. Zapewne właśnie dzięki tym działaniom promocyjnym, wielu z gości pozbyło się uprzedzeń, inni zrewidowali stereotypy, a jeszcze inni zaprzyjaźnili się z Polakami, doceniając ich artystów, złożoność historii i zawiłości mentalno-obyczajowe. To bardzo istotne i jakże ważne osiągnięcie w zbliżaniu naszych narodów. Najważniejsze to jak mawia artysta: „… róbmy swoje”.

 

Klementyna Kasprzyk-Kucharz (Kinopolis): W przyszłości chcielibyśmy, aby Festiwal Filmu Polskiego w Dublinie przyznawał nagrodę publiczności dla najlepszego obrazu. W najbliższym czasie chcielibyśmy stworzyć nowocześniejszą i bardziej dynamiczną stronę internetową, ale na to potrzeba środków. Dobrze byłoby zaangażować w promocję więcej lokalnych mediów. Jako autorka programu festiwalowego marzę o zaproszeniu polskiego kompozytora muzyki filmowej światowej sławy. Zyskalibyśmy na prestiżu, gdyby przyjęcie otwierające 10. edycję Kinopolis (mam nadzieję, że doczekamy) zaszczycił swoją obecnością irlandzki Minister Kultury.

 

Marlena Łukasiak (Kinoteka): Mam nadzieję, ze uda nam się w najbliższych latach rozwinąć część warsztatową oraz wprowadzić możliwość oglądania festiwalowych filmów przez internet. Nasze biuro mieści się w Londynie i chociaż Kinoteka co roku odbywa się także w kilku innych miastach Wielkiej Brytanii, chcielibyśmy, aby w przyszłości każdy mieszkaniec Wysp mógł uczestniczyć w festiwalu.

 

Uroczysta gala wręczenia Nagród PISF tegorocznym laureatom odbędzie się 10 września 2013, podczas 38. Gdynia – Festiwal Filmowy.

 

Zebrała Kalina Cybulska

03.09.2013