Panel "Małe jest piękne… czasami"

11 grudnia, w ramach szczytu audiowizualnego „Od MEDIA do Kreatywnej Europy. Doświadczenia programu MEDIA w nowych krajach członkowskich. Wyzwania na przyszłość”, odbył się panel dyskusyjny pt. „Małe jest piękne… czasami”, moderowany przez polską przedstawicielkę Eurimages Irenę Strzałkowską, w którym wzięła udział dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz oraz producenci filmowi z krajów europejskich.

 

Dyskusja skoncentrowała się wokół problemów, z którymi mierzą się przedstawiciele małych kinematografii. Co zrobić, gdy kraj jest tak mały, a jego językiem mówi tak niewielu ludzi, że nawet gdyby każdy obywatel poszedł na film do kina dwa razy, to wciąż nie uda się odzyskać zainwestowanych weń pieniędzy?

Problemy rynku filmowego

Dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej przybliżyła uczestnikom konferencji problemy polskiego rynku filmowego, wyrażając opinię, iż producenci małych europejskich kinematografii, spotykają się z podobnymi przeciwnościami. Agnieszka Odorowicz zwróciła uwagę na trzy główne zagadnienia.

 

Pierwsze z nich dotyczyło gromadzenia budżetu na produkcję: – Polscy producenci nie mają wsparcia ze strony telewizji publicznej, która nie ma funduszy na inwestowanie w produkcje filmowe. Nawet jeżeli Polski Instytut Sztuki Filmowej decyduje się na wsparcie jakiegoś projektu, nie znaczy to, że film powstanie, ponieważ producent spotka się z wieloma przeszkodami próbując uzbierać pozostałe 50 procent budżetu.

 

Dyrektor PISF mówiła również o problemach z odzyskiwaniem pieniędzy z dystrybucji filmów: – Polski rynek filmowy jest dość płytki. Ze statystyk wynika, że przeciętny Polak chodzi do kina jedynie raz w roku, co zniechęca prywatnych przedsiębiorców do inwestowania w rynek. Nawet jeżeli film ma sporą widownię w kinach, nie oznacza to wcale, że pieniądze wrócą do producenta, który jest zazwyczaj zdany na łaskę dystrybutora czy agenta sprzedaży. Mali producenci często nie są w stanie wynegocjować dobrych warunków umowy.

 

Agnieszka Odorowicz zwróciła również uwagę na fakt kurczenia się kinowego obiegu filmów: – Młodzi ludzie wolą oglądać filmy w Internecie. Widownia w kinach w Polsce w tym roku spadła o ok. 20 procent. To ogromnie dużo (…). Problem piractwa powinien być rozwiązany na ogólnoeuropejskim szczeblu.

Budżety filmów małych kinematografii

Litewscy producenci próbowali zdefiniować problem nadawców telewizyjnych, którzy nie chcą wspierać narodowych kinematografii: – Problem z nadawcami telewizyjnymi jest taki, że po pierwsze oni nie są miłośnikami filmu, a po drugie nie wiedzą, jak się filmy produkuje – mówiła Rasa Miskinyte, która wyraziła opinię, że jeżeli to się nie zmieni, to nie ma perspektyw na poprawę sytuacji. Uljana Kim, producentka z Litwy, podsumowała 17 lat swojej pracy mówiąc: – Zawsze każda produkcja filmowa zaczyna się dla mnie tak samo. Mam wątpliwości, jak ją dopiąć, jak dać radę ją zrealizować. Budżety naszych filmów dla producentów zachodnich byłyby budżetami zerowymi. My operujemy maksymalnie kwotą 1,5 miliona euro.

 

Dyrektor PISF zastanawiała się, w jaki sposób można przyciągnąć na rynek pieniądze: – Czy Unia Europejska powinna współfinansować europejskie filmy? Moim zdaniem tak. Kooperacja pomiędzy krajami, szczególnie z tej części Europy z której pochodzimy my, nie jest rozwiązaniem wystarczającym. Zatem pomysł utworzenia funduszu wspierającego produkcje filmowe w szczególności z małych krajów, które mają problem z obiegiem kulturalnym, jest mądry. Kolejnym zagadnieniem jest próba przekonania rządów, żeby wprowadzały zachęty podatkowe, bo to może przyciągnąć na rynek prywatne pieniądze.

Problemy z dystrybucją

Ieva Norviliene, producentka z Litwy, wyraziła przekonanie, że szansą na poszerzenie obiegu dystrybucyjnego dla filmów małych producentów, są koprodukcje z innymi krajami. Jej zdaniem Unia Europejska powinna jeszcze bardziej tę dystrybucję wspierać – szczególnie jeżeli film jest zrealizowany w mało popularnym języku. Jožko Rutar ze Słowenii stwierdził, że małe kraje powinny umieć traktować swą filigranowość jak zaletę: – Jeżeli chcemy osiągnąć sukces, powinniśmy zająć się całym procesem powstawania filmu oraz jego dystrybucją, bo w ten sposób będziemy w stanie wyedukować swoją publikę.

 

Przedstawiciel łotewskiego Narodowego Centrum Filmowego, Uldis Dimisevskis zauważył, że kraje naszego regionu rzadko ze sobą współpracują: – Moim zdaniem musimy eksplorować temat regionalnych koprodukcji. To jest coś, w co warto zainwestować pieniądze. Cypryjski producent Andreas Pantzis zauważył również brak obiegu filmów małych krajów między sobą: – Jeśli w Europie rozmawiamy o kinie, to rozmawiamy o pięciu kinematografiach: włoskiej, hiszpańskiej, francuskiej, niemieckiej i brytyjskiej. (…) Dlaczego jest tak, że nasze małe kraje nie dbają o dystrybucję naszych filmów między sobą. To powinno być wsparte przez Unię Europejską. Chciałbym na Cyprze zobaczyć filmy litewskie, łotewskie czy bułgarskie.

Kurczenie się rynku

Litewski producent Kestutis Drazdauskas przyznał, że dystrybucja kinowa w jego kraju również dramatycznie zmalała: – Litwa w ostatnim roku straciła 25 procent widowni kinowej. Europie potrzebne jest bardziej scentralizowane podejście do zagadnienia dystrybucji filmowej. Pracująca dla programu MEDIA, Irina Orssich zaproponowała inne spojrzenie na problem piractwa internetowego: – Myślę, że ludzie, którzy piratują nasze filmy, są również potencjalnym źródłem dochodu. Powinniśmy przestać patrzeć na nich, jak na wrogów i udostępnić im rozwiązania systemowe, które sprawiłyby, ze zaczęliby za oglądane w Internecie filmy płacić.

 

Francuz Andre Lange przedstawił sposób, w jaki jego kraj radzi sobie z obroną rynku: – We Francji operatorzy VoD również uiszczają opłatę na rzecz narodowego instytutu filmowego. W najbliższym czasie Francja skłoni także największe koncerny, takie jak Google, Netfilx, iTunes do składania się na fundusz. Wy również powinniście o takim rozwiązaniu pomyśleć.

 

Kalina Cybulska

12.12.2013