Pierwsza rocznica śmierci Andrzeja Żuławskiego

17 lutego 2017 roku mija pierwsza rocznica śmierci Andrzeja Żuławskiego.

Andrzej Żuławski urodził się 22 listopada 1940 roku we Lwowie. Tuż po zakończeniu II wojny światowej wyjechał z rodziną do Francji. W latach 1959-60 studiował na Wydziale Reżyserii IDHEC. Ukończył filozofię na paryskiej Sorbonie. Jest jednym z nielicznych polskich reżyserów, którzy zyskali sławę, rozgłos i uznanie na świecie. W jego filmach grały gwiazdy światowego formatu (m.in. Isabelle Adjani, Klaus Kinski, Sophie Marceau). Był członkiem Europejskiej Akademii Filmowej (EFA). W Polsce przeszedł drogę od zdolnego filmowca-intelektualisty do obyczajowego skandalisty. Mówiono o nim: „enfant terrible polskiego kina”.

Z ziemi francuskiej do Polski

Po studiach postanowił wrócić do kraju swojego wczesnego dzieciństwa. Pierwsze kroki w filmie stawiał jako asystent Andrzeja Wajdy, najpierw na planie „Samsona”, a potem „Popiołów”.

„Kiedy w 1964 roku Andrzej Wajda zaangażował mnie do »Popiołów«, zwolniłem się ze szkoły teatralnej. Mój profesor filozofii Stefan Morawski wziął mnie wtedy do siebie i powiedział: »Panie Danielu, jako człowiek bardzo młody ma pan szansę spędzić czas w towarzystwie wybitnego intelektualisty (Wajda nie miał wtedy jeszcze 40 lat) oraz ludzi, którzy go otaczają. Niech pan tego nie zmarnuje«. A jego najbliższym człowiekiem, obok pisarzy takich jak Jerzy Andrzejewski, Tadeusz Konwicki czy też Stanisław Dygat, był zaledwie 24-letni wówczas Andrzej Żuławski. (…) To on jako II reżyser, a nie Wajda który był wtedy bardzo zajętym człowiekiem, zaczął mnie kształtować nie tylko jako aktora, ale także człowieka. Sugerował, jak powinienem patrzeć na świat, sztukę czy historię. To z Andrzejem Żuławskim, który był ode mnie kilka lat starszy, spędzałem wówczas najwięcej czasu” – wyznał Daniel Olbrychski na spotkaniu wspomnieniowym po śmierci reżysera.

W latach 60. młody Żuławski pisał też recenzje filmowe, które ukazywały się na łamach tygodnika „Film”. Jako samodzielny reżyser zadebiutował w 1967 roku fabularno-telewizyjną „Pieśnią triumfującej miłości” z Beatą Tyszkiewicz w roli głównej. Film, do którego scenariusz napisał wespół ze swoim ojcem, znanym prozaikiem i dyplomata Mirosławem Żuławskim (1913-1995), przyniósł mu wyróżnienie amerykańskiej Akademii Sztuki i Wiedzy Telewizyjnej w Los Angeles. Wspólnie pracowali również nad kolejnym projektem telewizyjnym „Pavoncello”. Na szerokie filmowe wody wypłynął pełnometrażową fabułą „Trzecia część nocy”. Zagrała w niej jego późniejsza, pierwsza żona Małgorzata Braunek. Za „oryginalne podjęcie tematyki wojennej i sugestywną ekspresję wizualną” film został wyróżniony Jantarem na Koszalińskim Festiwalu Debiutów Filmowych „Młodzi i Film” (1973), a sam reżyser otrzymał prestiżową Nagrodę im. Andrzeja Munka (przyznawała ją Szkoła Filmowa w Łodzi). Swoją artystyczną klasę potwierdził w kolejnym obrazie zatytułowanym „Diabeł”. W obu produkcjach wystąpiła jego pierwsza żona, słynąca z niezwykłej urody aktorka, Małgorzata Braunek. Premiera kolejnego polskiego filmu Żuławskiego odbyła się dopiero w 1987 roku. „Na srebrnym globie”, które realizował na podstawie tekstu autorstwa swojego stryjecznego dziadka Jerzego Żuławskiego, w wyniku krytyki i blokady ze strony ówczesnych władz, powstawało – z długą kilkuletnią przerwą – w sumie 11 lat.

W gwiazdorskim kręgu

Kolejne cztery filmy Andrzej Żuławski zrealizował już we Francji. W „Najważniejsze to kochać” wystąpili m.in. Romy Schneider i Klaus Kinski. Do „Opętania” zaangażował Isabelle Adjani, która zdobyła za tę kreację nagrodę za najlepszą rolę kobiecą na MFF w Cannes. W „Kobiecie publicznej” mogliśmy podziwiać Valerie Kaprisky, a w „Narwanej miłości” zagrała Sophie Marceau, przyszła trzecia żona reżysera. U swojego męża wystąpiła jeszcze, również w pierwszoplanowych kreacjach, w takich filmach jak: „Moje noce są piękniejsze niż twoje dni”, „Błękitna nuta” i „Wierność”.

Co ciekawe, Andrzej Żuławski też czasami przechodził na drugą stronę kamery. Joy Fleury obsadził go w „Tristesse et beaute”, gdzie wystąpił razem z legendą brytyjskiego kina Charlotte Rampling. Zagrał też m.in. Antoine’a Gercourta w „Niebezpiecznych związkach” Josee’ego Dayana u boku gwiazd francuskiej kinematografii: Catherine Denevue oraz Nastassji Kinski.

Był wolnym człowiekiem

Po skończeniu „Na srebrnym globie” Andrzej Żuławski znów wyjechał do Francji. W Polsce pojawił się ponownie dopiero w połowie lat 90., aby nakręcić „Szamankę” z młodą modelką Iwoną Petry oraz przeżywającym wówczas drugą filmową młodość Bogusławem Lindą w obsadzie. Zrealizowany na podstawie scenariusza Manueli Gretkowskiej film balansował na granicy erotyki i pornografii. Co gorsza, spowodował też podobno załamanie psychiczne odtwórczynią głównej roli i wywołał skandal obyczajowy. Reżysera zalała fala krytyki, zarówno ze strony mediów jak i Kościoła.

Swoje kolejne dzieło, wspomnianą już „Wierność”, zrealizował w 2000 roku ponownie we Francji. W tym samym roku Jakub Skoczeń zrealizował biograficzny dokument pod znamiennym tytułem „Żuławski o Żuławskim”. Rok później bohater tego filmu został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, potem otrzymał również francuską Legię Honorową. Jego ostatni, zrealizowany po 15 latach przerwy film, łączy w sobie wątki polskie i francuskie, ale jego przesłanie jest uniwersalne. „Kosmos” stanowi oryginalną próbę adaptacji ostatniej powieści Witolda Gombrowicza, wydanej pod tym samym tytułem. Obaj autorzy byli emigrantami. Obaj ostatnie lata życia spędzili we Francji. „”Kosmos” to nie tylko czarna, surrealistyczna komedia – to film metafizyczny. Człowiek – włącznie z samym autorem – ukazany jest jako istota odrażająca. Jednak pytanie, które przenika niemal wszystkie książki i filmy Andrzeja Żuławskiego – a ten film w szczególności – prowadzi dalej. Chodzi o to, jak przekroczyć ludzkie spojrzenie? Jak, opisując zło, dojść do dobra, objawienia, epifanii? I jak to osiągnąć poza religią, którą Żuławski uważał za jedno ze źródeł zła? – pisał w swojej recenzji Tadeusz Sobolewski („Gazeta Wyborcza”, 30 czerwca 2016 r.). Na MFF w Locarno Andrzej Żuławski zdobył za ten obraz nagrodę za reżyserię. Pierwszą taką w swojej karierze. Zmarł kilka miesięcy później w Warszawie. „To był blitzkrieg. Ojciec odszedł bardzo szybko. Myślę, że była to jego decyzja. (…) Myślę też, że taka była jego wola. Przez całe życie był wolnym człowiekiem” – wyznał jego najstarszy syn, Xawery Żuławski, podczas wspomnianego już spotkania, które pod koniec lutego 2016 roku odbyło się w stołecznym kinie Kultura.

Marcin Zawiśliński 

17.02.2017