Prace scenariuszowe według Voglera

We wtorek Christopher Vogler wygłosił w Warszawie otwarty wykład na temat developmentu scenariusza.

 

Ten amerykański wykładowca i menadżer rozwoju projektów w Hollywood, autor przewodnika dla pisarzy pt. „Podróż autora. Struktury mityczne dla scenarzystów i pisarzy”, jest światowym autorytetem konstrukcji scenariusza. Pracował dla wytwórni Disney, Fox 2000 i Warner Bros. W czasie Festiwalu w Gdyni prowadził warsztaty dla sześciu wybranych autorów polskich scenariuszy, debiutantów i twórców pracujących nad drugim filmem.

Widz zasypia

– Podstawy konstrukcji każdego scenariusza to identyfikacja z bohaterem, odczuwane przez niego niebezpieczeństwo lub brak czegoś. Bohater zwykle chce czegoś, a tak naprawdę potrzebuje czego innego, ale tego widz dowiaduje się na końcu – mówił Vogler. – Chodzi o to, żeby obudzić bohatera i w ten sposób także publiczność. Zawsze właśnie to radzę: pisać scenariusz wyobrażając sobie, że widz zasypia i trzeba go jakoś poruszyć.

Przemiana bohatera

Każda scena powinna oznaczać kolejne trudności dla bohatera – jest on tak silny, jak przeciwieństwo, z którym sobie radzi. Najważniejsza jest oczywiście przemiana bohatera, która powinna być widoczna w tekście także dla aktora, który musi widzieć wyraźnie etapy tej metamorfozy – kontynuował Vogler. – Pamiętajmy też, że wyrzucając niepotrzebne rzeczy ze scenariusza, wzbogacamy go, a nie zubażamy. Niech zostanie to, co najważniejsze. Dialog na przykład, szczególnie w scenach kulminacyjnych, powinien być ograniczony do minimum. Widz musi widzieć wszystko w oczach bohaterów. Ludzie chcą w kinie mocnego przeżycia, śmierci fizycznej lub emocjonalnej. I trzeba im to dać.

Hollywoodzki schemat

– Hollywood patrzy na widzów jak rodzic, który chce ich czegoś nauczyć, opowiedzieć bajkę na dobranoc. W Europie natomiast traktuje się publiczność jak ludzi dorosłych: nie ma potrzeby dopowiadania o czym jest historia, bo wierzy się, że odbiorca sam ją zrozumie – podkreślał wartości kina ze starego kontynentu. – Tymczasem wiele projektów, które tu w Polsce konsultowałem, ma aspiracje, aby być filmami „hollywoodzkimi”, osadzonymi jedynie w polskich warunkach. Radzę uważać na tę konstrukcję, bo może zabić historię.

 

Wizyta Christophera Voglera w Polsce była współfinansowana przez PISF – Polski Instytut Sztuki Filmowej.

 

Aleksandra Różdżyńska

 

18.05.2012