Premiera Studia Munka za nami

Wczoraj w warszawskim kinie Kultura odbyła się kolejna z cyklu premier filmów krótkometrażowych wyprodukowanych przez Studio Munka, działające przy Stowarzyszeniu Filmowców Polskich. Pokazano trzy dokumenty, animację i fabułę.

 

Projekcje rozpoczęła animacja Marcina Wojciechowskiego „Distance” – autorski eksperyment z pogranicza filmu i grafiki. Obraz jest próbą pokazania stanów psychiki, zachowań i napięć towarzyszących codziennej komunikacji między dwojgiem ludzi.

 

– Zostałem niedawno ojcem, próbuję się w tym odnaleźć. Mój następny film też będzie trochę o tym, jak się pozbierać – żartował autor.

Kameralny portret

Bohaterką dokumentu „Księżniczka i mur” Małgorzaty Kozery jest sześcioletnia Kasia, dziewczynka z mnóstwem energii, marzeń i planów, marząca o byciu gwiazdą. Film to kameralny portret jej i otoczenia w którym dorasta.

 

– Czy ciężko było namówić bohaterów, żeby zgodzili się wystąpić w twoim dokumencie? – pytała prowadząca spotkanie po projekcjach Ola Salwa, redaktorka Portalu Filmowego (www.portalfilmowy.pl).

 

– Zajęło mi to trzy minuty – odpowiedziała reżyserka. – Poznaliśmy się na podwórku i od razu mieliśmy dobry kontakt. Wcześniej rok szukałam odpowiednich osób. Podoba mi się, że Kasia sama spełnia swoje marzenia. Relacja z bohaterami filmu jest zresztą zawsze obustronna. Ci dzięki swojemu bardzo pozytywnemu stosunkowi do życia pomogli mi podjąć wiele ważnych decyzji.

 

„Jajko i kura”, drugi z prezentowanych dokumentów, wyreżyserowany przez Ewę Podgórską, ukazuje tak zwane „Kręgi”, czyli nieformalne ośrodki, gdzie kobiety w różnym wieku dzielą się swoimi doświadczeniami. Ważne w filmie są relacje matek i córek.

 

– Przed zdjęciami oglądałam i dokumentowałam różne ośrodki i uznałam, że ten jest najbardziej przyjazny i przystępny. A jednocześnie jest to interesujące miejsce, bo mało ludzi tam bywa – tłumaczyła reżyserka. – Dbałam o to, by nie skrzywdzić moich bohaterów, nie pokazać za dużo. Nikt nie powinien żałować, że wystąpił w moim filmie.

Piłka nożna

Bohater „Gwizdka” Grzegorza Zaricznego, trzydziestoletni Marcin, postanawia zostać sędzią piłkarskim. Okazuje się jednak, że do tej pracy trzeba być równie silnym co piłkarze, kibice i działacze, czego bohater się nie domyślał.

 

– Ponieważ sam jestem sędzią najniższej rangi i nigdy nie awansowałem, w takim właśnie środowisku znalazłem Marcina. Zawsze staram się robić dokumenty o tym, co dzieje się wokół mnie – uważam, że najtrudniej jest nakręcić film o prostych ludziach – mówił reżyser. – Dlatego też bardzo nie chciałem sztucznie kreować rzeczywistości, zmuszać bohatera do czegoś, sugerować jakieś wybory. Pamiętajmy, że podjęcie decyzji o tym, że robi się o kimś film, jest na całe życie. Bo przecież ten materiał zostaje na zawsze – to wielka odpowiedzialność.

Nowe narzędzia komunikacji

Ostatnim pokazanym filmem była krótka fabuła „Offline” Jana P. Matuszyńskiego, zrealizowana w ramach programu „30 minut”. Jej bohaterem jest nastoletni Kacper, który zna Anię od jakiegoś czasu. Okazuje się jednak, że ta idealna wręcz dziewczyna nie istnieje naprawdę. Mimo to Kacper postanawia ją odnaleźć. Tematem filmu są wyobrażenia o świecie, jakie może kreować Internet. W roli głównej wystąpił Maciej Musiał, a partnerują mu m.in. Lesław Żurek i Janusz Chabior.

 

Czy nie sądzisz, że trudniej dziś się porozumieć z innymi, mimo tylu portali społecznościowych i innych nowych narzędzi komunikacji? – pytała reżysera Ola Salwa.

 

– Najbardziej cenię sobie rozmowę bezpośrednią. Te komunikatory, portale… niby pomagają, a tak naprawdę zabijają komunikację – przyznał Jan Matuszyński. – Najtrudniejsze w tym filmie było właśnie pokazanie komunikacji, jej nowych narzędzi, w intrygującej formie. Jestem orędownikiem kina gatunkowego, choćby dlatego, że ma się świadomość, jaki film się robi. A to pomaga – dodał.

 

Krótkometrażowe filmy z programów „Młoda animacja”, „Pierwszy dokument” i „30 minut” Studia Munka są współfinansowane przez PISF – Polski Instytut Sztuki Filmowej.

 

Aleksandra Różdżyńska

05.06.2012