Producent Romana Polańskiego w Polsce

24 czerwca w krakowskich Sukiennicach odbyła się konferencja prasowa poświęcona planom realizacji w Polsce nowego filmu Romana Polańskiego, opowiadającego o aferze Dreyfusa. Jednym z gości konferencji był francuski producent filmów polskiego reżysera, Robert Benmussa.

Plany produkcji w Polsce

Agnieszka Odorowicz, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, przedstawiła powody obecności Roberta Benmussy w Polsce: – Polski Instytut Sztuki Filmowej od lat uczestniczy we współfinansowaniu filmów pana Romana Polańskiego. Byliśmy partnerami zarówno przy „Rzezi”, jak i przy „Wenus w futrze”. To są filmy, które zostały dobrze przyjęte przez polskich widzów i zdobyły wiele międzynarodowych nagród. Przy okazji nowego filmu pana Romana Polańskiego zarówno PISF, jak i władze Krakowa oraz Polska Komisja Filmowa postanowiliśmy spróbować namówić producenta, pana Roberta Benmussę, aby rozważył wariant realizacji tego filmu w Polsce, najchętniej w Krakowie.

 

Producent Romana Polańskiego odwiedził w poniedziałek Alvernia Studios, ocenia także możliwości realizacyjne projektu w ATM Film Studio oraz Wytwórni Filmów Dokumentalnych i Fabularnych w Warszawie.

 

– Jest to duży projekt, produkcja rozmiarów „Pianisty”. Rozmawiamy na razie o budżecie w granicach 35 milionów euro. Akcja filmu dzieje się w Paryżu na początku XX wieku, będziemy musieli zbudować dużą scenografię. Właśnie dlatego odwiedzamy polskie studia – wyjaśniał Robert Benmussa, podkreślając jednocześnie, że każdy film Romana Polańskiego od czasu „Pianisty” współtworzyła polska ekipa. Producent chciałby kontynuować tę tradycję.

„Sprawa Dreyfusa”

Film o roboczym tytule „Sprawa Dreyfusa” na podstawie powieści Roberta Harrisa „An Officer and a Spy” ma być międzynarodową produkcją realizowaną w języku angielskim z angielskimi i amerykańskimi aktorami. Jest to historia francuskiego oficera żydowskiego pochodzenia, który na podstawie sfałszowanych dowodów oskarżających go o zdradę na rzecz Niemiec, został aresztowany i skazany na wieloletnie więzienie. Ten polityczny skandal stał się we Francji przyczyną kryzysu politycznego i społecznego, pociągając za sobą poważne zmiany w życiu kraju. Film ma być nie tylko dramatem kostiumowym, ale również thrillerem szpiegowskim, nawiązującym do współczesnych wydarzeń.

 

– Historia została napisana w inny sposób, niż film biograficzny. Scenariusz powstawał jako thriller szpiegowski. Bohaterem filmu jest pułkownik Picquart. To on bada temat sprawy Dreyfusa, jest detektywem. Roman Polański w swoich filmach zawsze przedstawia jeden punkt widzenia i jest to punkt widzenia głównego bohatera. W przypadku „Sprawy Dreyfusa” był dwojaki problem – pierwszy taki, że Dreyfus nie był sympatyczną postacią, a drugi, że w trakcie, kiedy rozgrywała się jego sprawa, siedział w więzieniu, więc nie może być obecny – opowiadał o szczegółach produkcji Robert Benmussa.

Duży projekt biznesowy

Szef Polskiej Komisji Filmowej, Tomasz Dąbrowski uważa, że „Sprawa Dreyfusa” jest dużą szansą dla polskiego przemysłu filmowego: – Mam nadzieję, że ten projekt rzeczywiście ma szansę na realizację w Polsce, nie tylko dlatego, że jest to projekt wyjątkowy pod względem artystycznym. Jest to również szeroko zakrojony projekt biznesowy.

 

Gdyby postprodukcja filmu została ulokowana w naszym kraju, skorzystałyby nie tylko duże studia filmowe. Władze stolicy Małopolski liczą na to, że Roman Polański i Robert Benmussa wybiorą właśnie Kraków: – Jesteśmy niezwykle dumni i szczęśliwi, że pan Roman Polański chce wracać do Krakowa. Myślę, że atmosfera i zaangażowanie wszystkich osób, które pracują w przemyśle filmowym w Krakowie, będzie doskonale sprzyjać realizacji tej produkcji właśnie u nas. Ważne jest też to, że Kraków konsekwentnie od lat rozwija swoje filmowe oblicze. Ma nie tylko wielkie tradycje, ale teraz ma już możliwości logistyczne, techniczne i operacyjne – podsumowała Magdalena Sroka, wiceprezydent Krakowa.

Roman Polański wraca do Krakowa

Na konferencji poruszono również temat innych warunków, które musiałyby zostać spełnione, żeby produkcja „Sprawy Dreyfusa” została ulokowana w Polsce. Robert Benmussa wyjaśniał, że zgodnie z planem zdjęcia mają się rozpocząć wiosną 2015 roku: – Nie podjęliśmy jeszcze ostatecznej decyzji. Zależy ona od co najmniej dwóch warunków. Pierwszy to warunek techniczny, który zależy od studiów filmowych i już na tym etapie wiemy, że został wypełniony. Drugi, to warunek bezpieczeństwa. Musimy mieć pewność, że kręcenie tego filmu nie zostanie przerwane ze względów prawnych. Potrzebujemy oficjalnego potwierdzenia na piśmie, iż status Romana Polańskiego w Polsce jest zupełnie bezpieczny.

 

Na konferencji prasowej byli obecni pełnomocnicy Romana Polańskiego, mecenasi Jerzy Stachowicz (z kancelarii Stachowicz Ptak Adwokaci i Radcowie Prawni) oraz Jan Olszewski. – Mam nadzieję, że wspólnie z panem mecenasem, wraz z władzami państwowymi będziemy w stanie zapewnić bezpieczeństwo i komfort prawny panu Romanowi Polańskiemu, aby mógł realizować w Polsce swoje plany, związane zarówno z nakręceniem filmu, jak i te prywatne – zapowiedział Jan Olszewski. – Roman Polański zdecydował się na zamieszkanie w Krakowie – dodał Jerzy Stachowicz. – Od pewnego czasu jest tu zameldowany, wynajął mieszkanie. Jego marzeniem jest przywieźć tutaj swoje dzieci, pokazać im, gdzie się wychowywał.

Rozmowa z Robertem Benmussą, producentem filmów Romana Polańskiego

PISF: Ten projekt ma długą historię.

Robert Benmussa: Tak, ten projekt siedzi w głowie Romana Polańskiego od 8 lat. Myśleliśmy o realizacji filmu o sprawie Dreyfusa, ale reżyser nie mógł znaleźć odpowiedniego punktu widzenia. Nagle odkrył postać pułkownika Picquart, który jest detektywem badającym sprawę i postanowił, że potraktuje tę aferę jako polityczny thriller, historię szpiegowską. 2 lata zajęło pisanie scenariusza. Robert Harris w międzyczasie pisał obszerną książkę „An Officer and a Spy”, która ukaże się na całym świecie. W filmie wszystkie szczegóły epoki zostaną zachowane, kontekstem będą natomiast sprawy uniwersalne, czyli również współczesne. Postać pułkownika Picquart ma, moim zdaniem, wiele wspólnego z Edwardem Snowdenem.

Czy od początku rozważał Pan realizację części zdjęć w Polsce?

Wszystkie nasze filmy od czasu „Pianisty” miały swój polski wkład. Jeżeli nie robiliśmy tu zdjęć, mieliśmy przynajmniej polskiego koproducenta. To wynika z dwóch rzeczy – po pierwsze z biograficznych względów Romana Polańskiego, po drugie z naszych wspomnień i doświadczeń towarzyszących realizacji „Pianisty”. Przypomnę, że ten film był uważany za polską produkcję i otrzymał Złotą Palmę w Cannes jako film polski. Nasza historia z Polską jest zatem już dość długa.

Jakie wrażenia ma Pan po wizycie w Alvernia Studios?

Już wcześniej wiedziałem, na co się przygotować, wiedziałem, że to olbrzymie studio. Byłem pewien, że warunki będą odpowiednie. Polska ma wielkie tradycje kulturalne i filmowe, więc nie byłem zaskoczony, gdy znalazłem tu coś równie dobrego, jak na całym świecie.

Jakie z Pana punktu widzenia jako zagranicznego producenta dużego projektu są plusy i minusy ulokowania produkcji filmowej w Polsce?

Jest jeden podstawowy plus i jeden podstawowy minus realizacji zdjęć w Polsce. Plus to jakość ekipy filmowej oraz ceny, które są konkurencyjne. Minusem jest to, że nie ma w Polsce zachęt podatkowych, które zostały już wprowadzone w innych krajach Europy, włącznie z Francją. Jeśli mogę tutaj o coś zaapelować, to prosiłbym o stworzenie takich ułatwień, żeby zagraniczni producenci mogli częściej realizować w Polsce zdjęcia.

 

Kalina Cybulska

24.06.2014