Rozmawiamy o 60. OKFA

O jubileuszowej edycji Ogólnopolskiego Konkursu Filmów Niezależnych im. prof. Henryka Kluby rozmawialiśmy z jurorami Łukaszem Maciejewskim i Tomaszem Wasilewskim oraz organizatorami – dyrektor festiwalu Pauliną Pachulską i dyrektor CKiS w Koninie Elżbietą Barszcz.

 

Łukasz Maciejewski: Po raz trzeci mam zaszczyt być jurorem tej imprezy. To największe tego typu wydarzenie, pokazujące kino amatorskie, niezależne i studenckie. OKFA ma wielką wartość, ponieważ oglądając kino mainstreamowe my krytycy często nie mamy okazji zauważyć antypodów czyli tego, co dzieje się poza tym, że powstają filmy pełnometrażowe i wchodzą do kin. Filmy niezależne i amatorskie często mają dużą wartość artystyczną, są też zapowiedziami nazwisk, którym już teraz warto kibicować. Dla mnie to nie tylko okazja do sprawdzenia, jak polskie kino będzie wyglądało za 3 czy 5 lat. To też okazja do sprawdzenia, czy młodzi twórcy popełniają te same błędy co ich starsi koledzy. Jakich tematów szukają? Co ich nie interesuje? Twórców nie zajmuje w ogóle polityka, wbrew temu co wydaje nam się po otwarciu gazety – że to jest nurt, który powinien być pobudzający. Na 36 filmów nie było nawet jednego obrazu zahaczającego tematy polityczne.

Tutaj metryka nie ma znaczenia

Wydaje mi się, że poziom był wyższy niż parę lat temu. To wynikało z tego, że zwłaszcza amatorzy i twórcy niezależni uciekają od tego, co było bolączką kina offowego na przykład w latach 90. To dosyć ciekawy rok. Mieliśmy też dobry i reprezentatywny przegląd kina studenckiego. Filmy studenckie możemy oglądać również na innych festiwalach, natomiast tutaj przyjeżdżają także amatorzy – nastolatkowie, albo 60-latkowie którzy ciągle chcą się bawić w kino będąc górnikiem lub np. nauczycielem. Tutaj metryka nie ma akurat żadnego znaczenia. Nie było próby ścigania się z estetyką horroru, z kinem Tarantino czy Rodrigueza, bo to nie wychodzi.

Prawda i wzruszenie

Zapał i oglądanie filmów nie wystarczy, jeśli się ma na cały budżet 300 złotych. To po prostu się nie uda, nie ma szans sprostać wymaganiom produkcyjnym, jeśli jeszcze umiejętności są wątpliwe. Jeśli nie interesuje nas polityka, sport czy moda to może nas zainteresować mama, ojciec, brat czy siostra, sąsiad czy wujek opiekujący się umierającą matką. To były filmy może niedoskonałe rzemieślniczo, bo nie tego w dwóch konkursowych kategoriach szukaliśmy. Ale filmy te miały w sobie jakąś prawdę, wzruszenie i w moim przypadku one były najwyżej premiowane.

Grand Prix w kategorii Film Niezależny – „Aldona”

Chciałbym zwrócić uwagę na dwa najlepsze filmy i też nagrodzone Grand Prix i pierwszą nagrodą, których rzeczywiście w głównym nurcie kina nie zobaczylibyśmy dzisiaj. Grand Prix w kategorii Film Niezależny daliśmy filmowi „Aldona” o niepełnosprawnej dziewczynie, która postanawia zostać modelką. Nie jest to z jej strony cyniczne, ani ten film nie żeruje na kalectwie, ale pokazuje niebywały portret. Oczywiście, temat ten eksplorują artyści związani ze sztukami performatywnymi, jak Katarzyna Kozyra czy Artur Żmijewski. Natomiast taka tematyka nie przenika do kina mainstreamowego, nawet sobie nie wyobrażamy, że może taki film powstać – z taka bohaterką, tak skonstruowany i bardzo ciekawy również formalnie. 

„Father” Edyty Rembały z nagrodą Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej

Z drugiej strony film, który dostał pierwszą nagrodę w konkursie Film Amatorski – „Father” Edyty Rembały. Rozmawiałem z reżyserką i jest to pierwszy film, jaki kiedykolwiek zrobiła. To film niesłychanie wyrafinowany formalnie, zdumiewający. Nastolatka robi taki film! Jestem także ekspertem w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej. Gdybym otrzymał taki projekt, tak zaaranżowany formalnie byłbym zdumiony i zachwycony, że ktoś chce taki film zrobić. To są najcenniejsze odkrycia właśnie w kinie amatorskim. Poza tym w programie imprezy znalazły się też portrety, opowieści o ruchu amatorskim, które z przyjemnością się ogląda.

 

Paulina Pachulska:Uważam edycję jubileuszową za bardzo udaną. Podstawowe założenie przy tegorocznej edycji festiwalu było takie, że trzeba pogodzić, połączyć dwa aspekty: przeprowadzić regularny konkurs w sposób jaki praktykujemy od lat i jaki się sprawdza. Z drugiej strony chcieliśmy podkreślić wagę jubileuszu. To jest najstarsza impreza filmowa w Polsce i trzeba było nadać temu jubileuszowi odpowiednie ramy.

Najstarsza impreza filmowa w Polsce wspierana przez PISF

Staramy się, żeby nasi filmowcy i goście festiwalu czuli się tutaj jak najlepiej. Bardzo ważną częścią naszej imprezy są omówienia konkursowe, czyli spotkanie jurorów z twórcami. Autorzy bardzo długo dyskutowali, zarówno z członkami jury jak i widzami. Udało nam się połączyć cele merytoryczne z organizacyjnymi. Mieliśmy odpowiednie wsparcie, zarówno Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej jak i lokalnych władz, które nam pozwoliło na realizację całej koncepcji.

Kino poza głównym nurtem

Wydaje mi się, że nasz festiwal uświadamia istnienie innego kina poza głównym nurtem: tego niezależnego i amatorskiego. Jest jakiś wybór, alternatywa i bardzo ciekawie mówiła o tym młodzież z konińskich szkół średnich, którą od lat zapraszamy na seanse. Dla nich to jest odkrycie, to coś zupełnie innego od tego, z czym spotykają się na co dzień w telewizji czy chodząc do kina na superprodukcje i hity kasowe. Osobom od lat funkcjonującym w ruchu kina niezależnego wydaje się, że o tym wiedzą wszyscy, ale tak nie jest. Sama świadomość, że jest wybór, że tworzeniu kina mogą przyświecać inne cele i inne idee to niezwykle cenna wiedza.

Inspirujące miejsce

Bardzo ważna jest dla nas konstrukcja programu. Poza projekcjami konkursowymi na najwyższym poziomie, o co dba komisja selekcyjna, chcemy zapewnić naszym widzom i gościom takie wydarzenia około filmowe, które sprawią, że filmowiec będzie chciał wziąć udział w naszym festiwalu i spotkać się z ludźmi ze swojego środowiska. Chcemy, by filmowcy wyjeżdżali od nas nie tylko z nagrodami ale także z inspiracjami, nowymi pomysłami na kolejne filmy. Wolność i niezależność, uczciwość i pasja – te słowa przychodzą na myśl, gdy jestem pytana o to, co stanowi siłę ruchu kina niezależnego. To są fundamenty kina off. Tych filmów nie robi się pod przymusem, „z rozdzielnika”.

Determinacja, zaangażowanie i poświęcenie

Tutaj działa się z serca, z ogromną determinacją, zaangażowaniem i poświęceniem. Moim zdaniem właśnie takie kino powinno stanowić inspirację dla rzeczy powstających w głównym nurcie. Bardzo często nasi jurorzy mówią, że filmowcy profesjonalni mogliby się wiele nauczyć od tych, którzy działają w nurcie offowym, wzorować na nich. Brać od nich właśnie tę uczciwość, odwagę i determinację. Tak naprawdę kino to jedna wspólna przestrzeń, a nasz festiwal na pewno jest platformą stworzoną do kontaktu między osobami kochającymi robić filmy.

 

Elżbieta Barszcz:Od 24 lat dzięki zaufaniu Federacji Niezależnych Twórców Filmowych staramy się robić wszystko, aby niezależne kino mogło w naszym kraju zaistnieć. Myślę, że udaje nam to się bardzo dobrze. Na przestrzeni wielu lat okazuje się, że twórcy prezentujący tutaj swoje pierwsze filmy robią bardzo dużą karierę. Wspomnę tutaj np. Bodo Koxa czy Macieja Dejczera. Przez wiele lat ambasadorem naszego festiwalu był prof. Henryk Kluba, który jest dzisiaj patronem imprezy. Henryk Kluba był też wyznacznikiem dla młodych ludzi, wiele osób było z nim zaprzyjaźnionych. Jego charyzma sprawiała, że twórcy wielokrotnie do nas wracali i cenili sobie, że mogą być poddani jego ocenie. Brakuje nam dzisiaj profesora i mam nadzieję, że m.in. dzięki naszemu festiwalowi pamięć o nim nie zaginie.

Profesjonalna ocena

Możliwość, którą tutaj stwarzamy jest wyjątkową okazją, by pokazać swój film, sprawdzić się i być profesjonalnie ocenionym. To jedyna okazja, by twórcy mogli się pokazać. Przyjeżdżają do nas zarówno studenci szkół filmowych, jak i amatorzy, którzy w domowym zaciszu robią filmy. Filmy amatorskie to często doskonałe fabuły, z dobrymi zdjęciami i profesjonalnym dźwiękiem. Warto także zwrócić uwagę na to, jakie tematy są sygnalizowane w nurcie kina off. Niejednokrotnie to tematy egzystencjalne, filmy mówiące o samotności czy wykluczeniu. To dobra droga, by akcentować to, co się dzieje w naszym życiu społecznym, żeby zwracać uwagę na problemy. Najlepiej robić to za pomocą kina.

Przekazać to, co często jest niezauważane

Widać wyraźnie w programie OKFA, co chce nam przekazać młode pokolenie. Mnie fascynuje determinacja tych młodych ludzi. Przecież w dzisiejszych czasach zdobycie kamery to prosta rzecz. Chodzi o poświęcenie czasu, aby zrealizować film, zaakcentować to, co się zmienia w naszym życiu naprawdę zasługuje na dużą uwagę. Duża wrażliwość młodych, widoczna w ich filmach tak naprawdę przekazuje to, co często jest niezauważane w szerokim dyskursie.

Dzielenie się doświadczeniami

Festiwal otrzymuje duże wsparcie lokalnych władz i biznesu. Jestem dumna przede wszystkim z tego, że wspiera nas samorząd lokalny. Ogromnie cenimy wsparcie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. W takim mieście jak Konin bez względu na to, co się dzieje przedsiębiorcy starają się nas wesprzeć. Nie zawsze są to kwoty, o których możemy powiedzieć, że są duże. Ale w połączeniu wszystkich tych kwot, składających się na budżet festiwalu możemy zaproponować zarówno twórcom jak i gościom festiwalu coś ciekawego i nietuzinkowego. Ta impreza to także możliwość porozmawiania z reżyserami czy autorami zdjęć o bardzo dużym dorobku. Nasi goście chętnie dzielą się swoimi doświadczeniami z młodymi filmowcami, udzielają cennych wskazówek. Takie spotkania na pewno stanowią inspirację dla kolejnych realizacji.

 

Tomasz Wasilewski: Zachwycił mnie ruch amatorski, w którym nigdy nie funkcjonowałem i którego tak naprawdę nie znałem. Odkryłem tutaj ludzi z ogromną pasją. Oczywiście my wszyscy, którzy robimy filmy mamy ogromną pasję, ale mamy również wsparcie w postaci profesjonalnej produkcji czy też zaplecze w postaci szkoły filmowej. Tutaj spotkałem osoby, które mają swoje życie i pracę, a kino jest ich hobby. To są dwa równoległe życia: praca zawodowa i pasja jaką jest kino. U profesjonalistów jest tylko kino. Tutaj spotkałem ludzi pracujących np. w kopalni, w szkole czy w bibliotece. Oni kończą o 17 pracę i potem zajmują się kinem. To mnie bardzo ujęło i wzruszyło.

Podejście widza

Spotkanie z twórcami filmów dla mnie jako jurora było bardzo ciekawe. Podchodziliśmy do omawiania filmów nie do końca jako jury, ale przede wszystkim jako widzowie. Filmów nie ocenialiśmy, ale je przeżywaliśmy. Mówiliśmy co nas poruszyło, co wkurzyło, co nam się podobało, a co nie podobało. Oczywiście mamy taką przewagę, że zajmujemy się tym na co dzień profesjonalnie, mamy doświadczenie. Być może to tworzyło pewien dystans, ale był między nami dialog. Po raz pierwszy jestem w jury festiwalu kina niezależnego, więc nie mam odniesienia, żeby to porównać. Wydaje mi się jednak, że najważniejsze jest spotkanie.

Grand Prix i nagroda PISF w kategorii Film Studencki: „Obcy” Piotra Domalewskiego

Grand Prix w kategorii Film Studencki przyznaliśmy filmowi „Obcy” w reżyserii Piotra Domalewskiego. Dla mnie to najlepszy film festiwalu. On mnie całkowicie zahipnotyzował, mimo że tematyka jest mi całkowicie obca. Konstrukcja filmu, sposób prowadzenia aktorów, scenariusz, sposób stawiania kamery i patrzenia na widzów wprowadził mnie w ten świat. Byłem tak ciekawy tego filmu, że z jednej strony chciałem, żeby się skończył, a z drugiej strony chciałem, żeby trwał. Perfekcyjnie poprowadzony film! To jest ogromny talent całej grupy ale i reżysera, który to wszystko zebrał. Chciałbym jutro pójść do kina i zobaczyć pełnometrażowy debiut Piotra Domalewskiego. Jestem bardzo ciekawy, co ten reżyser zrobi i bardzo mu kibicuję.

Dużo dobrych filmów

Jako reżyser uwielbiam konfrontować swoje filmy z wrażliwością widzów, próbując znaleźć odzwierciedlenie tego co robię w ich emocjach. Tutaj nagle zostałem postawiony w zupełnie innej sytuacji i patrzyłem na konkursowe filmy jako widz. Nie chciałem oceniać walorów technicznych czy sum pieniędzy wydanych na budżet – ale to oczywiście ma znaczenie, bo ja przywiązuję wagę do języka filmowego i do formy. Mieliśmy 3 sekcje: filmy niezależne, studenckie i amatorskie. W konkursie filmów amatorskich często widziałem filmy ciekawsze dla mnie jako widza niż filmy studenckie, które w sumie są już filmami profesjonalistów. Jednak moim zdaniem poziom był bardzo wysoki. To była przyjemność, móc zobaczyć dużo dobrych filmów. Rozmawiam też tutaj sporo z twórcami – o doświadczeniu, inspiracji, interesujących nas tematach. O tym jak pracujemy i czego szukamy.

 

Więcej informacji o 60. OKFA: www.okfa.ckis.konin.pl.

 

Z Łukaszem Maciejewskim, Pauliną Pachulską, Elżbietą Barszcz i Tomaszem Wasilewskim rozmawiała Marta Sikorska.

01.07.2014