Rozmowa z Lianą Ruokyte-Jonsson

O współpracy filmowej pomiędzy Polską i Litwą rozmawiamy z Lianą Ruokyte-Jonsson z Litewskiego Centrum Filmowego.

Co było impulsem do zorganizowania przez Litewskie Centrum Filmowe Polskiego Roku 2015?

Mamy ze sobą tyle wspólnego, jeżeli chodzi o kulturę, historię, również współczesną, a nie robimy ze sobą filmów. Nasze instytuty mają zupełnie inne budżety na produkcję filmów. My jako mniejszy kraj nie mamy aż tak wiele do zaoferowania, jak Polska. Litwa jednak koprodukuje filmy, na przykład z Francją. Pomyśleliśmy, że może warto zacząć ze sobą rozmawiać i zobaczyć, czy chcemy robić razem filmy.

Okazją do bliższego zapoznania się było m.in. Polsko-Litewskie Spotkanie Koprodukcyjne.

Stworzyliśmy niecodzienną platformę przeznaczoną do współpracy polskich i litewskich producentów. Wpadłam na pomysł wykorzystania żaglowca jako przestrzeni do spotkania filmowców. Statek jest dla mnie symbolem projektu filmowego. Na statku nie ma możliwości ucieczki, więc muszą pracować wspólnie nad projektem, doprowadzić go do końca. Żaglowiec przypłynął z Kłajpedy prosto na otwarcie Festiwalu Filmowego w Gdyni. Przez dwa dni 6 polskich i 6 litewskich producentów, pod wodzą Matthieu Darrasa z Torino Film Lab pracowało nad swoimi projektami, prezentowało nowe pomysły, dyskutowało, brało udział w pitchingach.

Jak ocenia Pani to wydarzenie?

Muszę podkreślić, że uczestnicy rejsu byli również zaangażowani w żeglowanie. Pracowali umysłowo i fizycznie. Warunki były ciężkie, ale zrobienie koprodukcji filmowej to również ciężkie zadanie. Musisz pójść na kompromis, współpracować z innymi osobami i masz szansę na sprawdzenie, czy twoje wartości zawodowe i etyczne pokrywają się z wartościami innych osób. Oczywiście takie jedno spotkanie nie spowoduje, że nagle powstanie wiele koprodukcji. Po kilku latach zobaczymy, jakie będą rezultaty nawiązanej współpracy polsko-litewskiej.

Czy zapowiada się kontynuacja tego typu wydarzeń między Polską i Litwą?

Chcemy, żeby nie skończyło się tylko na tym jednym. Będziemy chcieli to kontynuować i organizować jakieś spotkanie w Polsce co roku. Widzimy również, że jest chęć współpracy między naszymi instytutami filmowymi, z czego się bardzo cieszę. Spotkanie na żaglowcu było pierwszym wydarzeniem, przy którym współpracowały razem Polski Instytut Sztuki Filmowej i Litewskie Centrum Filmowe. Mamy wiele różnych inicjatyw, w które możemy się wzajemnie zaangażować.

Podczas Polskiego Roku promowaliście niezbyt znane w Polsce kino litewskie.

Polskie kino ma na Litwie mocną pozycję. Każdy zna jakieś polskie filmy. Litewska publiczność bardzo chętnie ogląda polskie kino. Nie trzeba jej do tego specjalnie zachęcać, bo sama wie, że polskie kino to jakość. Co roku Instytut Polski w Wilnie organizuje festiwal filmów polskich. Niestety z naszej strony nie robiliśmy zbyt wiele, żeby jakoś wypromować litewskie kino w Polsce. Nawiązaliśmy więc współpracę z największymi polskimi festiwalami filmowymi: Krakowskim Festiwalem Filmowym, T-Mobile Nowe Horyzonty we Wrocławiu, Festiwalem Filmowym w Gdyni i Warszawskim Festiwalem Filmowym. Do Polski przywieźliśmy najlepsze litewskie filmy. Przygotowaliśmy również dwujęzyczną publikację o artystycznym kinie litewskim. Projekcje litewskich filmów na polskich festiwalach były wyprzedane, pomimo tego, że niektóre z kopii filmów były w złym stanie. Jesteśmy na etapie rekonstrukcji cyfrowej naszych filmów i w ogóle na etapie sprowadzania naszych filmów z archiwum Mosfilmu. Wiele ze starych litewskich filmów jest rekonstruowanych cyfrowo w Polsce. To kolejne pole, na którym współpracują nasze kraje. Wasze firmy są w tym bardzo dobre i jest ich znacznie więcej.

Z jakim krajem obecnie Litwa robi najwięcej koprodukcji?

Najwięcej koprodukujemy z Francją, a także z naszymi sąsiadami Łotwą i Estonią. Partnerami koprodukcyjnymi są również dla nas Niemcy, Włochy, Rumunia oraz Finlandia i Norwegia.

Jak Pani ocenia potencjał koprodukcji filmowej między naszymi krajami?

Myślę, że mamy ogromny potencjał do wspólnej realizacji filmów. Szkoda, że jest ich na razie tak mało. W 2008 roku został wyprodukowany animowany film dokumentalny „Treser żuków” o Władysławie Starewiczu. To była pierwsza polsko-litewska koprodukcja. Ten film pokazuje, że mamy ze sobą wiele wspólnego, że są tematy, o których razem możemy robić filmy. Później powstało kilka wspólnych filmów fabularnych. Obecnie w produkcji są aż trzy polsko-litewskie koprodukcje: dwa filmy dokumentalne – historyczny „Habit i zbroja” w reżyserii Pawła Pitery oraz „The Man Who Knew 75 Languages” w reżyserii Anne Magnusen i fabuła „Kryzys” w reżyserii Andriusa Blaževičiusa. Jeżeli co roku będziemy mieli przynajmniej jedną polsko-litewską koprodukcję, to nasz cel będzie osiągnięty.

Od 2014 roku na Litwie obowiązuje system zachęt podatkowych dla rodzimych i zagranicznych producentów.

Jeżeli zagraniczny producent zdecyduje się, żeby zrobić u nas film może otrzymać od nas zwrot 20% swojego litewskiego budżetu zdjęciowego. Oczywiście musi współpracować z litewską firmą producencką. Wprowadziliśmy zachęty podatkowe w 2014 roku i mieliśmy nadzieję, że w ten sposób co roku pozyskamy 6 czy 7 zagranicznych projektów filmowych. Okazało się, że obecnie mamy aż 36 projektów. Niektóre z nich są już ukończone. Naszym zdaniem wprowadzenie zachęt podatkowych miało sens. Współpracują z nami nawet tak duże firmy jak BBC, która koprodukowała z nami film fabularny, kręciła serial. Zachęty podatkowe przynoszą Litwie nie tylko pieniądze, ale również są szansą dla naszych profesjonalistów do podnoszenia swoich kwalifikacji, uczenia się od innych.

Ile czasu zajęło wam wprowadzenie zachęt podatkowych?

Wprowadzenie zachęt podatkowych na Litwie trwało siedem lat. Litewskie Centrum Filmowe powstało dopiero w 2012 roku. Cały proces rozpoczął się więc na długo przed powstaniem naszej instytucji. Największą zasługę mieli w nim litewscy producenci i przedstawiciele firm usługowych. Z powodu zmian w rządzie ten proces czasami musiał być rozpoczynany od początku, ale w końcu w 2012 roku daliśmy sobie 2 lata na wdrożenie tych zmian i udało się. Dużo czasu poświęciliśmy na tłumaczenie politykom, co my wszyscy możemy na tym zyskać. Myślę, że wprowadzenie systemu zachęt podatkowych w Polsce byłoby dobrym rozwiązaniem. Macie wiele do zaoferowania: lokacje i możliwości do realizacji dużych produkcji. 

Litewskie Centrum Filmowe jest bardzo młodą instytucją.

Działamy trzy lata. Nasz zespół składa się obecnie z kilkunastu osób, nie możemy się więc porównywać z Polskim Instytutem Sztuki Filmowej. Dysponujemy rocznym budżetem, który od trzech lat utrzymuje się mniej więcej na tym samym poziomie. Mamy nadzieję, że będzie się powiększał. Producenci mogą się u nas ubiegać o dotację na development i produkcję filmów, w tym debiutów i koprodukcji. Mamy również środki na dystrybucję, promocję filmów, projekty edukacyjne i zachowanie litewskiego dziedzictwa filmowego.

Czy produkcja filmów na Litwie ma się lepiej niż przed rokiem 2012?

Rzeczywiście przez te trzy lata naszej działalności coś już osiągnęliśmy. Nie mamy drastycznego wzrostu liczby produkowanych filmów, ale za to wzrosła znacznie ich jakość. Produkujemy od 8 do 12 pełnometrażowych filmów fabularnych rocznie. Naszym największych sukcesem jest to, że widzowie zaczęli oglądać litewskie filmy w kinach. Udział litewskich filmów w boxoffice w 2014 roku wyniósł prawie 23 %. To dla nas coś nowego. Nigdy wcześniej nie miało to miejsca. W zeszłym roku wśród 10 najlepiej oglądanych filmów znalazły się aż 4 litewskie produkcje, w tym kino artystyczne jak „The Gambler”. Ludzie zaczęli również oglądać w kinach litewskie filmy dokumentalne.

Co Pani sądzi o polskim kinie?

Robicie dużo dobrych filmów. Oglądam polskie filmy, kiedy tylko mam okazję. Również te starsze, żeby dobrze poznać waszą kinematografię. Ciężko jest z wami konkurować. Macie naprawdę bogaty dorobek. Polskie kino to jakość. Co roku polskie kino mnie zaskakuje. Na Festiwalu Filmowym w Gdyni obejrzałam dużo nowych polskich produkcji. Ogromnie wrażenie wywarł na mnie „Demon” Marcina Wrony. Poruszyło mnie również „Obce niebo” Dariusza Gajewskiego. Na Litwie mamy podobne historie, dużo się o tym mówi. Wspaniałym filmem jest „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej. Obejrzałam ten film już trzy razy. W zeszłym roku oczywiście wszyscy oglądaliśmy „Idę” Pawła Pawlikowskiego. Bardzo lubię również polskie filmy dokumentalne. Ostatnio widziałam „Królową ciszy” i „Mów mi Marianna”. Polskie filmy są widoczne na Litwie. Są pokazywane na festiwalach i dystrybuowane w kinach. Mam nadzieję, że będzie tak również niedługo z litewskim kinem w Polsce.

Rozmawiała Paulina Bez

19.11.2015