Rozmowa z Oscarem Alonso

Rozmawiamy z Oscarem Alonso z firmy Latido Films, która jest międzynarodowym agentem sprzedaży debiutu „Plac zabaw” Bartosza M. Kowalskiego. Współfinansowany przez PISF film wszedł na ekrany polskich kin 18 listopada 2016. 

PISF: Co spowodowało, że polski debiut „Plac zabaw” w reżyserii Bartosza M. Kowalskiego znalazł się w ofercie Latido Films?

Oscar Alonso: Specjalizujemy się w kinie hiszpańskojęzycznym. Mamy wiele produkcji zrealizowanych przez reżyserów z Ameryki Południowej np. „Honorowy obywatel”, który zdobył nagrodę dla najlepszego aktora na festiwalu w Wenecji i jest argentyńskim kandydatem do Oscara w kategorii Najlepszy Film Nieanglojęzyczny. Postanowiliśmy jednak rozszerzyć nasz repertuar. Zaczęliśmy również przyglądać się filmom z Europy Wschodniej. Szukamy ciekawych młodych reżyserów – debiutantów i również tych, którzy mają już na swoim koncie dwie, trzy produkcje. Szukamy mocnych, dobrych filmów, które nas czymś zaskoczą, nie powtarzają wciąż tych samych schematów. Takim filmem bez wątpienia jest „Plac zabaw”. Interesują nas filmowcy, którzy mieszają style filmowe, próbują opowiedzieć historie w nowy, nietypowy sposób. Wierzymy w wielki talent Bartosza M. Kowalskiego i w to, że w przyszłości jego kariera nabierze rozpędu.

Światowa premiera „Placu zabaw” odbyła się na MFF w San Sebastian w ramach Konkursu Głównego. Film wywołał bardzo skrajne emocje wśród widzów i krytyków filmowych.

„Plac zabaw” to bardzo silne doświadczenie kinowe. To film, który wywołuje w ludziach bardzo różne uczucia, skłania do dyskusji, do myślenia, zostaje w głowie jeszcze tydzień po wizycie w kinie. Kiedy obejrzeliśmy po raz pierwszy „Plac zabaw” w biurze Latido Films w Madrycie, skończyło się to tym, że połowa z nas była na tak a połowa na nie. Zareagowaliśmy w emocjonalny sposób tylko we własnym gronie. Podobnie dzieje się podczas pokazów w kinie.

W San Sebastian jest specjalna sekcja konkursowa dla młodych reżyserów New Directors, ale „Plac zabaw” był tak mocny, że organizatorzy wzięli go do konkursu głównego. W czasie pokazu z sali kinowej wyszło wiele osób. Później kilkaset innych osób, które zostały, oklaskiwało film przez dziesięć minut. W ciągu piętnastu minut po pokazie filmu mieliśmy cały przekrój najróżniejszych reakcji, co było bardzo ciekawym doświadczeniem. Niektórzy dziennikarze pisali, że to arcydzieło. Inni mówili, że powinien być pokazywany w szkołach średnich. Jeszcze inni mieli zupełnie odmienne zdanie. „Plac zabaw” pokazaliśmy również m.in. na festiwalu Fantastic Fest w Austin w USA, Warszawskim Festiwalu Filmowym czy BFI London Film Festival, gdzie spotkał się z podobnymi reakcjami.

„Plac zabaw” jest porównywany m.in. do filmów Michaela Henekego ale w pewnym sensie to również horror. Krew nie leje się jak w filmach Tarantino, mamy tutaj jednak prawdziwą przemoc. Myślę, że to wspaniały film, ale szanuję również zdanie tych, którym się on nie podoba.

Co Twoim zdaniem jest najważniejszym przesłaniem „Placu zabaw”?

To film o czymś, co jest bardzo uniwersalne – o braku wartości, o tym jak coraz bardziej przestają być one ważne, w szczególności dla młodych ludzi. „Plac zabaw” jest portretem współczesnych nastolatków ale również społeczeństwa, w którym nie ma już żadnych zasad, hamulców, gdzie wszystko zamieszczamy na Facebooku.

Czy tematyka filmu wpływa mocno na jego zagraniczną sprzedaż i dystrybucję?

Po festiwalu w San Sebastian znaleźliśmy dystrybutora w Hiszpanii. Dostaję wiele głosów od ludzi z branży filmowej, że film im się podoba, że są nim zainteresowani. Są jednak również tacy, którzy przyznają, że nie są wystarczająco odważni, aby go od nas kupić. To nie jest „łatwy” film i jego zagraniczna dystrybucja i promocja musi być dobrze przemyślana i zaplanowana.

Jakie jest Twoje zdanie o polskim kinie?

Polskie kino ma się bardzo dobrze. Macie wielu młodych zdolnych filmowców: reżyserów, scenarzystów, producentów. Polskie filmy są obecne na wielu międzynarodowych festiwalach i zdobywają na nich coraz więcej nagród. Filmami, które odbiły się w ostatnim czasie szerokim echem w wielu miejscach na świecie są oprócz „Placu zabaw” na przykład „Córki Dancingu” Agnieszki Smoczyńskiej, „Body/Ciało” Małgorzaty Szumowskiej czy „Zjednoczone Stany Miłości” Tomasza Wasilewskiego. Polska jest również znana ze szkół filmowych. Macie bardzo dobrą strukturę filmową, której nie mają inne kraje, Polski Instytut Sztuki Filmowej, regionalne fundusze filmowe.

Jak wygląda sytuacja agentów sprzedaży w Hiszpanii? Jaką pozycję wśród nich ma Latido Films?

Agenci sprzedaży filmów pojawili się w Hiszpanii na początku lat 90. Istniało wtedy około jedenastu firm. Dzisiaj mamy już tylko 3 firmy zajmujące się międzynarodową sprzedażą filmów. Jedną z nich jest Latido Films. Powstaliśmy w 2003 roku. Zaistnieliśmy na szerszą skalę dzięki filmowi „Sekret jej oczu” w reżyserii Juana José Campanelli, który otrzymał Oscara dla Najlepszego Filmu Nieanglojęzycznego. W naszym katalogu znajdują się filmy artystyczne, które są pokazywane i nagradzane na najważniejszych festiwalach filmowych na świecie, ale również trochę lżejsze kino gatunkowe. Współpracujemy ze znanymi i cenionymi reżyserami jak Carlos Saura czy Arturo Ripstein. Cały czas jednak się rozwijamy i jak wspomniałem wcześniej szukamy również nowych talentów.

Co sądzisz o europejskim rynku dystrybucji filmów?

Jeżeli chodzi o sprzedaż i dystrybucję filmów, to sytuacja zmienia się bardzo dynamicznie. Współcześni widzowie oglądają filmy na wiele różnych sposobów. Jeszcze trzy lata temu mieliśmy bardzo dużo przedsprzedaży filmów do dystrybucji kinowej. Teraz się to już nie zdarza, chyba że ma się tytuł, w którym występują gwiazdy. Dystrybutorzy nie chcą ryzykować, przestali kupować filmy na etapie scenariusza. Również telewizje kupują coraz mniej. Platformy VoD się rozrastają, ale też nie wiadomo jaka będzie ich przyszłość za rok, czy dwa lata. Czasami ciężko jest wytłumaczyć producentowi, że jego film nie nadaje się na duży ekran, ale na inne nośniki. Z drugiej strony mamy widzów, którzy coraz chętniej oglądają filmy na telefonach komórkowych i to do nich trzeba będzie się dostosować, przygotować filmy również do takiego odbioru.

Rozmawiała Paulina Bez

21.11.2016