Rozmowa z Urszulą Biel

Rozmawiamy z Urszulą Biel – filmoznawczynią prowadzącą Kino studyjne Amok w Gliwicach, nagrodzone w kategorii „Kino” podczas 6. Nagród PISF na 38. Gdynia – Festiwal Filmowy.

 

PISF: Jak długo istnieje Kino Amok? Jak zaczęła się pani przygoda z tym miejscem?

 

Urszula Biel: W styczniu obchodziliśmy dwudziestolecie. Zaczęło się trochę śmiesznie. Byłam wtedy absolwentką filmoznawstwa, świeżo po studiach. Jak wiele osób kończących te studia lubiłam oglądać filmy. Wtedy, a były to okolice roku 1991-1992, niestety chyba w każdym mieście kina zaczęły upadać. Rzeczywiście istniała obawa, że technologia wideo, która wtedy weszła – co dziś może wydawać się śmieszne – zaczęła dominować. Wszyscy zaczęli sobie pożyczać filmy na kasetach, w bardzo złej jakości. Ponieważ ja i kilkoro znajomych lubiliśmy oglądać filmy więc postanowiliśmy stworzyć kino. Udało się.

 

Jak na co dzień funkcjonuje Kino Amok? Jakie filmy państwo pokazujecie? Czy ma pani ulubionych twórców, których filmy trafiają do waszego kina?

 

Z ulubionymi to jest trochę trudno – jest ich wielu. Lubię dobre filmy. Niezależnie od tego, kto dany film zrobił, jeśli jest dobry chętnie go zaprezentujemy. Duży wpływ na nasz repertuar ma na pewno to, że od początku w sposób świadomy jesteśmy kinem studyjnym. Należymy do Sieci Kin Studyjnych, sieci Europa Cinemas, więc to w jakiś sposób determinuje nasz repertuar. 40% to muszą być filmy europejskie, w tej chwili już 20% polskie – to akurat wiąże się z umową z PISF, który dofinansował nam projektor cyfrowy.

 

Oprócz tego, że pokazujemy filmy dystrybucyjne, organizujemy dużo imprez, przeglądów i wydarzeń. Mamy stałe cykle, ale wiadomo że gdy pojawia się coś ciekawego to też reagujemy na to, więc nowości też można znaleźć w repertuarze.

 

Jaka jest recepta na prowadzenie kina studyjnego? Jak udaje się przyciągnąć widzów?

 

Przede wszystkim determinacja, wyczuwanie nastrojów publiczności. To nie jest nic stałego, widz się zmienia. Jest niestety coraz trudniej. Nowe technologie sprawiły, że kino nie jest już jedynym kanałem, gdzie możemy filmy zobaczyć. Jest jednym z wielu, więc by przyciągnąć ludzi do kina trzeba się postarać o coś jeszcze. Chodzi o atmosferę i proponowanie ciekawych wydarzeń. To się cały czas zmienia, jednej recepty nie podam. Trzeba być otwartym, mieć otwarte oczy i uszy, przede wszystkim wychodzić do ludzi. Rozmawiać z publicznością. Kino to też publiczność, nie tylko filmy.

 

Kto zatem przychodzi do Kina Amok? Czy można w przypadku tego miejsca mówić o „typowym widzu”?

 

To się też zmienia. Przez wiele lat prowadziłam kino ze świadomością, że widzowie kinowi mają między 18 a 25 lat. W tej chwili niestety to młode pokolenie trochę „wywiało” z kina. Nie mam na myśli tylko tego, że ci ludzie z kin przenieśli się do multipleksów – raczej przenieśli się za komputery i tam oglądają filmy. Na pewno publiczność nam się trochę zestarzała – w tym sensie, że ludzie średniego pokolenia, którzy z kolei wychowali się na kinie i dla nich było ono magiczne w czasach młodości – oni chodzą do kina, także seniorzy. To dla nas wyzwanie, co zrobić żeby znowu przyciągnąć młodą publiczność do kina. Widzę wyraźnie, że to się staje problemem.

 

Ale też starszy widz potrzebuje swoich filmów, swoich tematów. Bardzo popularne są wyjścia do kina wśród uczestników zajęć Uniwersytetów III Wieku.

 

Tak, to teraz jest hit, oczywiście też się w to angażujemy.

 

Jakie znaczenie ma dla państwa Nagroda PISF?

 

Myślę, że jest jakimś potwierdzeniem tego, że nasze wybory życiowe były dobre. Wiele lat temu nie wiedziałam, co będę robić. W zasadzie bardziej chciałam się poświęcić pisaniu o kinie. Dziś także się tym zajmuję, z tego jestem na pewno mniej znana, ale może w przyszłości zaowocuje to książką, którą mam w planach. To duża radość, iż potwierdziło się, że założenie kina to była dobra decyzja.

 

Z Urszulą Biel rozmawiała Marta Sikorska

20.09.2013