Rozmowa z Fiorellą Moretti

Podczas 4. edycji Polish Days we Wrocławiu rozmawialiśmy z Fiorellą Moretti – agentką sprzedaży  i producentką filmową z firmy NDM, którą współzałożyła m.in. z reżyserem Carlosem Reygadasem. NDM w swoim katalogu ma m.in. filmy Lisandro Alonso, Sharunasa Bartasa, Bruno Dumonta i Amata Escalante.

PISF: Jak długo działasz w branży filmowej? Jakie są wady i zalety twojej pracy?

Fiorella Moretti: Pracuję w branży od 2001 roku i zajmowałam się niemal wszystkim: festiwalem, produkcją, dystrybucją i sprzedażą. Zaczynałam tam, skąd pochodzę – w Limie (Peru), potem przeniosłam się do Meksyku, a teraz pracuję w Paryżu. Największą zaletą mojej pracy w NDM jest współpraca z utalentowanymi filmowcami, których podziwiam i którym pomagam w dotarciu do szerokiej publiczności na całym świecie. To wielka przyjemność. Tym, co mi przeszkadza są zmiany, jakie dotknęły w ciągu kilku ostatnich lat rynek kina artystycznego.

To nie jest twoja pierwsza wizyta na Polish Days. Jak w twoich oczach zmienia się to przedsięwzięcie?

Na festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty jestem po raz trzeci. Po raz drugi natomiast uczestniczę w Polish Days. Jakość przedstawianych propozycji jest bardzo dobra, także organizacja całego wydarzenia jest świetna. Podziwiam różnorodność przedstawianych projektów, to nie jest powszechne. Spotkania branżowe podczas Polish Days są bardzo inspirujące.

Czy jest coś, co należałoby zmienić w programie tego wydarzenia?

Raczej nic nie należy zmieniać, chciałabym tylko móc zostać dłużej i w pełni nacieszyć się znakomitym programem festiwalu i codziennie chodzić na pokazy! Moim zdaniem liczba prezentowanych podczas Polish Days projektów jest bardzo dobra. Także ich jakość jest wysoka. Podoba mi się, że prezentowane tutaj projekty wracają na festiwal – rzeczy z ubiegłorocznego pitchingu trafiły do works-in-progress, można przyjrzeć się, jak dany projekt ewoluuje.

Które projekty z tegorocznej edycji mają twoim zdaniem szansę na zaistnienie poza Polską?

Przedstawiane projekty mają różny potencjał międzynarodowy. Kilka z nich ma na pewno szansę na komercyjne zaistnienie na rynku, kilka z nich zapewne trafi do obiegu festiwalowego. Ale wszystkie mają w sobie potencjał, by podróżować po świecie.

Najciekawsze według ciebie projekty? Które spotkania z twórcami były ciekawe?

Najbardziej spodobał mi się pitching oraz rozmowa z twórcami filmu „AA” Jacka Fabera, który produkuje Ewa Puszczyńska. Bardzo spodobały mi się też projekty „Ostatnia Rodzina” Jana P. Matuszyńskiego i „Lili” Marcina Wrony, oba wyjątkowe i bardzo pomysłowe. Spotkałam się z ich twórcami i na pewno będę śledziła rozwój tych projektów.

W sekcji works-in-progress zauroczył mnie projekt „Journals” Wiktorii Szymańskiej. To trudny materiał na film, jednak wróżę mu festiwalową karierę. Chciałabym obejrzeć więcej fragmentów „Baby Bump” Kuby Czekaja. Zaintrygowała mnie także prezentacja filmu Jagody Szelc.

Co sądzisz o polskim kinie, czy oglądasz nowe produkcje poza programem Polish Days?

Ostatnio obejrzałam sporo polskich filmów i widzę, że wiele się tutaj zmienia na lepsze. Bardzo bym chciała, by w naszym katalogu znalazły się filmy stąd. Większość filmów, które mamy w naszych zasobach znalazło dystrybucję w Polsce i znakomicie nam się współpracuje z polskimi dystrybutorami.

Jak twój własny gust wpływa na to, jakie filmy wybierasz?

Mój gust i moje wybory bardzo się ze sobą łączą. Przez większość mojego życia mam to szczęście, że pracuję z filmami, które kocham i nie wyobrażam sobie już innego sposobu zarabiania na życie. Kocham filmy, które mnie poruszają, dotykają i prowokują do zadawania pytań. Ogromnie szanuję filmowców podejmujących ryzyko – zarówno w wyborze tematu, jak i  prowadzenia narracji w nietypowy sposób.

Z Fiorellą Moretti rozmawiała Marta Sikorska

12.08.2015