"Sieniawka" i "Bejbi Blues" w Berlinie

10 i 11 lutego podczas 63. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Berlinie miała miejsce europejska premiera filmu „Bejbi Blues” Katarzyny Rosłaniec w sekcji Generation 14plus oraz światowa premiera filmu dokumentalnego „Sieniawka” Marcina Malaszczaka w sekcji Forum.

 

Po pokazach wspartych przez PISF produkcji odbyły się spotkania z twórcami. Na pytania publiczności odpowiadali reżyserzy oraz ekipy obu filmów.

„Sieniawka”

Spotkanie twórców „Sieniawki” z widzami poprowadził Christoph Terhechte – dyrektor sekcji Forum. Dziękując za film podkreślił jego oniryczność oraz nawiązania do estetyki science fiction. Jednym z pierwszych było skierowane do reżysera pytanie o inspiracje, dzięki którym „Sieniawka” zyskała niepowtarzalny klimat. – Było to miejsce mojego dzieciństwa, moja ciotka i dziadek pracowali w tym szpitalu. Myślałem o fabule, ale w końcu zdecydowałem się pójść w stronę bardziej dokumentalną – mówił Marcin Malaszczak.

 

Reżyser opowiadał również o zaangażowaniu i budowaniu relacji z pacjentami szpitala, którzy stali się pełnoprawnymi twórcami filmu – Próbowałem po prostu za nimi podążać, to współpracownicy, nie tylko pacjenci. Ci ludzie stali mi się bliscy.

Film poetycki

Widzowie podkreślali poetyckość filmu i wielość pól jego interpretacji. Padło pytanie o to, jak reżyser przekonał producenta do współpracy przy tak specyficznej formie filmowej. – To ja jestem głównym producentem, chciałem zrobić ten film sam,  żeby nikomu nie musieć się tłumaczyć swojej wizji artystycznej – podkreślał Malaszczak. Na widowni chwalono również zdjęcia i pytano o założenia koncepcyjne obrazu. – Nie było koncepcji, wstępnych założeń, a właściwie była to mikstura założeń i braku założeń. Z rożnym efektem – mówił reżyser.

 

Widzów interesowała również rola kolorów w filmie. Padały pytania m.in. o to, czy reżyser robił również założenia dotyczące kolorystyki filmu, a jego strukturę przyrównywano do dzieła malarskiego. – Powstawanie filmu to proces twórczy, jak malowanie obrazu. Zaczynasz od konkretu, kończysz na abstrakcji, dodajesz dźwięk i kolory – zgodził się Marcin Malaszczak. – Tak, ten film jest jak obraz, można go oglądać i interpretować na różne sposoby – podsumował dyskusję Christoph Terhechte.

„Bejbi Blues”

Dyskusję po premierze z licznie zgromadzoną ekipą filmu „Bejbi Blues” poprowadził wicedyrektor sekcji Generation, Florian Weghorn.

Historia o egoizmie i samotności

Widzowie pytali o to, jak doszło do realizacji filmu – To długa historia. Przeczytałam gdzieś historię o dziewczynie, która schowała dziecko w przechowalni bagażu na dworcu, no i chciałam zrobić również film o samotnej matce. Przeczytałam artykuł o nastolatce, która chce mieć dziecko po to, żeby nie być już sama, a trudno znaleźć nastolatkę, która chciałaby zostać matką. To jest film o egoizmie i samotności (…). Jeśli chcemy patrzeć tylko na siebie, to źle skończymy, ponieważ egoiści skoncentrowani na sobie nigdy się nie spotkają – podkreślała Rosłaniec.

Aktorzy w filmie Katarzyny Rosłaniec

Florian Weghorn zapytał również debiutujących na ekranie aktorów o to, czy trudne było dla nich wejście w rolę i zagranie w filmie o tak trudnej tematyce. Magda Berus wyjaśniała – Jesteśmy debiutantami, mieliśmy 6 tygodni żeby się przygotować, pobyć razem. Staraliśmy się stworzyć wewnętrzną relację w ramach ekipy. Nikodem Rozbicki dodawał: – Było miejsce na improwizację. Kasia wiedziała dokąd nas prowadzi, ale jednocześnie konsultowała się cały czas z nami. Pytano również o postać Sebastiana, którą w filmie Rosłaniec zagrał Mateusz Kościukiewicz. – Sebastian jest dla Natalii bohaterem, kluczową postacią, a sklep, w którym pracuje, miejscem z jej marzeń. Odrealniony, w pewnym stopniu jak mój film – podkreślała Rosłaniec.

Film o strukturze bloga

Widzowie pytali także o montaż filmu, użycie wyciemnień, poszatkowane i urwane sceny. – Dla mnie ten film ma strukturę bloga, dziennika, w którym są urwane, niepełne dni, niezapisane strony. Sceny z życia, których bohaterka nie pamięta lub nie chce pamiętać, bo nic ciekawego tego dnia się nie zdarzyło. Nie chciałam zrobić filmu przegadanego, wycięłam więc część scen mówionych. Publiczność chwaliła scenę w kościele i ciekawiło ją, jak doszło do jej realizacji. Rosłaniec wyjaśniała – W Polsce nie można robić imprez w kościołach, a DJ bywa dla młodych ludzi księdzem, przewodnikiem, ponieważ nie ma Boga i religii w tym pokoleniu.

Moda, kostiumy, kolorystyka

Widzowie byli ciekawi roli kostiumów w filmie, pytano m.in. o kolorystykę i dobór ubrań do konkretnych postaci.Natalia jest blogerką modową, przywiązuje wagę do ubrań, kolorów, przedmiotów wokół siebie mówiła reżyserka. – Starałam się dobrać ubranie do nastroju postaci w danej scenie. Natalia jest zafascynowana modą, sama robi dla siebie ciuchy i przerabia je. Chce być oryginalna – dodała autorka kostiumów w „Bejbi Blues” Matylda Rosłaniec.

 

63. Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Berlinie potrwa do 17 lutego. Więcej informacji: www.berlinale.de.

 

Maria Łętowska, Berlin

Marta Sikorska

13.02.2013