Rozmowa z Joanną Tereszczuk

Fot. http://kinonagranicy.pl
Joanna Tereszczuk (z lewej), Vladimir Lhotak, Stefan Mańka. Fot. fotoSprinter.pl

 

Po raz trzeci przeglądowi Kino na Granicy towarzyszyło Spotkanie na Granicy, gromadzące producentów, dystrybutorów, dyrektorów festiwali i agentów sprzedaży z Czech, Polski, Węgier i Słowacji. Rozmawialiśmy z koordynatorką programu, Joanną Tereszczuk.

 

PISF: Czym tegoroczna edycja Spotkania na Granicy różniła się od poprzedniej? Jak wygląda to spotkanie branży filmowej z Czech, Słowacji, Węgier i Polski?

 

Joanna Tereszczuk: Może na początek przybliżę nieco historię i ideę Spotkania na Granicy. To integralna część Przeglądu Filmowego Kino na Granicy, który odbywa się od 13 lat w Cieszynie i Czeskim Cieszynie i jest imprezą filmową, prezentującą kinematografię z Czech, Słowacji i Polski. Od lat Cieszyn jest miejscem spotkań nie tylko widzów z twórcami i dziełami filmowymi, ale również profesjonalistów filmowych z tych krajów. Do 2008 roku to spotkanie to odbywało się w sposób nieformalny. Kino na Granicy ze swoją kameralną, niespieszną i przyjazną atmosferą przyciągało i inspirowało twórców filmowych, stwarzało okazję do nawiązywania nie tylko przyjaźni na gruncie osobistym, ale również współpracy na gruncie filmowym. Ponadto zdarzało się, że organizatorzy Przeglądu – dyrektor Jolanta Dygoś czy dyrektorzy programowi Maciej Gil i Martin Novosad – byli proszeni przez producentów o pomoc w znalezieniu partnerów do koprodukcji w którymś z „kinogranicznych” krajów. I właśnie te dwie rzeczy legły u podstaw stworzenia bardziej formalnej platformy do spotkania profesjonalistów filmowych z tych krajów.

 

Pierwsza edycja Spotkania na Granicy odbyła się w 2009 roku. Poprowadził ją dyrektor programowy Przeglądu Martin Novosad. Była to trochę nieśmiała próba sprawdzenia, czy tego typu impreza jest w ogóle Kinu na Granicy potrzebna, czy taka formuła się sprawdzi i będzie atrakcyjna dla gości Spotkania – czyli dla producentów i dystrybutorów. Okazało się, że jak najbardziej – i Jola Dygoś zaprosiła mnie do współpracy nad drugą edycją Spotkania. Trwała ona 3 dni i odbyła się pomiędzy 30 kwietnia i 2 maja 2010 roku. W programie znalazło się 16 projektów filmowych w produkcji oraz 10 filmów sezonu 2009/2010 w Czech, Słowacji i Polski, zaproszenie do Cieszyna przyjęło około pięćdziesięciu gości z tych krajów. Odbyła się też dyskusja na temat sytuacji debiutantów w tych trzech krajach, w której wzięli udział m.in. Włodzimierz Niderhaus, Jacek Fuksiewicz, słowacki reżyser Gejza Dezorz, Kinga Dębska, Jan Komasa.

 

Przy opracowywaniu programu trzeciej – tegorocznej – edycji Spotkania na Granicy, kontynuowaliśmy formułę programu, wypracowaną w ubiegłym roku. Ważną innowacją było włączenie do programu Spotkania projektów węgierskich. Od kilku lat w programie filmowym Przeglądu obecny jest akcent węgierski, dlatego też pomyślałam, że i Spotkanie warto poszerzyć o projekty filmowe i zaprosić producentów z tego kraju, zwłaszcza, że węgierski przemysł filmowy znalazł się ostatnio w poważnym kryzysie. Pomysł ten spotkał się z bardzo pozytywną reakcją węgierskiego środowiska filmowego – i tak oto w programie Spotkania znalazły się cztery projekty filmowe z tego kraju. Były wśród nich najnowsze projekty Krisztiny Gody, znanej polskim widzom z filmu „1956 Wolność i Miłość”, Jozsefa Pacskovszkiego, reżysera „Niezwykłej podróży Kornela Estiego” oraz Gyuli Nemesa, który pracuje nad urzekającym, szalonym i anarchistycznym projektem „Zero”.

 

To, co się nie zmienia i co – mam nadzieję – zawsze będzie cechą charakterystyczną Spotkania na Granicy, to jego niespieszność i kameralność. Staramy się budować to wydarzenie w taki sposób, żeby było przyjazne dla jego uczestników, niemal intymne, ponieważ wierzymy, że taka atmosfera współgra z klimatem Przeglądu i samego Cieszyna, a ponadto stwarza ona korzystne warunki do nawiązywania współpracy.

 

Czy 15 minut na prezentację pomysłu na film to czas wystarczający? Jak kreatywnie można go wykorzystać, co warto zaprezentować? Czego powinno się unikać?

 

Ograniczony czas prezentacji podczas sesji pitchingowych to standard, obowiązujący na wszystkich spotkaniach tego typu. Niewątpliwie narzuca on prezentującym dyscyplinę i pomaga zorganizować wypowiedź tak, żeby zawierała najważniejsze elementy i skupiała się na odbiorcy, do którego prezentacja jest skierowana. Pitching projektów filmowych posiada właściwie cechy publicznej biznesowej prezentacji, której celem jest promocja i sprzedaż, i powinien posiadać najlepsze cechy tego typu prezentacji. To, czego powinno się unikać, to typowe błędy popełniane podczas wszelkiego rodzaju wystąpień publicznych i prezentacji biznesowych.

 

Podczas tegorocznych prezentacji charakterystyczne dla niemal każdego z projektów było deklarowanie chęci współpracy z twórcami polskimi: operatorami, producentami czy scenarzystami – o czym świadczy takie otwarcie na polski przemysł filmowy? Czy twórcy zagraniczni dostrzegają w nas równych partnerów? Jak możemy pogłębiać tego rodzaju kontakty?

 

Żeby móc nawiązać współpracę koproducencką, trzeba zaoferować potencjalnemu partnerowi pole do takiej współpracy. Myślę, że Czechy, Słowacja, Polska i Węgry, ze względu na naturalną bliskość geograficzną i w dużej mierze również kulturową, są krajami, pomiędzy którymi koprodukcje są czymś naturalnym. Zdecydowanie polscy twórcy i profesjonaliści filmowi postrzegani są jako równorzędni i atrakcyjni partnerzy do współpracy w tym regionie. Myślę, że znaczący wpływ na tę opinię ma również polityka PISF, który aktywnie wspiera polskich producentów, wchodzących w koprodukcje międzynarodowe. Kontakty koproducenckie można pogłębić tylko w jeden sposób – nawiązując je. Jednym ze sposobów ich nawiązania jest właśnie uczestniczenie w forach i targach koprodukcyjnych, aktywne poszukiwanie partnerów do swoich projektów oraz poszukiwanie projektów, w które można się włączyć jako koproducent.

 

Na 14 zaprezentowanych projektów tylko 4 są projektami czysto „polskimi”, zgłaszanymi przez polskich twórców. Zarazem dzięki Spotkaniu otwierają się przed nami duże możliwości koprodukcyjne. Czy to właśnie w stronę koprodukcji zmierza przemysł filmowy krajów z naszego regionu? Czy dzięki takim rodzajom współpracy łatwiej będzie zdobywać filmowcom fundusze?

 

Kiedy opracowywałam ramowy program Spotkania, założyłam, że każdy z uczestniczących w Spotkaniu krajów zaprezentuje trzy projekty, i taka informacja znalazła się w Regulaminie. Kiedy jednak zaczęły napływać zgłoszenia, okazało się, że interesujących, wartych zaprezentowania projektów jest dużo więcej – i w efekcie do programu zakwalifikowałam 16 projektów: 3 z Czech, po 4 z Węgier i Polski oraz 5 ze Słowacji (w ostatnim momencie jeden ze słowackich producentów odwołał swój przyjazd i w efekcie zaprezentowane zostały 3 projekty ze Słowacji).

 

Tak duże zainteresowanie wydarzeniem typu Spotkanie na Granicy dowodzi, że koprodukcje pomiędzy naszymi krajami są czymś wręcz naturalnym. Jest to jeden z najpoważniejszych kierunków, w jakim przemysł filmowy w Europie od dłuższego już czasu się rozwija, a i w naszym regionie staje się to coraz częstszym modelem. Ułatwia to nie tylko zdobycie funduszy na produkcję filmową, ale ma to również przełożenie na dalsze życie projektów filmowych – dystrybucji kinowej czy w sprzedaży telewizyjnej.

Już za rok następne Spotkanie na granicy – jak można zachęcić filmowców do wzięcia w nich udziału? Czego można oczekiwać, będąc uczestnikiem Spotkania? Jakie filmy mają szansę na prezentację? Czy obok projektów filmów fabularnych można prezentować także pomysły na dokument?

 

Gośćmi Spotkania na Granicy są najbardziej interesujący producenci z naszego regionu Europy, a prezentowane projekty dają szerokie możliwości nazwiązania współpracy – i to są niewątpliwie najważniejsze atuty Spotkania. Przy wyborze projektów filmowych do programu kieruję się ich walorami artystycznymi i potencjałem międzynarodowym, w szczególności potencjałem koproducenckim w regionie wyszehradzkim. Czekamy zarówno na projekty filmów fabularnych, jak i dokumentów. Podczas ubiegłorocznej edycji zaprezentowaliśmy projekt najnowszego filmu dokumentalnego Jaro Vojtka, znanego jako reżysera „Hranicy”, w programie tegorocznej edycji znalazły się dwa projekty z pogranicza fikcji i dokumentu – słowacki „Wolf” Jana Ruzicki oraz węgierskie „Zero” Gyuli Nemesa. O naborze projektów na kolejną edycję Spotkania na Granicy będziemy informować w drugiej połowie roku.

 

Rozmawiała Marta Sikorska

05.05.2011