Urodzinowe spotkanie z D. Szaflarską

Danuta Szaflarska
Danuta Szaflarska. Fot. Marcin Kułakowski, PISF

 

W niedzielę zakończył się organizowany przez Filmotekę Narodową przegląd filmów z Danutą Szaflarską. Pretekstem do spotkania z jej twórczością były 95. urodziny aktorki.

 

Przed projekcją filmu „Pora umierać” w kinie „Iluzjon” odbyło się spotkanie z nestorką polskiego kina. Towarzyszyła jej reżyserka Dorota Kędzierzawska.

 

Wieczór rozpoczął się od opowieści o spotkaniu obu pań po raz pierwszy na planie filmu „Diabły, diabły”. Danuta Szaflarska zdradziła m.in. że bardzo boi się pająków i w związku z tym w scenariuszu, nad którym zgodzi się pracować nie może pojawić sie nawet słowo „pająk”. Takie też miała wymagania wobec pracy przy kolejnej, wspólnej z Dorotą Kędzierzawską, realizacji – filmie „Pora umierać”. Aktorka podkreśliła, że scenariusze Kędzierzawskiej pisane są naturalnym językiem, w którym nie ma sztuczności – Piszesz tak, jak się mówi – powiedziała reżyserce.

 

Rola w „Pora umierać” stanowiła wyzwanie dla aktorki. W większości scen Danuta Szaflarska grała jedynie z towarzyszącym jej psem, było to więc granie bez możliwości uzyskania odpowiedzi od partnera. Zwierzę było jedynie czasami zastępowane pluszową zabawką. – Ten film jest w zasadzie monodramem – podsumowała Dorota Kędzierzawska. Obie zdradziły także, iż podczas całego okresu zdjęciowego (zdjęcia trwały 28 dni) Danuta Szaflarska dodatkowo występowała w spektaklu teatralnym. – „Pora umierać” kręciliśmy 4 lata temu – no proszę, a ja ciągle żyję! – powiedziała ze śmiechem. – Mam dużo szczęścia.


Zapytana o to, czy napisze kiedyś wspomnienia, zaprzeczyła. Przyznała jednak: – Jestem gadułą.

Z czego bardzo cieszyli się widzowie, którzy tłumnie przybyli na spotkanie w „Iluzjonie”.

 

Prowadzący spotkanie Jacek Szczerba podpytywał aktorkę o jej znajomości wśród wielkich nazwisk kina i teatru. Danuta Szaflarska opowiedziała o spotkaniach i przyjaźniach z Hanką Ordonówną, Jerzym Duszyńskim, Lubow Orłową, Hanką Bielicką i Aleksandrem Bardinim. Wspominała również postaci, które ukształtowały ją na początku kariery: Aleksandra Zelwerowicza i Juliusza Osterwę. – Dobrzy reżyserzy to nie są tacy, którzy pokazują mi, jak mam grać – wyznała aktorka, przytaczając anegdoty z pracy nad rolami.

 

Opowiedziała również o współpracy z Grzegorzem Jarzyną i wspólnych wyjazdach ze spektaklami. – To zjawisko w teatrze, wybitny talent. Jestem szczęśliwa pracując z nim, bardzo rozwija aktorów.

 

Zapytana o rolę marzeń wymieniła Kleopatrę ze sztuki „Cezar i Kleopatra” George’a Bernarda Shaw. Nigdy jednak nie udało jej się zagrać w tej sztuce. – Może i dobrze, bo czasem kiedy aktor zagra taką wyczekiwaną rolę to wychodzi klops – podsumowała.

 

Publiczność miała okazję zadać aktorce kilka pytań, podziękowano jej także za działalność w Prymasowskim Komitecie Pomocy Osobom Pozbawionym Wolności i ich Rodzinom w czasie stanu wojennego, kiedy to aktorka przygotowywała paczki dla internowanych.

 

Widzowie zapytali Danutę Szaflarską także o receptę na długie i udane życie.  – Nie należy się za bardzo przejmować drobiazgami. Życie to wielki dar. Trzeba mieć przyjaciół, poczucie humoru. Kiedy coś boli, a wchodzi się na scenę – to ból mija, jest takie napięcie nerwowe. Recepta? Nie kierować się zazdrością, nienawiścią. Miałam zdrowe dzieciństwo – może to pozwoliło mi tyle czasu żyć. Dzisiaj trzeba wyławiać w przykrych kłopotach coś dobrego. Zauważać rzeczy ładne dookoła.


22.02.2010