Trwa rekrutacja do GSF – rozmowa z Jerzym Radosem

31 marca w warszawskim kinie Kultura Gdyńska Szkoła Filmowa zaprezentowała cztery filmy dyplomowe drugiego w historii szkoły rocznika absolwentów, którzy ukończyli ją w 2014 roku.

Sukcesy studentów Gdyńskiej Szkoły Filmowej

Dwa lata temu, kiedy pokazywaliśmy cztery wybrane fabularne filmy dyplomowe pierwszego rocznika reżyserii naszej szkoły, mieliśmy oczywiście dużą tremę, ale jednocześnie za sobą pierwsze sukcesy – „Olena” Elżbiety Benkowskiej była nominowana do Złotej Palmy w Cannes, Łukasz Ostalski zgarnął dziesięć pierwszych nagród na festiwalach międzynarodowych. Powstało kilka wspaniałych filmów fabularnych, gatunkowych, opowiadających historie i niosących przesłanie. Ciężka, dwuletnia praca wykładowców i  studentów dała znakomite efekty. Łącznie zamknęło się to liczbą około 40 nagród na festiwalach – mówił dyrektor Gdyńskiej Szkoły Filmowej, Leszek Kopeć zapraszając na filmy studentów drugiego rocznika.

Pokazano „Czułość” Emilii Zielonki, „Dzień babci” Miłosza Sakowskiego, „Kroki” Karoliny Zaleszczuk oraz „W narożniku” Macieja Bartosza Kruka. Wszystkie te filmy zostały zakwalifikowane do programów międzynarodowych festiwali filmowych. „Dzień babci” otrzymał już 11 nagród.

GSF

Maciej Orłoś, Emilia Zielonka, Karolina Zaleszczuk, Miłosz Sakowski; Fot. Marcin Kułakowski, PISF

– Muszę przyznać, że ta szkoła to fenomen. Fenomen, który pokazuje, że czasem nawet najbardziej zwariowane marzenia przeistaczają się w coś naprawdę szczególnego i niezwykłego – stwierdził prezydent Gdyni, Wojciech Szczurek: –Szkoła dostarcza nam wiele satysfakcji i wzruszeń dzięki dziełom, które tworzą studenci. Trzymamy kciuki za ich sukcesy i kolejne kroki w karierze. Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim tym, którzy od samego początku byli dobrymi duchami tego przedsięwzięcia. Myślę, że gdyby nie pasja i zaangażowanie Leszka Kopcia, Jerzego Radosa, Roberta Glińskiego, ale także Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, producentów czy twórców polskiego kina, tej szkoły by nie było.

Rekrutacja do Gdyńskiej Szkoły Filmowej

Gdyńska Szkoła Filmowa po raz czwarty prowadzi nabór kandydatów na wydział reżyserii filmowej. Jakich kandydatów szukacie? Czy można aplikować zaraz po maturze?

Jerzy Rados, zastępca Dyrektora GSF: – Zawód reżysera wymaga pewnej dojrzałości, empatii, zrozumienia drugiego człowieka, umiejętności opowiadania historii. To są najważniejsze cechy, które powinien posiadać reżyser filmowy, co oczywiście rzutuje na to, jakich oczekujemy kandydatów. Formalnie przyjmujemy zgłoszenia od osób, które mają świadectwo maturalne, ale bardzo rzadko się zdarza, żeby młody człowiek zaraz po liceum czy po jakiejkolwiek szkole średniej miał dojrzałość uprawniającą go do studiowania reżyserii filmowej. Mieliśmy taki przypadek, ale zazwyczaj przyjmujemy osoby, które już mają pewne doświadczenie, ukończyły studia wyższe. Najważniejszymi kwestiami w poszukiwaniu idealnego kandydata są wspomniane umiejętności opowiadania historii i rozumienia drugiego człowieka, empatia. Tego się ciężko nauczyć, trzeba to w sobie po prostu mieć. A szkoła jest po to, żeby nauczyć całej reszty, czyli warsztatu, profesji, umiejętności pisania scenariusza, pracy z aktorem, pracy na planie.

W jaki sposób to Państwo weryfikują. Jak wygląda proces rekrutacji?

– Egzaminy do naszej szkoły w zasadzie nie odbiegają od podobnych tego typu naborów w innych szkołach filmowych, czyli są dosyć skomplikowane i kilkuetapowe. Do 10 maja czekamy na teczki kandydatów, którzy muszą przygotować kilka prac własnych – m.in. pomysły na krótki film fabularny i dokument, prace fotograficzne na zadane tematy. Muszą dołączyć też odpowiednie dokumenty i wniosek zgłoszeniowy oraz mogą dodać swoje własne prace twórcze – dotychczasowe filmy, opowiadania, utwory muzyczne czy fotografie. Wszystko to, czym wcześniej zajmowali się twórczo. Po 10 maja komisja rekrutacyjna przejrzy teczki i zakwalifikuje około 40 osób do egzaminów wstępnych, które odbędą się na początku lipca. Egzaminy składają się zarówno z prac pisemnych, jak i zadań typowo reżyserskich. Potocznie się to nazywa ciągami montażowymi, a są to po prostu ćwiczenia narracyjne i ćwiczenia polegające na wyreżyserowaniu krótkiej scenki na zadany temat z udziałem zawodowych aktorów i dostępnych rekwizytów. Ostatni etap rekrutacji, do którego dopuścimy około 20 osób, to rozmowa kwalifikacyjna, która zadecyduje  o tym, kogo przyjmiemy do naszej szkoły, czyli 10-12 studentów maksymalnie.

Dlaczego rekrutacja odbywa się co dwa lata?

– Przyjęliśmy model funkcjonujący np. w Skandynawii czy niektórych szkołach brytyjskich. Może jest nietypowy w Polsce, ale jest dobry, tzn. możemy przez te dwa lata całkowicie poświęcić czas studentom wyłonionym z jednego naboru. Ta praca i nauka polegają na bezpośrednim kontakcie profesora i studenta,  mistrza i ucznia. Możliwość zagwarantowania naszym studentom takiego kontaktu jest bezcenna. Gdyńska Szkoła Filmowa oferuje dwuletni, ale za to bardzo intensywny tryb nauczania. W ciągu semestru przerabiamy 700 godzin zajęć. W efekcie nasi studenci pracują od rana do wieczora, w zasadzie w szkole mieszkają, co powoduje też czasami nieprzyjemne skutki, np. rozpadają się ich związki. Do szkoły przyjeżdżają fantastyczni profesorowie – Robert Gliński, Grzegorz Łoszewski, Sławomir Fabicki , Filip Marczewski, Milenia Fiedler, Leszek Starzyński, Jacek Bławut, Paweł Łoziński, Mirosław Bork i wielu innych, którzy poświęcają studentom bardzo dużo czasu. I taki intensywny poligon filmowy, który oni przechodzą w dwa i pół roku, co w normalnym trybie przekłada się na cztery, cztery i pół roku, powoduje, że są bardzo dobrze przygotowani do wykonywania swojego zawodu. Efektem tego są oczywiście filmy dyplomowe, czyli finalna praca, którą muszą wykonać. Wcześniej realizują krótkie filmiki czy ćwiczenia filmowe, ale film dyplomowy jest oczywiście najważniejszy. I kiedy poddajemy te filmy weryfikacji widzów i gremiów jurorskich na festiwalach okazuje się, że one zdobywają nagrody, są fantastycznie odbierane, że po prostu podobają się widzom. To jest dla nas naturalnie wielka satysfakcja i nagroda, ale przede wszystkim jest to efekt tej dwuletniej, intensywnej, wytężonej, zupełnie niezwykłej, pełnej zaangażowania i pasji pracy, wykonywanej właśnie przez naszych studentów wspólnie z profesorami. Kiedy ten etap się kończy i rocznik nas opuszcza, rekrutujemy kolejnych szaleńców, którzy chcą być reżyserami filmowymi.

W jaki sposób ułożony jest program? Czy początkowo jest skupiony na dokumencie, a potem na fabule?

– Program został ułożony tak, żeby studenci pracowali jednocześnie z dokumentalistami i specjalistami od fabuły. Ich praca fabularna polega na m.in. na realizowaniu krótkich filmików ćwiczeniowych np. w jednym ujęciu, czyli master shocie, bez użycia dialogów lub z użyciem dużej sceny dialogowej. W tym samym czasie praca z dokumentalistami otwiera ich na drugiego człowieka. Fantastyczną robotę wykonują tu Jacek Bławut i Paweł Łoziński. Studenci często wybierają formę dokumentu przy filmach dyplomowych. W programie jest też m.in. bardzo ważny przedmiot, czyli otwierająca ich na patrzenie i widzenie fotografia. Studenci mają również zajęcia z montażu czy pracę z aktorem, ale też przedmioty teoretyczne. Oglądanie i analizowanie filmów jest bardzo istotne. Zatem jest to całokształt różnych zajęć skompilowanych przez Roberta Glińskiego w jeden program, który stopniowo wprowadza ich w najtrudniejsze techniki realizacji filmu dokumentalnego i fabularnego.

Sami studenci Gdyńskiej Szkoły Filmowej często wspominają o zajęciach scenopisarskich.

– My wszyscy podzielamy z Andrzejem Wajdą przekonanie, że najważniejszymi rzeczami w filmie są dobry scenariusz i dobra obsada. Scenariusz jest niebywale istotny i wydaje mi się, że sukcesy, które w ostatnich latach zaczęli odnosić polscy filmowcy, wynikają właśnie z coraz lepszych scenariuszy. Scenariuszowi trzeba poświęcić ogromnie dużo czasu. Z naszymi studentami fantastyczną pracę wykonuje Grzegorz Łoszewski, który motywuje ich do tego, żeby cały czas pisać. Realizowane w szkole filmy są krótkie – mają 15, maksymalnie 30 minut, a powstaje do nich po kilkadziesiąt wersji scenariusza. I tak to powinno wyglądać. Młodzi filmowcy powinni wyzbyć się przekonania, że scenariusz pisze się w jeden wieczór. To jest praca, której trzeba się poświęcić, trzeba wejść w postacie, zrozumieć ich relacje, motywacje, już nie mówiąc o tym, że sama historia powinna być w jakiś sposób nośna i interesować widza we współczesnym świecie, w roku 2016. Myślę, że to, co robi Grzegorz Łoszewski prowadząc scenopisarstwo dla naszych studentów to jest kluczowy fundament Gdyńskiej Szkoły Filmowej.

Studenci Gdyńskiej Szkoły Filmowej wymieniają się rolami. Kiedy nie reżyserują, stają się np. operatorami, drugimi reżyserami, epizodystami czy kierownikami produkcji przy filmach kolegów.

– Film jest pracą zbiorową. Pracuje przy nim wielu ludzi, a my uczymy naszych studentów współdziałania, pomagania sobie nawzajem. I nawet jednostki bardzo oporne i zamknięte w sobie, w końcu się poddają, bo dochodzi do nich, że bez wzajemnej pomocy, bez tego współdziałania ciężko jest zrobić film. Tutaj nie ma miejsca na taki rodzaj egoizmu. Pomaganie sobie na planie daje im również możliwość uczenia się na błędach kolegów, zdobywania kolejnych doświadczeń dla siebie.

Ilu było chętnych podczas ostatniego naboru?

– W 2014 roku na 10-12 miejsc mieliśmy około 100 chętnych. Nie wiem, jak będzie tym razem. W zeszłym roku przenieśliśmy się do nowej siedziby w Gdyńskim Centrum Filmowym – w samym sercu Gdyni, obok Teatru Muzycznego, gdzie są komfortowe warunki pracy. Mamy dobrze wyposażone pracownie montażowe, sale wykładowe czy sale ćwiczeń filmowych. Gdyńskie Centrum Filmowe jest też kinem studyjnym, zatem studenci mogą oglądać filmy i analizować je w dobrych warunkach. Na pewno nowa siedziba może być dla kogoś dodatkowym atutem, ale wydaje mi się, że nie miejsce powinno być tutaj najważniejsze. Najważniejsze w kandydacie powinno być marzenie o byciu reżyserem filmowym i realizowaniu filmów.

Więcej na stronie szkoły: www.gsf.pl.

01.04.2016