Trwają zdjęcia do filmu „Żużel” Doroty Kędzierzawskiej

3 marca odbyła się konferencja prasowa z okazji zakończenia realizowanych we wrocławskim Centrum Technologii Audiowizualnych zdjęć do współfinansowanego przez PISF filmu „Żużel” Doroty Kędzierzawskiej. Ekipę czekają jeszcze zdjęcia w Tarnowie.

Przecieranie szlaków

„Żużel” jest pierwszym od 70-ciu lat filmem fabularnym o tym niezwykłym sporcie. Polscy zawodnicy od lat sięgają po najwyższe trofea światowego speedwaya i mają ogromną rzeszę wiernych kibiców, którzy zazwyczaj bakcylem żużla zarażają się od swoich dziadków czy rodziców.

„Jak się okazuje żużel w kinie jeszcze nie zaistniał. Ktoś musiał być pierwszy. Oczywiście nie chcemy dublować telewizji, pokazywać sportu i tego, jak się chłopcy ścigają tak, jak to przedstawiają sprawozdawcy telewizyjni. Jest to spore wyzwanie. Nie mamy się na kim wzorować, bo takiego filmu nie było od 70 lat” – mówi Dorota Kędzierzawska.

Historia młodego żużlowca

Konferencja filmu "Żużel"

Konferencja prasowa filmu „Żużel” w CeTA, Fot. KID Film

„Żużel” opowie historię młodego żużlowca, który – jak to w sporcie i w życiu bywa – raz jest zwycięzcą, raz pokonanym.

„Pisząc scenariusz nie opierałam się na postaci jednego konkretnego żużlowca, natomiast są wątki, elementy z życia różnych postaci żużla. Bardzo zależało nam na tym, żeby ten świat był wiarygodny. Mam nadzieję, że parę osób zarazi się żużlem oglądając nasz film.” – opowiada scenarzystka i reżyserka obrazu.

Dorotę Kędzierzawską zafascynowała postawa młodych chłopaków, którzy związują się z żużlem: „To jest niesamowicie ciekawe środowisko osób z pasją i szaleństwem. W Formule 1 człowiek siada w samochodzie i rzeczywiście coś go chroni. A tutaj chłopcy, oprócz tego, że mają ochraniacze pod kevlarem, są na tym torze bezbronni, zdani na siebie. Wiadomo, jaki jest faktor ryzyka w tym sporcie. Żużlowcy są inni niż młodzi ludzie, których znam. Żyją w innym świecie i rzeczywistości, no i w innym tempie. Pasji i determinacji, z którą wchodzą w to niebezpieczne życie można im tylko pozazdrościć. Emocji, które oni przeżywają na przestrzeni 5 czy 10 lat, normalni ludzie nie doświadczają w ciągu całego życia. Poza tym to jest niesamowicie filmowy sport. Mamy nadzieję, że to na ekranie będzie widać”.

Wyczulenie na fałsz

W rolę Lowy, głównego bohatera filmu, wciela się Tomasz Ziętek: „Miałem możliwość spędzenia czasu z chłopakami w warsztacie i pewne zasłyszane sformułowania i teksty przemyciłem do filmu, żeby go uwiarygodnić”.

„Mam nadzieję, że uda nam się nie popełnić żadnych błędów. Bardzo staraliśmy się w trakcie zdjęć, żeby wszystkie sytuacje były konsultowane nie tylko przez jednego fachowca, ale też przez żużlowców, którzy u nas grali i którzy nam pomagali. Oni byli bardzo wyczuleni na wszelkie fałsze i bili nas po rękach za każdym razem, jak robiliśmy coś, co się normalnie ani w parku maszyn ani na torze nie zdarza” –  mówi reżyserka.

W filmie nie zabraknie postaci związanych z polskim żużlem. Na ekranie zobaczymy m.in. Tadeusza Kostro, Marcela Szymko, Rafała Trojanowskiego czy młodego adepta żużlu Krzysztofa Sadurskiego.

Jednym z głównych konsultantów był Łukasz Kaczmarek, „Dzikus”, który swoją przygodę z żużlem zakończył w zeszłym sezonie. W filmie wcieli się w postać mechanika. „My żużlowcy nie lubimy monotonni. Żyjemy chwilą i korzystamy ze wszystkiego, co jest dookoła. Nie skupiamy się na jednej rzeczy, tylko chcemy wszystkiego spróbować. Jesteśmy takimi ludźmi, którym ciągle brakuje adrenaliny i ciągle chcemy coś nowego poznawać i robić”.

Związki żużlu i Wrocławia

Rafał Bubnicki, dyrektor Odra Film przedstawił powody, dla których produkcja otrzymała dofinansowanie z Dolnośląskiego Konkursu Filmowego: „Jeden z ekspertów oceniając projekt napisał, że kluczowym czynnikiem, dla którego powinniśmy wejść w tę koprodukcję jest związek Wrocławia z żużlem. Nasze miasto bardzo mocno kojarzy się z tym sportem”.

Produkcja filmu

Zdjęcia do filmu realizowane były jesienią zeszłego roku na stadionach żużlowych Rzeszowa i Częstochowy, a także na ulicach Przemyśla i we wnętrzach przemyskich kamienic. Część zdjęć specjalnych została zrealizowana na dwóch halach Centrum Technologii Audiowizualnych CeTA we Wrocławiu. W kwietniu odbędzie się ostatni etap zdjęć specjalnych na torze stadionu żużlowego w Tarnowie.

W filmie, oprócz Tomasza Ziętka zagrają Jagoda Porębska (Roma), Paweł Wilczak (Papa), Karolina Gołębiowska (Gwiazdeczka), Żaneta Łabudzka (matka Lowy), Bartek Gnosowski (Jujek), Tadeusz Kostro (Cukier), Łukasz Kaczmarek (Dzikus), Marcel Szymko (Benek), Mateusz Kościukiewicz (Riczi), Krzysztof Sadurski (Mały Cukier), Jacek Hugo-Bader (ksiądz) oraz Piotr Zajączkowski (Jędruś).

Film „Żużel” jest produkowany przez KID Film w koprodukcji z Fogo, Canal+, Odra Film, Krakowskim Biurem Festiwalowym oraz Centrum Technologii Audiowizualnych CeTA. Projekt otrzymał dofinansowanie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej. Dystrybutorem obrazu jest Kino Świat. Premiera filmu planowana jest na koniec sezonu żużlowego 2017.

Efekty specjalne realizowane w CeTA

Konferencja filmu "Żużel"

Konferencja prasowa filmu „Żużel” w CeTA, Fot. KID Film

Zdjęcia w Centrum Technologii Audiowizualnych były przygotowywane tydzień i trwały dwa tygodnie. Dyrektor instytucji, Robert Banasiak dziękował twórcom, że zdecydowali się realizować zdjęcia właśnie na halach we Wrocławiu: „To był dla nas ogromnie ważny projekt. Pokazaliśmy, że równolegle w obu studiach, którymi dysponujemy i które zostały dostosowane do realizacji takich filmów, mogły być kręcone zdjęcia”.

„W studio im. Cybulskiego robiliśmy zdjęcia z kaskaderami, przywieziono 16 ton żużla, zjechały dmuchane bandy. Duża ilość efektów specjalnych w filmie wynika z tego, że nie chcieliśmy powodować niebezpiecznych sytuacji na torze. Zresztą kaskaderzy w ogóle nie chcą na normalnych torach dotykać się motorów żużlowych” – opisywała Dorota Kędzierzawska.

„To jest taka składanka puzzli – my kręcimy każdego żużlowca z osobna, składamy to w przestrzeni 3D. Ten sprzęt, którym dysponuje CeTA idealnie nam się do tego nadaje. Wycisnęliśmy tutaj wszystkie soki, jeśli chodzi o możliwości” – dodaje operator i producent filmu, Arthur Reinhart.

Za efekty specjalne w filmie odpowiedzialny jest Grzegorz Ociepka.

PISF: W jaki sposób przygotowywał się Pan do tego projektu?

Grzegorz Ociepka, VFX supervisor: Wszystko to, co kręcimy tutaj na blue screenie z użyciem robotów trzeba było wcześniej zaplanować, zrobić prewizualizacje całego filmu i wszystkich ujęć. Ponieważ motory nagrywamy pojedynczo musieliśmy dokładnie znać relacje motoru do innego motoru i wiedzieć precyzyjnie, jakiego ujęcia w danym momencie nam potrzeba. W wyścigu bierze udział czterech zawodników. Bez zaplanowania, jaką soczewką to nagrywamy, jaką kamerą i z którego kąta, nie bylibyśmy w stanie zaprogramować robotów, które teoretycznie mają nam obrócić zawodnika i dać kamerę na odpowiednią wysokość, żeby to się potem dało złożyć w postprodukcji.

Ja nie jestem zakochany w żużlu. Właściwie pierwsze zetknięcie z żużlem to był właśnie ten plan zdjęciowy. Tak naprawdę to nie jest mój sport. Ale im dłużej nad tym siedzę, im dłużej szukam referencji, patrzę na obrazki, które ci chłopcy odczyniają na torze ścigając się, to zaczynam dostrzegam dostrzegać jakieś piękno, magię tego bardzo brutalnego sportu. Zawodnicy nie mają hamulców. Dosłownie, jak i w przenośni. Mamy świetną pomoc. Łukasz Kaczmarek – Dzikus jest rewelacyjny, potrafi dokładnie powiedzieć np. co powoduje iskrzenie, że to łańcuch o łańcuch uderza jeszcze przed startem, że w oponie jest takie a nie inne ciśnienie, dlaczego ona się tak wygina, czym różnią się nawierzchnie na poszczególnych torach. To jest bardzo ważne, żeby potem to odtworzyć w komputerze możliwie rzeczywiście.

PISF: Czy myśleli Państwo o realizowaniu tych zdjęć na prawdziwym torze?

W grę weszły względy bezpieczeństwa. Zastanawialiśmy się nad kilkoma wariantami, np. o puszczeniu przed zawodnikami quada z operatorem, który jechałby z dużą prędkością. Żużlowcy wchodzą w zakręt z prędkością 70 – 80 km/h. Na prostej osiągają nawet 130 km/h, więc tutaj bardzo wiele rzeczy mogło pójść nie tak. Ich motory nie są wyposażone w żadne hamulce. Hamować mogą jedynie silnikiem przez puszczenie gazu. Nakręcenie niektórych ujęć było po prostu niemożliwe np. nie da się przykręcić kamery do koła tak, żeby to dało jakość kinową. Kolejną rzeczą była nierealność odtworzenia takiego idealnego wyścigu, jaki chcieliśmy mieć w poszczególnych scenach. Niemożliwe jest, żeby taki wyścig zaplanować z dokładnością co do sekundy, a tego potrzebowaliśmy.  

PISF: W jaki sposób zostały wykorzystane możliwość CeTA?

Na pewno przesunęliśmy granice tego sprzętu do maksimum. Z pomocą Dawida świetnego robotyka, który tutaj pracuje, zbudowaliśmy jeszcze jeden stół obrotowy na stole obrotowym, który tutaj jest, żeby otrzymać jeszcze większe prędkości, które są nam potrzebne. Wykorzystaliśmy robota do bardzo dużej ilości ujęć. Niektóre trzeba było zmodyfikować, żeby dało się uzyskać odpowiednią wysokość przy odpowiedniej soczewce czy szkle założonym na kamerę. Bardzo wielu rzeczy uczyliśmy się wspólnie. My dostosowując się do warunków albo warunki były upgrejdowane do naszych potrzeb. Zmieniliśmy jeden silnik krokowy – żeby był mocniejszy, żeby wytrzymał mocniejsze obciążenia. Praca była obopólna. Wszyscy pracowaliśmy nad jednym celem.

PISF: Na czym będzie polegała Pana dalsza praca?

Jesteśmy jeszcze przed fazą motion capture, czyli przechwytywania dokładnych ruchów zawodników. Musimy ich potem wstawić na motory, które również będą cyfrowe, a potem na tor. Następnie trzeba będzie spopulować ludzi na trybunach oraz zbudować wirtualny stadion. Ciężko to dokładnie oszacować, ale postprodukcja będzie trwała mniej więcej pół roku.

06.03.2017