Twórcy o Studiu Prób

23 listopada w warszawskiej klubokawiarni Czuły Barbarzyńca odbyła się prezentacja Studia Prób – jednej z edukacyjnych inicjatyw Szkoły Wajdy. Organizatorem spotkania była Sztuka Pisania.

 

W spotkaniu uczestniczyli: koordynator Studia Prób Maciej Sobieszczański oraz absolwenci tego kursu Bartosz Blaschke, Dominika Łapka i Tomasz Jurkiewicz.

Ramy programu Studio Prób

– Zajmujemy się tym, po co robić filmy. Studio Prób to program dla reżyserów. Idea jest taka: przychodzą do Szkoły Wajdy ludzie, którzy już coś mają na koncie, jakieś doświadczenia zawodowe, niekoniecznie z dziedziny filmu. Trzeba złożyć pomysł na film, który ma się zawierać na 5 stronach maszynopisu – to wszystko co trzeba zrobić. Ten pomysł w gruncie rzeczy decyduje o tym, czy my kogoś zapraszamy na egzamin. Mamy około 70 kandydatów na 8-9 miejsc. Staramy się zobaczyć, jak to co przyniósł kandydat ma się do tego, by nauczyć takiego człowieka stanąć za kamerą – mówił na początku spotkania Maciej Sobieszczański, mówiąc m.in. o tym, jak wyglądają ramy programu Studia Prób. 

Rozwijanie projektu

– Raz w miesiącu się spotykamy przez 5 dni i rozwijamy projekty, analizujemy je. Na końcu ma z tego wyjść pierwszy albo drugi draft scenariusza i dwie sceny, realizowane według tego scenariusza. Pierwsze sceny są realizowane w lutym albo w marcu, drugie na koniec kursu: w maju lub czerwcu. Z takim „pakietem”: scenariuszem i dwiema scenami twórcy mogą iść do producenta – dodawał Sobieszczański.

„Od pomysłu do realizacji”

– To był kurs, który mnie wiele nauczył i otworzył mi drogę. Zrobiłam sceny w Szkole Wajdy, a później złożyłam projekt do Studia Munka i dostałam pieniądze na realizację filmu, więc założenie tego programu – „od pomysłu do realizacji” – zostało tutaj wykonane stuprocentowo – mówiła na spotkaniu Dominika Łapka, która w Studiu Prób rozwijała swój film „Lila”.

Czytanie tekstów innych uczestników

– Rok w Szkole Wajdy na Studiu Prób przebiegł na napisaniu kolejnych treatmentów, później już napisałem scenariusz. Teraz on się ubiega w Polskim Instytucie Sztuki Filmowej o pieniądze. Mamy status „do poprawek”, czyli że jeszcze tej pracy nad tekstem było za mało (…). Można się poczuć jakoś tak swojsko w takiej twórczej atmosferze, która nie ma w sobie nic z chorej rywalizacji. Tutaj jedni pomagają drugim i jest też obowiązek, żeby teksty, które są rozwijane były czytane przez innych uczestników. Trzeba się przygotować: gdy są omawiane teksty to każdy powinien powiedzieć, co o nim sądzi, jakie ma pytania i uwagi. Akurat na naszym roku wszyscy się do tego bardzo przykładali. Czuliśmy, że to jest bardzo twórcze – podkreślał podczas spotkania Tomasz Jurkiewicz, reżyser i autor scenariusza do filmu „Kalafiory o smaku kiwi”. – Podczas zajęć w Szkole Wajdy zrobiłem 8 wersji treatmentu, na każdy zjazd nową. Samą scenkę scenariuszową rozpisywałem na podstawie treatmentu – dodawał.

Rozwijanie scenariusza filmu pełnometrażowego lub „trzydziestki”

– Chciałem napisać fabułę, dostałem nawet stypendium z PISF-u na napisanie scenariusza (…). Pomyślałem, że może pójdę z tym pomysłem do Studia Prób, wyciągnąłem tylko niektóre elementy z tej historii. Rozwinąłem scenariusz filmu fabularnego, chciałem uniknąć „trzydziestki” w ogóle. Robiłem zdjęcia do „trzydziestki” i wiedziałem, że jest to produkcyjnie bardzo trudna rzecz, jest mało dni zdjęciowych i mały budżet. Jednak nie dało się tego uniknąć, musiałem zrobić „trzydziestkę” i ona też poniekąd wyniknęła przez Szkołę Wajdy – mówił Bartosz Blaschke, który w Studiu Prób rozwijał projekt „Menażeria”.

Realizacja pierwszej scenki

– Przez ten rok w Studiu Prób przede wszystkim się rozwija swój jeden projekt, to nie jest szkoła filmowa, gdzie np. są zajęcia ze scenografii. Są oczywiście zajęcia uzupełniające, ale główna część polega na przyjściu z pomysłem i przez kolejne 10 zjazdów rozwija się ten scenariusz. Na koniec pierwszego semestru jest realizacja pierwszej scenki, a na koniec drugiego kolejnej – podkreślał Tomasz Jurkiewicz, przybliżając gościom spotkania swój projekt i prezentując obie zrealizowane sceny.

Smak i klimat filmu

– Tak naprawdę każdy ma za zadanie w tych scenach wykonać taką robotę, której najbardziej brak w scenariuszu. Jeśli konflikt jest słaby i nie wiadomo, o co komu chodzi, to zadanie dotyczące tej sceny polega na tym, by zobaczyć z czego ten konflikt budować, czyli jak postaci jedne wobec drugich działają. Zadajemy pytania, jaki jest smak i klimat tego filmu, jakim obrazem go opowiadać. To są rzeczy, które są w ramach tej realizacji sprawdzane. Potem w tej drugiej scenie te doświadczenia są rozpracowane i idziemy krok dalej. Ten progres bywa bardzo widoczny – mówił Maciej Sobieszczański przed prezentacją fragmentów. – Warto podkreślić, że od stycznia pracujemy indywidualnie. Każdy z prowadzących zajęcia bierze pod opiekę dwa, trzy teksty i pomagamy w ich rozwijaniu. Po 3 miesiącach spotykamy się na jeszcze jednym wspólnym kursie. Jest to coraz bardziej wydajne – dodawał.

Wszystko robiłam pierwszy raz

– U mnie element scenariusza nie był problemem: wiedziałam, że mam dobry scenariusz. To, że jest się reżyserem to naprawdę duża dawka adrenaliny i trzeba sobie z nią jakoś poradzić. Wszystko robiłam pierwszy raz. Wiedziałam, że chcę swoją scenkę zrobić dobrze. To było dla mnie takie oswojenie się. Bardzo sobie cenię to, że mogłam spróbować, bo już z większą pewnością podeszłam do planu swojej „trzydziestki”, różne etapy oswoiłam – podkreślała Dominika Łapka przed prezentacją swojej sceny . Autorka „Lili” jest w tej chwili po zdjęciach, a projekt znajduje się na etapie montażu.

Otwarcie na świat, który proponujemy

– Ja bardzo błądziłem z tym projektem, bo to nie jest historia, którą da się w pięciu zdaniach opowiedzieć. To dosyć wielowarstwowa rzecz, gdzie dużo rzeczy ma znaczenie (…). Miałem cały czas problem z postaciami, ponieważ były one papierowe – mówił Bartosz Blaschke, opowiadając o swoich dwóch scenach. -Decyzja, aby spróbować się dostać na Studio Prób i fakt, że się tam dostałem to chyba była najlepsza decyzja, jaką mogłem podjąć. Pewnie inaczej jest po reżyserii, ale w moim wypadku jest to coś, co daje szansę radykalnego zmienienia swojej zawodowej drogi (…). Zaletą Studia Prób jest to, że nikt z wykładowców nie chce odciskać żadnego piętna, jest totalne otwarcie na świat, który proponujemy – dodawał.  Bartosz Blaschke również przygotowuje swoją „trzydziestkę”, która jest w tej chwili w fazie postprodukcji, jednak jej scenariusz nie jest oparty na „Menażerii”.

Dobry pomysł wyciągnąć na światło dzienne

Goście spotkania pytali m.in. o to, jak można się zapisać do Studia Prób. – Mamy w Szkole konsultacje, które odbywają się zawsze w maju, czerwcu i lipcu. Trzeba się zapisać na te konsultacje, nabór trwa do 31 sierpnia. Jeśli ktoś chce przyjść ze swoim projektem może zawsze umówić się na spotkanie: w środy mamy 2 godziny dla tych, którzy chcą się z nami skonsultować.  Trzeba mieć pomysł i zdarza się, że ten pomysł jest zapisany na jednej stronie. Mam takie poczucie, że potrafimy dobry pomysł wyciągnąć na światło dzienne – mówił Maciej Sobieszczański. -Dla nas jest najważniejsze, żeby to nasze spotkanie z uczestnikami miało charakter osobisty.

 

Więcej informacji o Studiu Prób: www.wajdaschool.pl/pl/program/fabularny.

 

Podczas kolejnego spotkania w ramach prezentacji Sztuki Pisania w Czułym Barbarzyńcy zaprezentowany zostanie „Mazurek” Julii Kolberger. Projekcji będzie towarzyszyć spotkanie z autorką.

 

Marta Sikorska

26.11.2013