Warsztaty Europa Cinemas w Wenecji

Jednym z wydarzeń towarzyszących tegorocznemu festiwalowi w Wenecji była kolejna edycja projektu 27 Times Cinema.

 

Inicjatywa, powstała przy wsparciu Parlamentu Europejskiego, opiera się na cyklu debat, warsztatów i spotkań, których cel stanowi popularyzacja europejskiego kina. Do uczestnictwa w projekcie zaproszono po jednym przedstawicielu z każdego kraju członkowskiego Unii Europejskiej wyłonionym we współpracy z kinami zrzeszonymi w sieci European Cinemas. Ze strony polskiej w projekt zaangażowało się poznańskie kino Rialto, dzięki któremu do Wenecji pojechała Joanna Konieczna. Specjalnie dla PISF rozmowę z nią przeprowadził Piotr Czerkawski.

 

Piotr Czerkawski: Podejrzewam, że ochotę na reprezentowanie Polski w projekcie 27 Times Cinema miało bardzo wiele osób. Co sprawiło, że w Wenecji znalazłaś się właśnie Ty?

 

Joanna Konieczna: Wzięłam udział w konkursie organizowanym przez kino Rialto. Musiałam stworzyć tekst, w którym przekonam jurorów dlaczego zależy mi na uczestnictwie w projekcie, a także opisać krótko trzy sceny ze swoich ulubionych filmów. Nigdy nie studiowałam filmoznawstwa ani nie zajmowałam się kinem zawodowo, więc nie byłam pewna czy w ogóle powinnam próbować swoich sił. W efekcie wysłałam jednak teksty, które kończyłam dosłownie na pół godziny przed upływem terminu zgłoszeń.

 

Bardzo hollywoodzka historia. Ciekawi mnie dalszy ciąg. Na czym dokładnie polegały Twoje zadania w Wenecji?

 

Wszyscy uczestnicy zostali podzieleni na cztery grupy, które uczestniczyły w warsztatach z zakresu kręcenia filmów, organizacji festiwali, dziennikarstwa radiowego i pisania o kinie. Sama wybrałam tą ostatnią dziedzinę. Oprócz tego – razem z innymi uczestnikami – przez kilka dni brałam udział w spotkaniach z ludźmi z branży filmowej. Za każdym razem nasi goście najpierw mówili nam o swojej pracy, a potem przez jakieś 40 minut odpowiadali na zadawane pytania.

 

Które ze spotkań przyniosło Ci najwięcej korzyści?

 

Bardzo cieszę się z zetknięcia z dyrektorem festiwalu filmowego w Sarajewie, który ciekawie opowiadał o ewolucji tej imprezy od amatorskiego eventu do jednej z najważniejszych imprez kulturalnych w Europie. Mimo że festiwal wypracował sobie rozpoznawalną markę,  organizatorzy zapewniają, że wciąż udało się zachować tam świetny klimat. Podczas gdy w Wenecji wszyscy ciągle gdzieś się spieszą, a najważniejsi goście są odgrodzeni od widzów kordonem ochroniarzy, w Sarajewie podobno można spokojnie przysiąść się w kafejce do gwiazdy formatu Morgana Freemana. Chciałabym kiedyś odwiedzić ten festiwal i przekonać się czy jest tak w rzeczywistości.

 

A co z Wenecją? Liczysz, że uda Ci się kiedyś wrócić na festiwal w nowej roli?

 

Bardzo bym chciała. Spotkałam tu dziewczynę z Malty, która w zeszłym roku brała udział w naszym projekcie. Teraz przyjechała na festiwal już jako akredytowana dziennikarka. Mam nadzieję, że – także dzięki wiedzy uzyskanej w trakcie warsztatów- kiedyś uda mi się pójść w jej ślady.

30.09.2011