Włos się Jeży

Kto lubi szybkie obroty, namawiam – w 80 minut dookoła Jerzego! Tyle trwa najśmieszniejsza polska komedia od czasów „Kilera”. Dawno tak się nie bawiłam w kinie, jak na animowanym obrazie „Jeż Jerzy” opartym na miksie komiksów o przygodach kolczastego zwierzaka, publikowanych od 1998 roku nakładem Wydawnictwa Egmont – pisze Moniak Małkowska. Ekranizację zawdzięczamy 14-osobowemu zespołowi pod wodzą scenarzysty Rafała Skarżyckiego i rysownika (w filmie: jednego z trzech reżyserów) Tomka Leśniaka.

Jeż Jerzy na pewno podbije ekrany, tak jak zdominował komiksy. Filmowa akcja toczy się tu i teraz w Warszawie, konkretnie na Powiślu. Tamże, w nieprzytulnej kawalerce mieszka Jerzy. Nieduży, żółty, na krótkich łapach przedłużonych deskorolką, ubrany wyłącznie w bejsbolówkę. Nietrudno zauważyć – inny. Z tej racji narażony na ataki fundamentalistów rozmaitego autoramentu.

Jednak najgorsze zagrożenie nadchodzi ze strony… nauki. Jerzy, istota niewiadomego pochodzenia, lecz przystosowana do życia w ekstremalnych warunkach, staje się obiektem genetycznego eksperymentu diabolicznego Profesora. Uczony z pomocą Asystenta kreuje klona Jerzego. Niestety, duplikat nie do końca jest udany.

 

10.03.2011