Sylwester Chęciński kończy 85 lat

21 maja 2015 7Sylwester Chęciński kończy 85 lat.

Urodził się w 1930 roku w Suścu, niedaleko Tomaszowa Lubelskiego. – Tam było ze sto chałup. Z jednej strony kościół, kilka sklepów i remiza strażacka, a z drugiej strony stacja kolejowa. Ona była miejscem, na które przychodziło się tak, jak później na telewizję, by oglądać, co się dzieje – wspomniał Sylwester Chęciński w rozmowie ze Stanisławem Zawiślińskim („Magazyn SFP” 9/2014). Dodaje, że w jego rodzinnej miejscowości nie było kina, ale raz przyjechało objazdowe. W jednej z chałup, w której nie było nawet podłogi, rozwieszono prześcieradło, na którym pojawił się czarno-biały, niemy obraz wypuszczony z przywiezionego aparatu […] Na dodatek w czasie tej projekcji pękła soczewka i pokaz przerwano. Miałem więc nadzwyczajne przeżycie i mnóstwo pytań. Co to za wehikuł magiczny? […] Frapowało mnie to niesłychanie.

Początkowo to teatr, nie film, intrygował młodego Chęcińskiego. Wspomina, że razem z zespołem z Dzierżoniowa, dokąd przeprowadził się w czasach liceum, jeździł na gościnne występy, a nawet zdarzyło mu się zastąpić jednego z aktorów. Gdy dowiedział się, że w niedalekiej Łodzi działa szkoła filmowa, postanowił zdawać na tamtejszy wydział reżyserii.

Studia i filmy fabularne

Chęciński w dzienniku „Polska The Times” opowiadał w 2009, że na jego edukację – oprócz wykładowców takich jak Antoni Bohdziewicz, Aleksander Jackiewicz i Jerzy Kawalerowicz – duży wpływ miał Wojciech Jerzy Has, kolega z wydziału. – Po drugim roku filmówki mieliśmy praktyki i ja niestety dostałem się do tak zwanej oświatówki. Razem ze starszą koleżanką, już absolwentką, dostaliśmy zadanie: nakręcić filmik oświatowy o chłopcu, który buduje karmnik dla ptaków. Po tygodniu zdjęć centrala zażądała materiałów – nie spodobały się, więc przyjechał inny operator. I znów cała procedura – szukanie bohaterów, plenerów, szkoły, rozpoczęła się od nowa. Historia się jednak powtórzyła i ponownie przysłali nową ekipę. Reżyserem był – nie wiedziałem jeszcze za bardzo, kto to jest – Wojciech Has, a operatorem Mieczysław Jahoda. To była edukacja! Temat niby ten sam, ale zrealizowany zupełnie inaczej. Dzięki Hasowi i Jahodzie zobaczyłem w tej nudnej historyjce klimat. Zobaczyłem, jak można scenariusz zepsuć i jak go naprawić. Zobaczyłem, jak kamera wyzwala nowe treści i je odsłania.

Doświadczenie zdobywał na praktykach organizowanych przez wrocławską Wytwórnię Filmów Fabularnych. W jego etiudzie zagrał Zbigniew Cybulski.

Przyszły reżyser „Wielkiego Szu” skończył studia w 1956 roku, wkrótce dostał posadę asystenta Stanisława Lenartowicza przy „Zimowym zmierzchu” (1956). Terminował też u Andrzeja Wajdy na planie „Lotnej” (1959) oraz Jerzego Passendorfera, gdy ten kręcił „Powrót” (1960). Chęciński jako samodzielny reżyser zadebiutował w 1961 roku filmem dla dzieci i młodzieży „Historia Żółtej Ciżemki”, gdzie główną rolę dziecięcą – ucznia Wita Stwosza – zagrał Marek Kondrat.

Drugi film był diametralnie różny od pierwszego: akcja „Agnieszki 46” (1962) miała miejsce w 1946 roku na Ziemiach Odzyskanych, a bohaterką była nauczycielka chcąca wprowadzać nowy ład. Trzecia produkcja Chęcińskiego, „Katastrofa” (1965) była z kolei dramatem psychologiczno-obyczajowym, skupionym na losach inżyniera, który nieumyślnie przyczynia się do śmierci kilku osób. Rok później reżyser nakręcił film, z jakim jest najczęściej kojarzony do dziś – komedię „Sami swoi” (1967), o walce dwóch zaciętych sąsiadów, Kargula i Pawlaka. Zgodnie z niepisaną zasadą, że każdy kolejny film jest inny od poprzedniego, Chęciński zrealizował w 1969 roku kryminał „Tylko umarły odpowie” z Ryszardem Filipskim w roli kapitana prowadzącego śledztwo w sprawie zabójstwa kasjera w fabryce. Z kolei „Legenda” (1970) to też zmiana tematu i gatunku: opowieść o dwóch kilkunastolatkach w czasach okupacji, zakochanych w tej samej dziewczynie, to połączenie filmu dla młodzieży i filmu wojennego.

Do końca lat 70. Chęciński zrealizował jeszcze dwie części „Samych swoich”: „Nie ma mocnych” (1974) i „Kochaj albo rzuć” (1976). – Nie zapomnę, jak na festiwalu w Łagowie, gdzieś po pół godzinie plenerowej projekcji, „Kochaj albo rzuć”, nagle lunął deszcz. Myślałem, że to koniec – pokaz zostanie przerwany. Tymczasem kilka tysięcy przemokniętych ludzi nawet nie ruszyło się z miejsc. Siedzieli na ławkach do końca filmu, a przez szum deszczu docierał do mnie ich śmiech. To była dla mnie wielka nagroda, bo ci, dla których robiłem ten film, w tak wspaniały sposób mi się odwdzięczali – wspominał reżyser („Magazyn SFP” 9/2014).

W kolejnych dwóch dekadach Chęciński zrealizował tylko dwa filmy kinowe: w 1982 roku nakręcił „Wielkiego Szu” z Janem Nowickim w roli genialnego i zarazem cynicznego szulera. Scenariusz napisał Jan Purzycki. Po pokazie odnowionego cyfrowo filmu na festiwalu w Gdyni, reżyser tak wyjaśniał, dlaczego po sukcesie trylogii o Pawlakach i Kargulach, zmienił gatunek: – Komedia jest przyjemna, gdy się ją ogląda, natomiast przy pracy jest strasznie mozolna, trudna, ciężko się dochodzi do tych rzeczy, które później widzów śmieszą. Na planie to jest bezustanny stres i napięcie, że to będzie nudne, że nie będzie zabawne. W filmie kryminalnym, jak damy bohaterowi pistolet, stworzymy dramatyczną sytuację, to napięcie zawsze rodzi się samo. W komedii jest zupełnie inaczej. Po komedii chciałem odpocząć w dramacie.

A jednak ostatni do tej pory film Chęcińskiego to, osadzona w czasach stanu wojennego, komedia „Rozmowy kontrolowane” (1991) na podstawie scenariusza Stanisława Tyma. To także powrót jednego z ulubionych polskich antybohaterów filmowych – prezesa klubu „Tęcza”, Ryszarda Ochódzkiego.

Filmy telewizyjne, spektakle telewizyjne i nagrody

Sylwester Chęciński zrealizował sześć przedstawień teatru telewizji oraz cztery filmy telewizyjne, w tym „Pierwszą miłość” (1971) – scenariusz na podstawie opowiadania Iwana Turginiewa napisał Andrzej Wajda. Reżyser sam był też bohaterem filmu dokumentalnego – w 2011 powstała „Rozmowa kontrolowana z Sylwestrem Chęcińskim”, którą zrealizował Jarosław Marszewski. Pojawił się też w epizodzie w komedii „Baśń o ludziach stąd” Władysława Sikory (2003).

Pracował również w zespołach filmowych: w latach 1976-1980 był zastępcą kierownika artystycznego „Iluzjonu”, a w latach 1988-1991 zastępcą kierownika artystycznego w „Kadrze”.

Wśród nagród i wyróżnień, jakie otrzymał reżyser „Samych swoich” są Krzyż Komandorski Orderu Odrodzenia Polski (2014) oraz Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski (1983), Platynowe Lwy w Gdyni (2014), Nagroda Honorowa „Jańcia Wodnika” na Ogólnopolskim Festiwalu Sztuki Filmowej „Prowincjonalia 2005” we Wrześni, Nagroda Główna Jury na festiwalu w Gdyni (za „Kochaj albo rzuć”) oraz „Złota Kaczka” przyznawana przez miesięcznik „Film” za „Wielkiego Szu”.

W rozmowie z „Magazynem SFP” Chęciński zaskakująco odpowiedział na pytanie, co by zmienił, gdyby mógł jeszcze raz wyreżyserować własne życie: – Ożeniłbym się.

21.05.2015