Złote Pióro dla T. Chmielewskiego

Tadeusz Chmielewski
Tadeusz Chmielewski. Fot. Marcin Kułakowski, PISF

 

We wtorek w ramach Script Forum i festiwalu Lato Filmów odbyło się uroczyste wręczenie nagrody za całokształt twórczości scenariopisarskiej Tadeuszowi Chmielewskiemu.

 

– Lato Filmów bardzo intensywnie stara się koncentrować na scenariuszu, promować filmy z wartościowym scenariuszem, organizować konferencje branżowe poświęcone sztuce pisania i również nagradzać wybitnych twórców polskich filmów i polskich scenariuszy filmowych Nagrodą Pióro Mistrza. Tak już jest od 5 lat – wśród laureatów są wybitni polscy scenarzyści. Dziś również nastąpi chwila wyjątkowa – mam przyjemność wręczyć nagrodę za całokształt twórczości scenariopisarskiej panu Tadeuszowi Chmielewskiemu – tak rozpoczął spotkanie z tegorocznym laureatem Pióra Mistrza dyrektor Lata Filmów i prezes fundacji Ruchome Obrazy – organizatora Script Forum – Maciej Zabojszcz.

 

– Wchodząc w dorosłe życie to było moje pierwsze marzenie – zostać mistrzem – wspominał podczas ceremonii Tadeusz Chmielewski. – Dlatego dzisiaj nagrodę przyjmuję z wielkim wzruszeniem. Bardzo się cieszę i bardzo dziękuję jurorom, który mnie wytypowali i pozwolili mi być razem z tymi kolegami, którzy już otrzymali taką nagrodę. Bardzo dziękuję – powiedział laureat.

 

W wykładzie mistrzowskim, który odbył się po ceremonii wręczenia Pióra Mistrza Tadeusz Chmielewski w kilkunastu zabawnych anegdotach wspominał m.in. o powstawaniu filmu „Jak rozpętałem II wojnę światową”, opowiadał o swoim wykładowcy – Antonim Bohdziewiczu, o nagrodzie, jaką otrzymał na studiach „za wyjątkową czystość w pokoju studenckim”. Dzięki niej poznał swoją przyszłą żonę, Halinę Chmielewską, która jest współautorką wielu jego filmów i scenariuszy. Tadeusz Chmielewski był również przez 27 lat wykładowcą scenariopisarstwa. – Moi studenci byli coraz młodsi, a ja coraz starszy. W pewnym momencie, kiedy zauważyłem, że oni nie znają literatury, to co mogłem pomyśleć o kimś takim jako scenarzyscie? Co może wymyśleć ktoś taki? Tam, w literaturze, jest prawda o życiu bardzo szeroka, bardzo bogata. A dziś tylko oglądają filmy i chcą przetwarzać to, co widzieli w innych filmach. A to już nie są partnerzy do rozmowy. Ale mam nadzieję nie zabraknie takich, którzy literaturę kochają, to jest nieodzowne – mówił Chmielewski.

 

Autor filmu „Ewa chce spać” (1957 r.) podzielił się z uczestnikami spotkania swoimi wrażeniami po lekturze biografii jednego z najsłynniejszych producentów dawnego Hollywood – Darryla Zanucka, współzałożyciela wytwórni filmowej „Twentieh Century-Fox”. Wspomniał o tym, iż Zanuck codziennie przed rozpoczęciem pracy otwierał na godzinę swoje studio filmowe dla wszystkich – każdy mógł przyjść i przedstawić mu swój pomysł na film, pod warunkiem, że prezentacja nie trwała dłużej niż 4 minuty. – Zanuck godził się wysłuchać każdego, kto przychodził. Po latach wyznał, że było to jego największe osiągnięcie, dodatkowo płacił za pomysł na film. Pomyślcie sobie, że on nie płacił za scenariusz, tylko już za sam pomysł, który bardzo często przekazywał scenarzystom i oni dopiero z tego pisali scenariusz. Widzimy więc, między innymi dzięki tej historii, jak ważny jest sam pomysł na film. To jest to, co nas będzie interesować całe nasze życie, bo z tego się nie wyrasta – ciągle trzeba wymyślać coś nowego, coś nieznanego i niespotykanego, a to nie jest takie proste, ciągle jest z tym wielki kłopot (…).Czy można zrobić film bez pomysłu? Jest to coś bezczelnego i zrobić tak nie można.

 

Tadeusz Chmielewski opowiedział również o tym, jak powstawał jego film „Nie lubię poniedziałku” (1971 r.), którego scenariusz wziął się z obiecanego jednemu z ministrów filmu ekranizującego książkę telefoniczną. Reżyser zdradził także uczestnikom Script Forum swoje dwa nieukończone pomysły na filmy – ofiarując je innym twórcom scenariuszy z prośbą o dokończenie historii. Podczas spotkania słuchacze pytali także Chmielewskiego o to, jak udanie kręcić filmy historyczne, a także jak znaleźć dobrego producenta dla swojego filmu.

 

Pod koniec wykładu twórca zwrócił się z prośbą do przyszłych scenarzystów i wszystkich, którzy będą scenariusze przygotowywać – wychodząc od anegdoty o jednym z przedwojennych aktorów zaapelował o umiejętne używanie w tekstach słów powszechnie uważanych za obraźliwe. – Polskie kino jest zaśmiecone, zagnojone straszliwymi wyrazami, straszliwymi przekleństwami, które niczego nie dają. Błagam was – pisząc nie używajcie co drugie słowo … bo to nic nie daje. (…). Słuchajcie, jeśli już użyjecie takiego słowa, to ono musi grać, ono musi być smaczne. Jeśli musicie przeklinać, to przeklinajcie w takich miejscach, gdzie żadne inne słowo nie jest możliwe – i ono będzie wtedy prawdziwe i będzie tą prawda, którą będziecie mogli pokazać. Choć z tą prawdą to różnie bywa.

 

Drugim laureatem tegorocznego Pióra Mistrza jest Krzysztof Teodor Toeplitz, znamienity polski scenarzysta, współautor m.in. „Czterdziestolatka”, związany z Latem Filmów w ubiegłych latach poprzez pracę w festiwalowym jury. Organizatorzy Lata Filmów zaprezentują sześć filmow, powstałych dzięki scenariuszom i pomysłom tego zmarłego w marcu twórcy. Ta nagroda zostanie zaprezentowana w piątek 16 lipca.

14.07.2010