Zmarł Edward Żebrowski

13 lutego 2014 w wieku 78 lat zmarł w Warszawie Edward Żebrowski. Scenarzysta, reżyser, nauczyciel, kierownik literacki Szkoły Wajdy.

 

Urodził się w 1935 roku w Warszawie. Twórczą drogę zaczynał od literatury – w latach 50. wydał kilka opowiadań i wierszy. Przyjaźnił się z Markiem Hłaską i Ireneuszem Iredyńskim – według wspomnień tego pierwszego żył intensywnie i barwnie. W „Pięknych dwudziestoletnich” tak go Hłasko opisuje: – Piękny jak młody bóg. Czytając „Biesy”, myślę zawsze o nim. Podczas gdy ja miotałem się przez całe życie, on nawet w bójce zachowywał przerażający i niezrozumiały spokój.

 

Sam Żebrowski tak wspomina tamte lata w rozmowie z Barbarą Hollender: – Staraliśmy się barwnie przeżywać młodość. Nasze szaleństwa były próbą buntu, ucieczką od szarości PRL-u.

Studia filmowe

Na studia w łódzkiej Filmówce namówił go ówczesny dziekan wydziału operatorskiego, Jerzy Mierzejewski. Żebrowski od razu poszedł na drugi rok, bo uznano jego literacki dorobek. – Przyszedłem do Szkoły z własnym programem. Wiedziałem, czego chcę się nauczyć i Szkoła dała mi możliwość realizacji tych zamierzeń. Po pierwsze: mogłem realizować własne filmy. (…) Po trzecie: mogłem poznać klasykę filmową. Po czwarte: mogłem odbyć kilka „istotnych”, jak pisał Witkacy, rozmów z Bohdziewiczem, z Bossakiem, z Mierzejewskim, z Karabaszem, dosłownie kilka w ciągu trzech lat. Ale te rozmowy wpłynęły w sposób istotny na moje myślenie o tym co i jak mam robić w przyszłości – opowiadał o studiach w Filmówce w rozmowie z „Kinem” w 1981 roku.

 

Na studiach zrealizował trzy etiudy: „Tombolę”, która była pastiszem niemego kina, „Szkołę uczuć” o walce bokserskiej i „Wieczór” – tu spotkanie dwóch małżeństw jest pretekstem do rachunku sumienia. Wspominał, że z jego roku reżyserię ukończyły tylko trzy osoby, obok Żebrowskiego byli to Iwan Niczew i Krzysztof Zanussi, z którym przez lata będzie współpracować.

Filmy

Żebrowski wkrótce po studiach dołączył do zespołu filmowego „Tor”, kierowanego przez Stanisława Różewicza. Należeli do niego wówczas także Wojciech Marczewski, Antoni Krauze, Filip Bajon, Krzysztof Kieślowski, Krzysztof Zanussi.

 

Tam zrealizował swój pierwszy krótkometrażowy film telewizyjny „Szansa” (1970) ze Zbigniewem Zapasiewiczem w roli oschłego intelektualisty, który podczas odwiedzin w szpitalu decyduje się oddać nerkę obcemu mężczyźnie. Już w tym krótkim filmie ujawniają się ważne tematy twórczości Żebrowskiego – odpowiedzialności moralnej, granic człowieczeństwa i możliwości pogodzenia się ze własną śmiertelnością. Ważnym punktem odniesienia dla Żebrowskiego była literatura, szczególnie powieści Tomasza Manna i Fiodora Dostojewskiego.

 

Swoistym rozwinięciem „Szansy” był pełnometrażowy debiut reżysera, „Ocalenie” (1974). Bohaterem, również granym przez Zapasiewicza, jest doktor biologii czekający na przeszczep nerki. Aroganckim intelektualistą, który musi się zmierzyć z własnymi ograniczeniami oraz nieuniknioną degradacją ciała. – Dość długo (prawie dwa lata) nosiłem w sobie ten temat. W znacznej mierze dotyczy moich osobistych doświadczeń. Nie byłem wprawdzie dawcą nerki, ale długo leżałem w szpitalu. Nie zamierzałem jednak robić filmu środowiskowego, obyczajowego. Interesują mnie problemy psychologiczno-moralne. W życiu każdego człowieka poważna choroba stanowi zwrotny punkt, wywołuje szok emocjonalny, zmianę hierarchii wartości, postawy życiowej – wyjaśniał kontekst „Ocalenia” Żebrowski. Ale podkreślał, że film nie jest dla niego narzędziem do prowadzenia teoretycznych rozważań, posługuje się nim w sposób raczej intuicyjny („Kino”, 1972).

 

Film otrzymał nagrodę im. Andrzeja Munka, Syrenkę Warszawską, przyznawaną przez krytyków filmowych ze Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich, wyróżniono go także na festiwalach w Chicago, Valladolid oraz w Warnie.

 

Drugim, bodaj najbardziej znanym filmem kinowym Żebrowskiego, jest „Szpital przemienienia” (1979) na podstawie książki Stanisława Lema. Młody lekarz, grany przez Piotra Dejmka, zaczyna pracę w szpitalu psychiatrycznym, który wkrótce będą likwidować hitlerowcy. Film doceniono na festiwalach w Locarno, Warnie oraz Gdańsku.

 

Żebrowski wyreżyserował jeszcze historyczny „W biały dzień” (1980), inspirowany biografią Stanisława Brzozowskiego. Bohaterem filmu jest „Biały” (Michał Bajor), egzekutor należący do podziemnej organizacji. Otrzymuje rozkaz zabicia pisarza Koraba (Jerzy Radziwiłowicz), lecz gdy wnika w środowisko krakowskich intelektualistów, traci przekonanie co do słuszności wyroku. Film otrzymał nagrodę główną jury na Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdańsku.

Scenariusze i filmy telewizyjne

Edward Żebrowski przez lata współpracował z Krzysztofem Zanussim, jest współautorem między innymi scenariusza do „Struktury kryształu” (1969), telewizyjnych filmów „Twarzą w twarz” (1967), „Zaliczenie” (1968). Jako scenarzysta współpracował też przy filmowej adaptacji „Biesów” (1988) Andrzeja Wajdy oraz filmie Krzysztofa Kieślowskiego „Trzy kolory: niebieski” (1993). Ostatni raz stanął za kamerą w 1982 roku – wyreżyserował razem z Zanussim film telewizyjny „Niedostępna” („Unnereichbare”). Dynamiczniejszą karierę filmową uniemożliwiła Żebrowskiemu przewlekła choroba. – Wajda kiedyś pięknie powiedział, że reżyser powinien mieć duszę poety i siłę kaprala. Ja już tego drugiego nie mam. Jestem jednak wierny swoim studentom, którym konsultuję scenariusze – mówił.

Edukacja

– Nie wiem skąd to się wzięło, ale miałem wśród kolegów autorytet. Może dlatego, że byłem starszy, miałem więcej doświadczeń. Koledzy nazywali mnie żartobliwie „profesorem” – tym wspomnieniem, jeszcze z czasów studiów, podzielił się z dziennikarzami „Gazety Wyborczej” w 2003 roku. Naturalny autorytet reżysera widać w „Constansie” Zanussiego, gdzie Żebrowski zagrał wykładowcę, profesora matematyki. Podobną rolę grywał też w życiu. Był cenionym pedagogiem, najpierw na Wydziale Radia i Telewizji Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach (wykładał w latach 1979-84 oraz 1989-91), następnie razem z Krzysztofem Kieślowskim prowadził autorski kurs reżyserii w Berlinie Zachodnim. Wykładał także w Szwajcarii i w Danii. Od 2001 roku był kierownikiem literackim w Szkole Wajdy. – Uznawaliśmy, że Edward to najmądrzejszy człowiek z naszego środowiska. To był taki, cichy z wyboru, mentor. Prawdziwy autorytet. Potrafił być bardzo surowy w ocenie scenariusza czy filmu, ale jednocześnie pomocny – wspominał na łamach „Gazety Wyborczej” Wojciech Marczewski, dyrektor programowy Szkoły Wajdy.

 

Ola Salwa

14.02.2014